Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebnica ma dwóch starostów. Panowie podzielili się budynkami

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Marek Łapiński próbuje przejąć obowiązki od Waldemara Wysockiego. Na razie bezskutecznie
Marek Łapiński próbuje przejąć obowiązki od Waldemara Wysockiego. Na razie bezskutecznie fot. Marcin Rybak
Od dziś powiat trzebnicki ma... dwóch starostów. Urzędują w dwóch siedzibach starostwa na terenie miasta. Obaj są przekonani, że sprawują to stanowisko zgodnie z prawem. Przy ulicy Bochenka 6 pracuje wciąż "dotychczasowy" starosta - Waldemar Wysocki z Prawa i Sprawiedliwości, a w budynku przy ul. Leśnej rozgościł się już "nowy" szef powiatu - Marek Łapiński z Platformy Obywatelskiej. Określenia nowy i dotychczasowy lepiej umieszczać na razie w cudzysłowie, bo na pytanie o formalnie urzędującego starostę, zgłasza się obu panów. Jak do tego doszło? Awantura w Trzebnicy do złudzenia przypomina konflikt w parlamencie o wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ale tutaj to politycy Platformy Obywatelskiej uznali wcześniejszą uchwałę swoich kolegów z Prawa i Sprawiedliwości za nieważną.

Polityczny konflikt w powiecie trzebnickim spowodował, że od 1 grudnia mamy tam dwa zarządy powiatu. Jeden popierany przez PiS i ugrupowanie burmistrza Trzebnicy Marka Długozimy a drugi - przez PO i PSL. To konsekwencja poniedziałkowej uchwały rady powiatu. Powołała ona nowy zarząd. Ale stary uchwały tej nie uznał za ważną i nie opuścił gabinetów. W tle jest konflikt o przyszłość trzebnickiego szpitala i o możliwość połączenia go z wrocławskim szpitalem przy Borowskiej.

Ale sytuacja po poniedziałkowej sesji tylko odwleka rozwiązanie sprawy szpitala. We wtorek w południe pisowski starosta Waldemar Wysocki wyprosił z gabinetu starostę platformerskiego Marka Łapinskiego, byłego posła a wcześniej marszałka województwa. Łapiński oznajmił, że szarpać się nie będzie i nowy zarząd – powołany w poniedziałek - będzie urzędował w sali posiedzeń rady powiatu. Ostrzegł przy okazji pracowników starostwa, że grożą im sankcje dyscyplinarne za torpedowanie poleceń nowego zarządu.

- To nie gabinet i sekretariat stanowi kto jest starostą – oznajmił dziennikarzom Marek Łapiński. - Ja jestem starostą, decyzja o moim odwołaniu jest niezgodna z prawem – powiedział dziennikarzom chwilę później Waldemar Wysocki.

- To co się tu dzieje to precedens w skali kraju – mówi Łapiński.

Jak doszło do tej przedziwnej historii? Awantura w radzie powiatu w Trzebnicy do złudzenia przypomina konflikt w parlamencie o wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Kilka dni temu nowy Sejm podjął uchwały uznające, że wybór sędziów Trybunału – dokonany przez poprzedni parlament – jest nieważny. W ramach protestu posłowie PO wyszli z sali na czas dyskusji i głosowania.

W Trzebnicy role się odwróciły. To PiS i radni burmistrza Długozimy wyszli z sali. W tym czasie PO i PSL podjęły uchwały ustanawiające nowe władze powiatu. Problem w tym, że – zgodnie z prawem – by odwołać władze powiatu trzeba w radzie większości 3/5. PO i PSL brakuje dwóch głosów. Dlatego nie zdecydowali o odwołaniu zarządu tylko o tym, że uchwała powołująca zarząd Wysockiego – podjęta w grudniu 2014 – jest nieważna. Prawnych argumentów dostarczyła im prokuratura.

Prokuratura zajmuje się podejrzeniami o wyborcze fałszerstwo. Władze powiatu powoływane są przez radę. W Trzebnicy – po ubiegłorocznych wyborach – większość w radzie miała koalicja PO i PSL. Ale to większość minimalna – jeden głos. W tajnym głosowaniu w grudniu 2014 niespodziewanie starostą został Waldemar Wysocki z PiS. Chociaż wszyscy radni koalicji PO – PSL przekonywali później, że głosowali za konkurentem Wysockiego - Robertem Adachem z PO. Pokazywali sobie nawet wypełnione karty do głosowania przed wrzuceniem ich do urny. Adach zawiadomił prokuraturę. Wszystkie karty – zaraz po głosowaniu – zabezpieczono. W śledztwie wyszło na jaw, że jeden głos został przerobiony. Wymazano znak przy nazwisku Adacha i dopisano przy Wysockim. Sporo wskazuje na to, że zrobił to jeden z radnych koalicji tuż przed wrzuceniem karty do urny.

Kilka dni temu – gdy informacje o ustaleniach śledztwa wyszły na jaw – Adach zażądał od rady powiatu „usunięcia skutków naruszenia prawa”. Zaskarżył uchwałę z grudnia ubiegłego roku do sądu administracyjnego. Jego zdaniem głos – zidentyfikowany w śledztwie jako przerobiony – należy uznać za nieważny. Rada powiatu w poniedziałek postanowiła nie czekać na decyzję sądu. Jak tłumaczył dziennikarzom Marek Łapiński, dokonała tzw. „autokontroli”. Uchwalając nieważność wyboru zarządu Wysockiego. A starosta Wysocki orzekł, że skoro za jego odwołaniem nie głosowało 13 radnych – czyli ustawowe 3/5 – to on a nie Łapiński jest starostą.

A sprawa szpitala? To znana w Polsce placówka z ośrodkiem replantacji kończyn stworzonym tu przez prof. Ryszarda Kociębę. Głośno się o szpitalu zrobiło niedawno po wyrzuceniu z pracy wybitnego chirurga Adama Domanasiewicza. - Chcemy żeby wrócił do zespołu – mówił we wtorek Marek Łapiński.
Kilka miesięcy temu podpisano list intencyjny o połączeniu tej placówki z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym przy Borowskiej we Wrocławiu. Niedługo później Burmistrz Trzebnicy Marek Długozima zaproponował przejęcie szpitala przez gminę. Jest też – mówi Łapiński – koncepcja, by pozostał szpitalem powiatowym.

Na razie jednak w Trzebnicy mamy dwa zarządy i dwóch starostów. Uchwałę o powołaniu Łapińskiego z pewnością skontroluje wojewoda. Jeśli ją zakwestionuje, sprawa trafi do sądu administracyjnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska