Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PO siłą przejmie władzę od PiS? Mogą wezwać policję

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Marek Łapiński twierdzi, że to on jest teraz starostą
Marek Łapiński twierdzi, że to on jest teraz starostą Piotr Krzyzanowski
Zaostrza się sytuacja w trzebnickim starostwie powiatowym. Od poniedziałku w dwóch gabinetach rządzi tu dwóch starostów: "dotychczasowy" - Waldemar Wysocki z Prawa i Sprawiedliwości oraz "nowy" - Marek Łapiński z Platformy Obywatelskiej. Ten drugi nie wyklucza, że władzę będzie musiał przejąć siłą. - Mam możliwość poproszenia policji o pomoc. Na razie tego nie zrobiłem. Nasi prawnicy szykują zawiadomienie do prokuratury na byłego starostę - mówi nam Łapiński. - To ja jestem starostą. Uchwała o moim odwołaniu została podjęta z naruszeniem prawa - odpowiada Waldemar Wysocki.

- Z policją bił się nie będę, ale jak mnie usuną, to potem sprawą zajmą się prawnicy. Pan Łapiński przestał być posłem i szuka sobie tu w starostwie dobrej posadki - mówi dotychczasowy szef powiatu z Prawa i Sprawiedliwości.

Od środowego poranka obaj panowie mają ten sam sekretariat. Wysocki urzęduje w gabinecie po lewej stronie - patrząc od drzwi wejściowych. A Marek Łapiński - po prawej. Były poseł mówi nam, że opinia Waldemara Wysockiego - jakoby uchwała była bezprawna - to jego prywatne zdanie. A uchwała obowiązuje dopóki nadzór wojewody nie zakwestionuje jej. Dlatego - według Łapińskiego - Wysocki blokując gabinet łamie prawo. Może to być groźne dla bezpieczeństwa. Starosta ma wszak obowiązki wynikające z przepisów o zarządzaniu kryzysowym. Z tego też powodu Łapiński nie odżegnuje się całkiem o od pomysłu by zażądać od policji pomocy.

- Kornel Morawiecki mówił niedawno w Sejmie, że prawo szkodzące obywatelom to jest bezprawie - odpowiada Wysocki. Odwołany w poniedziałek starosta sugeruje, że ekipa Łapińskiego, czyli koalicja PO - PSL, tworzy fakty dokonane. Wiedząc o tym, że uchwała - dopóki inaczej nie zdecyduje wojewoda i sąd - obowiązuje.

Polityczny konflikt w powiecie trzebnickim spowodował, że od 1 grudnia mamy tam dwa zarządy powiatu. Jeden popierany przez PiS i ugrupowanie burmistrza Trzebnicy Marka Długozimy a drugi przez - PO i PSL. To konsekwencja poniedziałkowej uchwały rady powiatu. Powołała ona nowy zarząd, ale stary uchwały tej nie uznał za ważną i nie opuścił gabinetów. W tle jest konflikt o przyszłość trzebnickiego szpitala i o możliwość połączenia go z wrocławskim szpitalem przy Borowskiej.

Ta przedziwna i precedensowa sytuacja wzięła się m.in. stąd, że PO - PSL mają w radzie powiatu większość, ale brakuje im dwóch głosów do większości 3/5, umożliwiającej przegłosowanie odwołania zarządu.

Awantura w radzie powiatu trzebnickiego do złudzenia przypomina konflikt w parlamencie o wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Kilka dni temu nowy Sejm podjął uchwały uznające, że wybór sędziów Trybunału – dokonany przez poprzedni parlament – jest nieważny. W ramach protestu posłowie PO wyszli z sali na czas dyskusji i głosowania.

W Trzebnicy role się odwróciły. To PiS i radni burmistrza Długozimy wyszli z sali. W tym czasie PO i PSL podjęły uchwały ustanawiające nowe władze powiatu. Problem w tym, że – zgodnie z prawem – by odwołać władze powiatu trzeba w radzie większości 3/5. PO i PSL tej większości nie mają, więc nie zdecydowały o odwołaniu zarządu tylko o tym, że uchwała powołująca zarząd Wysockiego – podjęta w grudniu 2014 – jest nieważna. Prawnych argumentów dostarczyła im prokuratura.

Czytaj więcej o konflikcie w Trzebnicy (kliknij)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska