Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wygra wybory? Oni mają sznase na mandaty w Polsce i na Dolnym Śląsku

Andrzej Zwoliński
Czy afery pedofilska i majątkowa zaważą na wyniku PiS? Kto na tym zyska? Jak czołowi kandydaci na listach wpłyną na liczbę głosów? Jak wybory do Parlamentu Europejskiego wpłyną na krajowe? Na te i inne pytania odpowiada profesor Robert Alberski, dyrektor Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Panie profesorze, kto wygra wybory do Parlamentu Europejskiego na Dolnym Śląsku i w Polsce? Sondaże raz wskazują przewagę PiS, to znów nieznaczne prowadzenie Koalicji Europejskiej.

Będzie najprawdopodobniej tak, jak pokazują najnowsze sondaże. Czyli będziemy mieli dwa ugrupowania dominujące Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicję Europejską idące łeb w łeb, potem długo, długo nic i wreszcie dwa lub trzy kolejne ugrupowania na podobnym poziomie. Tutaj myślę o Wiośnie, Kukiz 15 lub Konfederacji. Myślę, że możemy się spodziewać sytuacji z jaką mieliśmy do czynienia przed pięcioma laty, kiedy to, jeżeli chodzi o dwie dominujące partie, mieliśmy wynik praktycznie na styk. W naszym okręgu zdobyły wtedy po dwa mandaty. Dzisiejsze sondaże też wskazują raczej na remis i nie sposób wskazać zdecydowanego zwycięzcy. W tej sytuacji, przy tak wyrównanej walce, nawet minimalne zwycięstwo o ułamek procenta jednej z głównych partii, będzie miało bardziej prestiżowe znaczenie niż praktyczne, przekładające się na mandaty.

Od czego zależy choćby minimalna przewaga jednego z głównych komitetów wyborczych?

Przede wszystkim od tego, jak się rozłoży frekwencja i ilu wyborców pójdzie głosować. Te elektoraty są geograficznie mocno zróżnicowane. Z jednej strony mamy wyraźny podział Zachód - Wschód, z drugiej miasto – wieś. Teraz w zależności od tego, jak te grupy się zmobilizują, to może mieć decydujący pływ na wynik. Potem podział mandatów będzie zależał od tego, na ile pomniejszym ugrupowaniem uda się przekroczyć próg wyborczy. Wiosna może być tego pewna, ale przede wszystkim ważą się losy kandydatów Kukiz15 i Konfederacji, które cały czas balansują na 5-procentowym progu. One są o tyle w trudnej sytuacji, że nawzajem odbierają sobie głosy i praktycznie każe rozwiązanie jest możliwe.

Kto komu bardziej odbiera głosy? Konfederacja PiS-owi czy Wiosna Koalicji Europejskiej?

Patrząc na najnowsze sondaże i jak te głosy się rozkładają, można powiedzieć, że Konfederacja bardziej zagraża Prawu i Sprawiedliwości niż Wiosna Koalicji Europejskiej. Ugrupowanie Roberta Biedronia to co miała odebrać Koalicji, to już odebrała i nawet jeżeli im przybywa, to raczej są to nowi wyborcy, którzy wcześniej byli w grupie niezdecydowanych albo ci, którzy wcześniej chcieli głosować na partię Razem, bo widać, ze oni są bardzo nisko w sondażach. Te dwa, trzy punkty procentowe zabrała im właśnie Wiosna. Natomiast Konfederacja jest na fali wznoszącej i wygląda na to, że będą bardziej zabierać głosy Kukizowi, ale też PiS-owi. Jeżeli się okaże, że Konfederaci uzyskają końcowy wynik na poziomie 7-8 procent, to to może oznaczać, ze tych 2-3 punktów zabraknie partii Jarosława Kaczyńskiego do zwycięstwa.

Czy afera pedofilska i tak zdecydowana obrona Kościoła przez rządzącą partię, niejasności związane z majątkiem premiera Mateusza Morawieckiego i na dokładkę wpadki kandydatów PiS z helikopterami, zaważą na wyniku wyborów?

Mogą, ale w tej chwili wygląda to tak, że PiS zbiera ciosy, które powinny go powalić na deski, a nic takiego się nie dzieje. Wygląda na to, że ten teflon, który kiedyś tak uodparniał PO teraz przeszedł na PiS. Efekt ataków na rządzących jest o tyle słaby, że widać wyraźnie, że PiS może liczyć na poparcie przynajmniej 30 procent głosujących bez względu na to, co zostanie ujawnione. Działa tutaj syndrom oblężonej twierdzy i ten elektorat trwa. Pytanie jest jednak, czy pójdzie karnie do urn. Może być tak, że pewna część zniechęconych osób pozostanie w domach.

Kto zyska najbardziej na tych aferach?

Jeżeli miałbym wskazać, kto zyskuje na tych aferach, a szczególnie na pedofilskiej, to zdecydowanie jest to Wiosna. Kiedy o pedofilii w Kościele znów zrobiło się głośno, to oni powrócili na falę wznoszącą. Na początku, po założeniu partii mieli bardzo dobre notowania, korzystali z efektu świeżości, a później im wyraźnie spadło. Teraz od tygodnia, dwóch znów zaczyna im rosnąć. Wiosna to partia progresywna z jednej strony, a z drugiej bardziej antyklerykalna i ona te punkty zdobywa. Po premierze filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, ktoś powiedział, że to da trzy dodatkowe punkty partii Roberta Biedronia. Myślę, że właśnie to obserwujemy. Poza tym Wiosna jest bardziej wyrazista od Koalicji, która przez to, że jest zlepkiem różnych ugrupowań, a szczególnie PSL, nie może sobie pozwolić na ostrzejsze ataki na kler. Te różnice jeżeli chodzi o kwestie obyczajowe są zbyt duże i Grzegorz Schetyna nie może sobie pozwolić na zbyt wiele. Partia Biedronia nie musi się tutaj specjalnie miarkować i to oni są w stanie przejąć oburzonych aferą pedofilską wśród księży. To da im najprawdopodobniej miejsce na podium.

PiS rozpoczął z impetem kampanię, proponując swoją piątkę czy jak mówi opozycja „jarkowe”, ale efektu w sondażach praktycznie nie widać, a wręcz przeciwnie mają mniejsze poparcie niż przed „piątką”. Rozdawnictwo już nie działa?

Ludzie już się przyzwyczaili, że PiS to partia mocno prosocjalna i zawsze coś daje, albo przynajmniej obiecuje, że da. Efekt był za pierwszym razem, kiedy jednak brew komentarzom, że tego nie dadzą rady zrobić, wprowadzili 500 plus na dzieci. Teraz kolejne miliardy różnych transferów socjalnych nie przynoszą już takiego efektu. Stąd te wrzutki, które maja ratować sytuację czyli próba rozpętania kampanii przeciwko ruchowi LGBT lub znów antyimigranckie hasła.

Czy wybór jedynek na listach przez główne komitety może zaważyć na wyniku wyborów? Na liście PiS mamy minister Anne Zalewską, krytykowaną za reformę edukacji, a później potraktowanie strajkujących nauczycieli. Na liście Koalicji Europejskiej mamy znaną, ale kompletnie nie kojarzoną z polityką Janinę Ochojską, a z kolei Wiosna wystawiła u nas Krzysztofa Śmiszka, jeżeli już kojarzonego, to przede wszystkim jako partnera Roberta Biedronia.

Rzeczywiście można powiedzieć, spod tym względem nasz 12 okręg wyborczy prezentuje się najciekawiej. Nikt nie ma tak – można powiedzieć – dyskusyjnych jedynek. Kto otwiera listy jest niezwykle istotne w każdych wyborach w Polsce, a już szczególnie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Można powiedzieć, że osoby, które powinny być lokomotywami są u nas bardzo ryzykowne. Zaczynając od minister Anny Zalewskiej, która ma duży negatywny elektorat, można się spodziewać, że dzięki tej niechęci do niej, zyska szczególnie druga na liście, a równie rozpoznawalna – minister Beata Kempa. Pani Janina Ochojska otwierająca listę Koalicji, jest owszem znana w całym kraju i rozpoznawalna, ale to równie dobrze mógł być Poznań, Gdańsk czy Kraków. Ona nie ma jakiś wyraźnych związków z naszym regionem. Poza tym jej kampania wyborcza jest bardzo niemrawa, jej praktycznie w ogóle nie widać. Szkoda, że Grzegorz Schetyna i inni układający listy nie zdecydowali się na tandem Ochojska-Zdrojewski. To byłby mechanizm wyborczy, który działałby lepiej na korzyść Koalicji. W przypadku Wiosny też mamy z ryzykiem, Polska coraz bardziej otwiera się na zmiany obyczajowe, ale nadal jesteśmy dość konserwatywni. Jeżeli chodzi o lewicowy elektorat, to tych obiekcji w przypadku Pana Śmiszka najpewniej nie będzie, ale w przypadku pozostałych, charakter związku kandydata z szefem partii Robertem Biedroniem może mieć znaczenie.

Czy i jak wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego będą rzutować na jesienne do krajowego parlamentu?

Nie będzie bezpośredniego przełożenia, bo to jednak inni ludzie głosują. W niedziele będziemy mieli mniej głosujących, co jest niezwykle istotne. Do tej pory mieliśmy tak, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego szli głównie mieszkańcy wielkich miast. Tylko dzięki temu Platforma Obywatelska nieznacznie wygrała elekcję w 2014 roku. To już wtedy był bardzo wyraźny sygnał zignorowany zresztą przez PO, że PiS znalazł się tuż za nimi. Teraz może być podobna sytuacja, jeżeli będą wyborcy wielkomiejscy dominować, to Koalicja Europejska będzie miała przewagę. To z kolei da jej przewagę psychologiczną. W wyborach samorządowych, PiS został nadszarpnięty w dużych miastach, ale wygrał w sejmikach i obie strony mogły chwalić się choćby połowiczną wygraną. Natomiast wygrana w tych wyborach da jednej z głównych sił politycznych duża przewagę psychologiczną. Jeżeli okaż się, że z PiS-em da się wygrać, to będziemy mieli dwa efekty. Po pierwsze w partii Jarosława Kaczyńskiego pojawi się panika, że jednak jest z kim przegrać, że ta Koalicja jest na tyle silna, że może im dołożyć. Z drugiej strony, obecni członkowie Koalicji Europejskiej przekonają się, że ten pomysł chwycił i że warto iść razem dalej by wygrać za pół roku. Poza tym może się okazać, że tę Koalicje uda się do jesieni jeszcze bardziej rozbudować. Wygrana w tych wyborach niczego nie rozstrzygnie, ale da zwycięzcom psychologiczną przewagę. Jeżeli Koalicja Europejska zajmie drugie miejsce na pudle, to do jesieni może się okazać, że PSL i SLD jednak będą woleli pójść do wyborów osobno. Wynik po 26 maja wskaże największym graczom strategie na następne pół roku.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska