Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpartyjni w ofensywie. Zapowiadają sensacyjne transfery polityków

Andrzej Zwoliński
04.02.2020 wroclawdariusz stasiak bezpartyjni samorzadowcy przewodniczacygazeta wroclawskapawe£ relikowski / polskapress
04.02.2020 wroclawdariusz stasiak bezpartyjni samorzadowcy przewodniczacygazeta wroclawskapawe£ relikowski / polskapress Pawe£ Relikowski / Polskapress
Po „przejęciu” radnego Mirosława Lubińskiego, Dariusz Stasiak - przewodniczący klubu radnych „Bezpartyjni Samorządowcy” w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego zapowiada kolejne transfery. Mówi o budowie spalarni i ujawnia pomysł ratowania zadłużonych szpitali.

Po „przejęciu” radnego Mirosława Lubińskiego, Dariusz Stasiak - przewodniczący klubu radnych „Bezpartyjni Samorządowcy” w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego zapowiada kolejne transfery radnych opozycji. Platforma Obywatelska to projekt schodzący, a Nowoczesna w zasadzie zanikła, natomiast Bezpartyjni Samorządowcy nabierają wiatru w żagle – podkreśla i ujawnia plany na najbliższe lata. Zapowiada budowę spalarni odpadów na Dolnym Śląsku, kolejne inwestycje na kolei, a także pomysł na ratowanie zadłużonych szpitali powiatowych w regionie.

Dochodzą do nas słuchy, że Bezpartyjni Samorządowcy przechodzą do politycznej ofensywy i powiększają swój klub w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.

To pokłosie tego, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach na naszej krajowej scenie politycznej, a na myśli mam szczególnie wybory do parlamentu. One zawsze powodują jakieś ruchy na scenach regionalnych. Natomiast to, co najistotniejsze z punktu widzenia nas - Bezpartyjnych Samorządowców - to stabilizacja obecnego układu w województwie dolnośląskim czyli koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Z mojej perspektywy i z punktu widzenia interesów mieszkańców Dolnego Śląska, stanowimy bardzo funkcjonalną i pragmatyczną większość. Do naszego klubu dołączył dr Mirosław Lubiński. W minionym – pierwszym roku kadencji dostrzegaliśmy w nim partnera, stąd wspólna decyzja o zasileniu naszego klubu BS w Sejmiku. Jeżeli chodzi o kolejne zmiany powiększające nasz klub wydają mi się one możliwe. Jesteśmy otwarci na ludzi, nawet tych, którzy w swojej działalności otarli się o partie polityczne. Ja osobiście nigdy do żadnej partii nie należałem, jednak w mojej ocenie przynależność do partii nie jest sama w sobie stygmatyzująca. Każdy kto był w partii, może kontynuować działalność publiczną jako bezpartyjny i wspierać dobre projekty służące Dolnoślązakom, a nie partyjnym koteriom.

Zapytam wprost, czy ten potencjalny, kolejny transfer, to będzie ktoś z szeregów Platformy Obywatelskiej?

To jest możliwie - bardzo możliwe. Platforma Obywatelska to projekt schodzący, a Nowoczesna w zasadzie zanikła, natomiast Bezpartyjni Samorządowcy nabierają wiatru w żagle, wypełniające się poparciem społecznym. Radni opozycyjnych klubów wiedzą, że jeśli chcą coś konkretnego zrobić dla ludzi, muszą poprzeć program Bezpartyjnych Samorządowców, bo to jest program dobry dla wszystkich Dolnoślązaków, niezależnie od ich poglądów politycznych.

Platforma Obywatelska jest w okresie zmian. Nowy przewodniczący – Borys Budka i spodziewane przeorientowanie PO bardziej na lewo wydaje się nieuniknione, a to niektórym obecnym działaczom może nie odpowiadać. To wydaje się kuszący rezerwuar. Jakieś nazwisko?

Jest jeszcze za wcześnie by wchodzić w szczegóły. Są ludzie, którzy starają się w obecnej sytuacji politycznej zachowywać racjonalnie. Jednak są też i tacy, którym wydaje się, że zastana przez nich rzeczywistość polityczna będzie trwała wiecznie. W 2018 roku PO przegrała z kretesem wybory do Sejmiku. W poprzednich kadencjach ich liderzy robili wszystko co możliwe, by nie dopuścić nas – Bezpartyjnych Samorządowców – do współrządzenia w Sejmiku. W tym kontekście zarzut, że mamy koalicję z PiS a nie z PO jest niepoważny. Coś się skończyło, coś się wypaliło i powtórzę, jesteśmy otwarci na ludzi z tego środowiska, ale poza tymi, którzy w sposób spektakularny, przez ostatnie lata pokazywali Bezpartyjnym środkowy palec. Takim ludziom, politycznym amatorom, dla których liczy się tylko stołek, ciepła posadka mówimy NIE. Na zaufanie wyborców trzeba sobie zapracować uczciwą, codzienna pracą, a nie szyldem partyjnym.

Podkreśla pan pragmatyczny i trwały charakter waszej koalicji z PiS, ale to przecież wasz lider Marszałek Województwa Dolnośląskiego Cezary Przybylski nieraz wypowiadał się ostro o decyzjach rządzącej w kraju Zjednoczonej Prawicy. Padały wręcz zarzuty dążenia do niszczenia samorządów.

Nie tyle dążenie do niszczenia, co błędy w polityce legislacyjnej i bezpośrednich działaniach rządu, które prowadzą samorząd na manowce. Jeżeli przyjmiemy - a dla wielu z nas jest to bezsporne - że samorząd jest jednym z zasadniczych filarów naszego państwa, to każde działanie, które osłabia ten filar jest próbą likwidowania fundamentu, na którym zbudowano dzisiejszą demokratyczną Polskę. Prawem sejmu i rządu jest dzielenie pieniędzy, ale za to, jak one są wykorzystywane w terenie, odpowiadamy my – samorządowcy i mieszkańcy. To na nas spoczywa zdecydowanie większa odpowiedzialność. My działamy w bezpośrednim kontakcie z mieszkańcami i staramy się działać w ich interesie bez względu na partyjne szyldy. Mówię tu o, wydawałoby się, prozaicznych sprawach, ale dla wielu najważniejszych sprawach, takich jak nowa kanalizacja, szkoła, parking, chodniki czy uliczne oświetlenie. Podam tu nawet przykład ze swojej dziedziny – ochrony środowiska. Mimo że rządzący przekazali kontrole nad Wojewódzkim Funduszem Środowiska i Gospodarki Wodnej wojewodzie i ministrowi środowiska, to jako samorządowcy cały czas staramy się mieć wpływ na jego decyzje i koordynować działania WFOŚ z potrzebami samorządów.

To jednak nie jedyny przykład finansowego podkopywania fundamentów samorządów. Gospodarze gmin i powiatów nie od dziś narzekają na zbyt małe realnie malejące subwencje oświatowe, czy choćby okrojenie wpływów z tytułu podatku dochodowego.

Owszem, ale ja obserwuję takie działania już od lat, a działam w samorządzie 24 lata. Proces stopniowego nakładania na samorządy nowych obowiązków bez zabezpieczenia odpowiednich środków finansowych to standard w postępowaniu wszystkich sejmowych koalicji i rządów. Podkreślam - działo się to niezleżenie od tego, kto rządził krajem. Samorząd jest z jednym z filarów państwa i każdy, kto osłabia ten filar, osłabia Polskę. Ja zawsze tłumaczę tym, którzy dzielą pieniądze na górze, że oni tylko je dzielą, a tak naprawdę to my samorządowcy odpowiadamy za wykorzystanie tych pieniędzy, zaspokajając potrzeby lokalnych społeczności. Nie można podejmować decyzji bez wsłuchania się w to środowisko. PiS, które nie jest zbyt mocno osadzone w samorządach, powinno pamiętać, że nie konkretne partie budowały w przeszłości naszą rzeczywistość, ale robili to samorządowcy, niezależnie od swojego partyjnego pochodzenia.

Jesteście w stanie wyznaczyć koalicjantom granicę i powiedzieć - na dalej idące zmiany się nie zgodzimy?

Tak, jesteśmy w stanie wyznaczyć taką granicę. Prawda jest taka, że my nie umawialiśmy się na przebudowę państwa, ale na wspólną realizację szerokiego zakresu wyjątkowo ważnych inwestycji dla wszystkich Dolnoślązaków. To jest fundament umowy koalicyjnej i dzięki dobrej współpracy Bezpartyjnych i PiS na Dolnym Śląsku mamy możliwość przenoszenia tej współpracy na forum rządu. Naszym głównym celem jest przyśpieszanie i zwiększanie zakresu realizacji przedsięwzięć przyczyniających się do rozwoju lokalnych wspólnot. Dziś, tzn. na tym etapie współpracy, byłoby nieracjonalne dokładanie do umowy kwestii, zasadniczo zmieniających warunki umowy koalicyjnej. Powiedzieć teraz naszemu koalicjantowi - jeżeli zrobicie to czy tamto, to my wychodzimy z koalicji, byłoby polityczną dziecinadą. Koalicja i jej działanie to zawsze proces dynamiczny i zależny również między innymi od kształtowania prawa. Ale każdy musi pamiętać, że zawsze istnieje granica, dla każdego porozumienia i każdego kompromisu.

Wojna rządzących z sędziami, czy różnego rodzaju ideologiczne pomysły jak strefy wolne od ideologii lgbt, a takie uchwały są przyjmowane przez niektóre samorządy, nie są tą granicą?

Każdy, kto obejmuje władzę w państwie ma prawo do formułowania własnych wizji i ich realizacji. Konflikt w wymiarze sprawiedliwości bez wątpienia wzmacnia konflikt pomiędzy stroną rządową i opozycją, ale nie można zaprzeczyć, że nie ma on bazy społecznej. System władzy sądowniczej od lat oceniany jest przez większość Polaków negatywnie. Rządzący muszą umieć postawić diagnozę jak to zmienić, ale też wyciągnąć rękę do opozycji i spróbować wypracować kompromis. Zasada nieprzekraczania granicy dotyczy obu stron. Idee są zawsze potrzebne - na przykład zrównoważonego rozwoju, ale polityka samorządowa powinna być wolna od wszelkich ideologii. My nie chcemy bić piany. Z tego nic konkretnego nie wynika, poza narastającym konfliktem. Każdy ma prawo do swoich poglądów, ale nie może zmuszać innych do ich wyznawania.

Kampania prezydencka już ruszyła, zaistniejecie w niej? Jakiś czas temu pojawiło się nazwisko gen. Mirosława Różańskiego, jako waszego potencjalnego kandydata. Może zdecydujecie się poprzeć, któregoś ze zgłoszonych już pretendentów do Belwederu?

Bez wątpienia powinniśmy się zaangażować się w te wybory. Wciąż jeszcze szukamy odpowiedzi na to, w jaki sposób. Kilka lat temu wykreowaliśmy skutecznie Pawła Kukiza. Ta sytuacja uświadomiła nam jednak, że nie zawsze doskonałe pomysły personalne przekładają się później na racjonalne współdziałanie po wyborach. Paweł Kukiz zaczął szybko odpływać od środowiska, które wykreowało jego polityczną pozycję. Okazało się, że nie jest w stanie podjąć merytorycznej pracy na rzecz samorządów. Nie chcielibyśmy powtarzać błędu forsowania konkretnej osoby, która później by się od nas odcięła. Jestem przekonany, że sytuacja społeczno-gospodarcza jest dzisiaj zupełnie inna i ta baza społeczna, która wsparła wtedy Pawła Kukiza, nie ma prostego przełożenia na obecnych kandydatów, choćby Szymona Hołownię, który jako niezależny kandydat pojawił się w tym wyścigu. W polityce trzeba postępować racjonalnie. Handel to złe słowo, ale na pewno rozmowy czy negocjacje na temat różnego rodzaju wizji i pomysłów to oczywista część polityki. Zatem wsparcie w wyborach prezydenckich musi się wiązać z jednoznaczną deklaracją, że po ewentualnie wygranych wyborach będzie wspierał nasz program.

Jeżeli nie wybory prezydenckie, to rozumiem, że zamierzacie skupić się na przygotowaniach do kolejnych wyborów samorządowych w 2023 roku?

Tak, zamierzamy skupić się na wyborach samorządowych, a później parlamentarnych. Takim krokiem w tym kierunku jest utworzenie stowarzyszenia Rzeczpospolita Samorządna, które zaczyna odgrywać coraz poważniejszą rolę w życiu dolnośląskich samorządów. Tworzy je kilkanaście samorządów, a następne deklarują przystąpienie. Jego głównym zadaniem jest utrwalanie przekonania, że silny samorząd jest podstawą naszego państwa, ale też opracowujemy projekty ważne z punktu widzenia wykorzystania środków w nowej perspektywie 2021-27.

Podkreślał Pan, że dla was liczą się konkrety. Na jakich sprawach - ważnych dla mieszkańców konkretnych gmin - zamierzacie się skupić?

To jest na przykład kwestia odpadów i budowa regionalnej instalacji termicznie przetwarzającej odpady. Takie inwestycje sprawdzają się już w innych regionach. Obecnie wszyscy wójtowie, burmistrzowie w kraju mają problem z niekontrolowanym wzrostem cen w zakresie zbierania, składowania i przetwarzania odpadów. Tego problemu nie da się rozwiązać w skali jednego województwa, ale jako Bezpartyjni Samorządowcy chcemy wyjść z propozycjami, które wskazywałyby na kierunek działań, które ostatecznie uregulowałyby rynek odpadów. Województwo dolnośląskie potrzebuje nowoczesnej, ekologicznej spalarni. Takich instalacji nie należy już postrzegać jako zagrożenia dla ludzi. Dostępne technologie są sprawdzone i bezpieczne. Bogatsze od nas kraje, jak Szwecja, zarabiają na takich instalacjach, sprowadzając odpady nawet z zagranicy. Z kolei Japonia to kraj, w którym funkcjonuje ponad 2 tys. takich instalacji, nawet osiedlowe. Oczywiście władze województwa nie będą budowały takiej instalacji, ale naszym zadaniem jest wykreowanie sytuacji, by ona powstała. Podkreślam, że mowa tu o nowoczesnej instalacji termicznego przetwarzania odpadów, która – tak jak w Krakowie – mogłaby dostarczać energię bez zagrożenia dla ludzi i środowiska.

Gdzie ona mogłaby powstać, są brane pod uwagę jakieś lokalizacje?

To bardziej będzie należało do partnera biznesowego. My będziemy go wspierać chociażby poprzez planowanie przestrzenne na poziomie województwa, rozmowy z władzami na poziomie powiatowym czy gminnym, aby coś takiego powstało. Podkreślę, że budowa takiej spalarni wpisuje się w strategię państwa w zakresie odpadów, czyli termicznego przetwarzania do 30 proc. odpadów. To jest niezbędne, byśmy nie widywali co kilka czy kilkanaście kilometrów pryzm odpadów.

Obok odpadów waszym sztandarowym projektem jest transport publiczny, a dokładniej jego przywracanie w rejonach z których zniknął po 1989 roku lub istnieje w szczątkowej formie. Są jakieś konkretne projekty, które zamierzacie realizować w najbliższym czasie? Co z taborem, którego bardzo brakuje?

Do tej pory przejęliśmy około 100 km linii kolejowych od strony rządowej, to przebiegło dość sprawnie i szybko. W tej chwili zmierzamy do przejęcia linii do Przemkowa i Chocianowa. W tym pierwszym przypadku okazało się, że linia Chocianów-Przemków została już wcześniej przez lokalny samorząd przekazana pod budowę ścieżki rowerowej. Teraz dogadujemy się z burmistrzem Przemkowa, by jednak przywrócić tam ruch kolejowy. Między innymi mowa tu o możliwości dojazdu do Przemkowskiego Parku Krajobrazowego, do Stawów Przemkowskich, a więc do wyjątkowego terenu. Chcemy przejąć linię do Karpacza, tak aby można było dojechać do centrum dolnośląskiej turystyki, do pewnego symbolu, jakim jest zimowa stolica Karkonoszy. To znacznie ułatwi transport w ten atrakcyjny rejon, bez konieczności jazdy autem i problemów z jego zaparkowaniem. Myślę, że te wymienione przeze mnie linie będą realizowane w tej perspektywie z wykorzystaniem środków unijnych. Niedawno odtworzyliśmy linię kolejową do Bielawy i w zamyśle Patryka Wilda, odpowiadającego koncepcyjnie w naszym środowisku za koleje, jest poprowadzenie linii przez Srebrną Górę, do Radkowa. Te koncepcje, zmierzające z jednej strony do likwidacji wykluczenia komunikacyjnego, a z drugiej do otwarcia wielu atrakcji poprzez możliwość dojazdu do nich właśnie koleją, dotyczą wielu innych linii.

Co z taborem Kolei Dolnośląskich? Można liczyć na dodatkowe składy i rozładowanie tłoku w pociągach?

Szykuje się - mówię to z pełną odpowiedzialnością, kolejny przełom. Pierwszym było utworzenie spółki Koleje Dolnośląskie. W najbliższym czasie zaprezentujemy plan działania na kolejne 4 lata oraz model funkcjonowania tej spółki i jej docelowej roli w obszarze realizacji zadań przewozowych. Wzrost liczby pasażerów i wpływów z biletów stwarza szansę na finansowe wsparcie projektu, jakim jest Kolej Aglomeracyjna. Proponujemy samorządom aglomeracji wrocławskiej współpracę przy utworzeniu kolei aglomeracyjnej. Koleje Dolnośląskie mają potencjał organizacyjny, aby taką kolej utworzyć. Myślę, że w najbliższych trzech, czterech latach stworzymy domknięty system połączeń, przynajmniej co pół godziny w szczytach komunikacyjnych, oczywiście przy udziale finansowym okolicznych samorządów. Na całym Dolnym Śląsku KD zapewnią jakość i standard podróży, obecnie dostępny tylko dla tych, którzy korzystają z taboru KD na części dolnośląskich linii.

Kolejną dziedziną, która wzbudza szczególne emocje jest służba zdrowia, a szczególnie często fatalna kondycja finansowa powiatowych szpitali. Co z tym zamierzacie zrobić?

Zacznę może od niezwykle ważnej inwestycji w tej dziedzinie - o wsparciu budowy nowego szpitala onkologicznego we Wrocławiu. Jesteśmy bliscy pozyskania na tę inwestycję około 300 milionów złotych z budżetu państwa. To w zasadzie rozwiązuje problemy z powołaniem do życia w sensie infrastrukturalnym tego przedsięwzięcia. To powinno pozwolić na jego realizacje w ciągu najbliższych trzech lat. Co do kondycji szpitali powiatowych to jestem gorącym zwolennikiem pomysłu, który się kiedyś pojawiał, ale wygasł. Mamy w miarę dobrze radzące sobie szpitale wojewódzkie i zadłużające się coraz bardziej szpitale czy ZOZ-y w powiatach. Te placówki powinny tworzyć jeden wojewódzki system opieki zdrowotnej. Jako województwo powinniśmy wystąpić z inicjatywą zacieśnienia współpracy między tymi placówkami. Miałoby to służyć relokacji usług i racjonalizacji wydatków na służbę zdrowia. Zasoby wojewódzkie i powiatowe w tym zakresie można racjonalniej wykorzystać. Zaproponowałem marszałkowi województwa dolnośląskiego Cezaremu Przybylskiemu, by wystąpić z ofertą do zarządów powiatów o podjęcie rozmów w tym zakresie. Samorządy powiatowe powinny przemyśleć, czy chcą mieć dalej szpitale pod własną kontrolą i z wpływem na obsadzanie stanowisk, ale pogrążające się w długach, czy też we współpracy dostrzegają szansę na lepszą perspektywę, łącząc się z innymi dobrze wyposażonymi placówkami. To, że szpitale powiatowe nie należą do województwa nie zwalnia nas z obowiązku zajęcia się tym problemem. Zarządzający nimi powinni uświadomić sobie, że kolejnego oddłużania placówek na wielomiliardową skalę raczej nie będzie, więc trzeba podejmować działania racjonalizujące. Szpitale są po to, żeby leczyć, a nie po to, żeby zaspokajać czyjekolwiek ambicje. W mojej ocenie może być lepiej, ale trzeba podjąć wysiłek współpracy w tej dziedzinie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska