Wrocław rowerową stolicą Polski?

W czwartek w papierowym wydaniu Gazety Wrocławskiej Instrukcja Obsługi Wrocławia, a w niej wszystko o rowerach. Podpowiemy, na co zwrócić uwagę kupując rower, bo jak się okazuje droższy wcale nie znaczy lepszy. Pokażemy także wszystkie drogi rowerowe w mieście, również te, które dopiero powstają. Nie zabraknie także informacji o rowerach miejskich, które na ulice wyjadą już 29 kwietnia. A tym, którzy od codziennego jeżdżenia, wolą weekendowe wycieczki, podpowiemy, gdzie warto wybrać się w wolnym czasie.

5 procent ruchu w mieście generują rowerzyści. Wrocławska Inicjatywa Rowerowa szacuje, że codziennie jednośladami jeździ 20-30 tys. osób. Prezes stowarzyszenia Cezary Grochowski przyznaje, że Wrocław zasługuje na tytuł najbardziej rowerowego miasta w Polsce. A zależność jest prosta: im cieplej, tym więcej osób wybiera dwa kółka. Chociaż nie brakuje tych, którzy rowerem jeżdżą cały rok.

Zalet nie brakuje. Przede wszystkim dla rowerzystów liczy się mobilność, a w centrum miasta przemieszczają się szybciej niż kierowcy. Zresztą nie mają problemów z parkowaniem. Poza tym, codzienne jeżdżenie na rowerze to porcja ruchu, a tym samym dawka odstresowujących endorfin i kilka kilogramów mniej.

Niektórzy doceniają także aspekt ekologiczny. W końcu Wrocław jest w czołówce miast, które mają problem ze smogiem, a rowerzyści nie przyczyniają się do wzrostu zanieczyszczenia powietrza. Jednoślady doceniają także ci oszczędni - nie trzeba wydawać pieniędzy na bilety czy benzynę. Wystarczy raz zapłacić kilkaset złotych za rower.

Punkt do teleportacji

We Wrocławiu wciąż jest dużo do zrobienia. Przede wszystkim jeżeli chodzi o infrastrukturę. W sumie tras rowerowych jest ok. 220 km, a 20 km nowych dróg powstanie w tym roku. To, na co narzekają rowerzyści, to przede wszystkim niespójność infrastruktury. Nie brakuje miejsc, w których wyznaczone trasy się kończą. - To takie punkty, z których rowerzysta może się tylko te-leportować - żartuje Cezary Grochowski. Zdarza się też, że trasa jest wyznaczona jedynie na krótkim odcinku danej ulicy.
Grochowski jednym tchem wymienia miejsca, w których infrastruktura wymaga poprawki: najgorzej prezentuje się Grabiszyńska, ale niewiele lepiej jest na Jedności Narodowej, Trzebnickiej, Pomorskiej, Bruknera i Traugutta. Pozytywnym punktem na mapie jest Powstańców Śląskich.

Czego Jaś się nie nauczył…

Nie tylko w drogach leży problem, ale także w świadomości wszystkich uczestników ruchu. Kierowcy denerwują się na rowerzystów, że ci zajmują im jezdnię. Przepisy są jednak jednoznaczne. Jeżeli nie ma drogi rowerowej, to rowerzysta ma się poruszać jezdnią.

Wyjątkowe przypadki pozwalają kierującym jednośladami korzystać z chodnika. Jest to zgodne z prawem, jeżeli ma on ponad 2 metry szerokości, a na drodze obok samochody poruszają się z prędkością powyżej 50 km/h. Zgodnie z przepisami, chodnikiem można jeździć też wtedy, kiedy warunki atmosferyczne są niesprzyjające - jest silna mgła, gołoledź, śnieg czy wichura. Mogą się nim także poruszać osoby, którym towarzyszy dziecko do lat 10.

Nie brakuje jednak kierowców, którzy mimo to obrzucą rowerzystów epitetami za to, że jadą po jezdni. Cezary Grochowski zastrzega jednak, że jest coraz lepiej. - Wrocławscy kierowcy są już przyzwyczajeni do rowerzystów i wiedzą, że muszą na nich uważać – tłumaczy.

Ale i rowerzystom można wiele zarzucić. Zbyt chętnie korzystają z chodników, zdarza się też, że jeżdżą kontrapasami w przeciwną stronę. - Trudno się dziwić, ponieważ podczas egzaminu na kartę rowerową sprawdzane są głównie umiejętności teoretycznie i jazda po placu - tłumaczy Grochowski. Dlatego Wrocławska Inicjatywa Rowerowa organizuje program "Rowerowa Szkoła", w ramach którego prowadzone są bezpłatne szkolenia dla uczniów.

Najważniejsza rada - to uważać na innych uczestników ruchu. Dotyczy to zarówno rowerzystów, jak i kierowców oraz pieszych.