Pięć promili

Idiota. To najdelikatniejsze określenie, jakie ciśnie się na usta. Kierowca golfa, którego wczoraj policjanci zatrzymali do kontroli w Leśnicy, zupełnie nie przejął się tym, że w policyjnym alkomacie wydmuchał ponad trzy promile alkoholu. - Co więcej. Był wyraźnie zawiedziony wynikiem badania. Oświadczył policjantom, że kiedyś spowodował wypadek mając pięć promili - relacjonuje st. sierż. Dariusz Rajski z policji.

Jeżeli nieszczęścia chodzą parami, to z pewnością było tak w przypadku wrocławianki zatrzymanej na ulicy Strzegomskiej.

Wrocławscy policjanci w miniony weekend zatrzymali aż 14 nietrzeźwych kierowców. Najwięcej z nich – siedmiu - wpadło w niedzielę. Niechlubni rekordziści mieli aż 3,5 oraz 3,2 promila alkoholu w organizmie. Wszyscy stracili prawa jazdy.

Rozpędzona mazda na zakręcie zjechała na pobocze przebiła barierę i wylądowała w rzece. Okazało się, że jadący nią mężczyźni byli kompletnie pijani.

Pijany kierowca nie musi jechać slalomem, by wzbudzić zainteresowanie policjantów. Po czym jeszcze poznają, że kierowca może mieć coś na sumieniu? Policjanci z drogówki zdradzili nam kilka bardzo wyraźnych sygnałów, które nieświadomie wysyłają im kierowcy, którzy wcześniej sięgali po alkohol.

Bez prawa jazdy, bez ważnego przeglądu auta, za to z czterema promilami alkoholu we krwi. Policjanci z Wrocławia zatrzymali 42-letniego kierowcę peugeota, który pijany w sztok dojechał z Osobowic na Nadodrze. Policjantom tłumaczył, że upił się... na cmentarzu.

Aż 3,5 promila alkoholu wydmuchał w alkomacie 38-letni mieszkaniec gminy Rudna na Dolnym Śląsku. W takim stanie jechał swoim daewoo po świąteczną choinkę. - Gdy został zatrzymany przez policjantów, ledwo trzymał się na nogach - opowiada Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji.

Co jakiś czas słychać głosy, że obecne przepisy określające dopuszczalną ilość alkoholu we krwi kierowców w Polsce są zbyt restrykcyjne, w porównaniu do innych krajów.

Policjanci zatrzymali w Stroniu Śląskim mężczyznę, który w stanie nietrzeźwości kierował samochodem, chociaż miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.

- Jeżeli ktoś ma zakaz prowadzenia pojazdów, a mimo to wsiada za kierownicę, do tego jest pijany, to dla mnie jest on potencjalnym mordercą, a jego pojazd narzędziem zbrodni - mówi Józef Wojciechowski, ojciec Damiana, który w sierpniu zginął w wypadku pod Legnicą. Teraz Józef Wojciechowski walczy o wyższe kary dla kierowców powodujących po pijanemu wypadki. Przed kilkoma dniami był w tej sprawie w ministerstwie sprawiedliwości.

Ponad 75 procent nietrzeźwych na naszych drogach to osoby, które piły dzień wcześniej. Badania pokazują, że wciąż panuje opinia, iż osoba, która po wypiciu nawet dużej ilości alkoholu, wyspała się, zjadła pożywne śniadanie, wzięła kąpiel i wypiła kawę lub napój energetyczny może prowadzić samochód. To jednak mit.

Pijany rowerzysta, mieszkaniec powiatu polkowickiego wjechał w stojący na poboczu radiowóz. 30-latek miał 0,8 promila alkoholu we krwi. Został ukarany grzywną. Sąd zabrał mu też prawo jazdy. Kara podwójna, bo mężczyzna dojeżdżał autem do pracy w innym mieście. Gdyby obowiązywały już złagodzone przepisy, sąd nie musiałby obligatoryjnie zabierać mu prawka.

Cztery tysiące darmowych alkotestów rozdadzą dziś na wrocławskim Rynku organizatorzy akcji "Nie tankuj podwójnie". Będzie też można przejechać się w specjalnych okularach na symulatorze, który pokaże, jak pijani kierowcy widzą świat. Akcja potrwa od godz. 14 do 20 (przy pręgierzu). Wszystko po to, by kolejny raz przekonać kierowców, by nigdy nie siadali za kółkiem po alkoholu.