Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W deszczu, błocie i znoju przebiegł Ultra Trail w Beskidach

Kacper Chudzik
Jedyny głogowianin, który brał udział w Łemkowynie trenuje zaledwie od roku. Dzięki bieganiu po górach znacznie polepszył się stan jego zdrowia

Karol Szczepaniak, radny powiatu głogowskiego, od niespełna roku ma nową pasję. Jest nią bieganie przełajowe po górskich terenach. W październiku był jedynym głogowianinem, który wziął udział w Łemkowyna Ultra Trail - jednym z najtrudniejszych i najbardziej znanych biegów, którego trasa biegła przez Beskid Niski, a kończył się u podnóża Bieszczad. Najdłuższy dystans Łemkowyny ma 150 kilometrów. Tegoroczna edycja wystartowała o północy w Krynicy. A bieg kończy się w Komańczy. Biegacze na najdłuższym dystansie mają 35 godzin na pokonanie trasy. W tym roku na najdłuższy dystans ukończyło 160 osób, w tym dziesięć kobiet. Najlepszy zawodnik Bartosz Gorczyca ukończył ją z czasem 18 godzin i 42 sekundy. Kolejni na mecie mieli do niego ponad 2 godziny straty.

- Ja biegłem na najkrótszym dystansie 30 kilometrów. Natomiast każdy z tych dystansów jest trudny ponieważ bieg odbywa się w specyficznych warunkach. Październik to miesiąc deszczowy, więc na trasie błoto jest wszechobecne. Ci, którzy uczestniczą w tym biegu nazywają go nawet „błotowyna”. Właśnie przez to na każdy krok potrzeba znacznie więcej energii niż normalnie - opowiada Karol Szczepaniak. - Na zbiegach z gór nie można praktycznie przyśpieszyć. Chyba na palcach jednej ręki można policzyć biegaczy, którzy nie leżeli na trasie. Co chwilę ktoś się przewracał. Co więcej w butach jest cały czas mokro, przez co robi się zimno. Nie można więc sobie pozwolić na dłuższe odpoczynki w postaci marszu. Trzeba utrzymać ciepło.

Głogowianin przyznaje, że w Polsce jest kilka takich biegów uwielbianych przez środowisko biegaczy. Oprócz Łemkowyny popularnym biegiem jest też tak zwany Bieg Rzeźnika, który startuje w Komańczy, a jego trasa prowadzi do Ustrzyk Górnych i liczy 80 kilometrów. Wśród górskich biegaczy jest on wręcz owiany legendą, bo to najstarszy bieg ultra w Polsce. Ale co ciekawe ważną i bardzo ciekawą w tym środowisku imprezą jest głogowski Cross Straceńców.

- Będąc na Łemkowynie rozmawiałem z ludźmi, którzy właśnie na Cross do Głogowa się wybierają. Ten bieg odbił się echem w środowisku biegaczy w Polsce. Co prawda nie odbywa się w górach ale za to na ciekawym torze. Głogów w środowisku biegaczy jest rozpoznawany właśnie z tej imprezy. Ten bieg jest specyficzny, ale postać Jurka Górskiego też robi swoje i przyciąga ludzi. Bo to nie tylko samo bieganie, ale też cała filozofia, którą Jurek od lat stara się wcielać w życie - dodaje Karol Szczepaniak.

Jak przyznaje nasz rozmówca bieganie przede wszystkim jest w głowie. Podstawową rzeczą jest właśnie kwestia nastawienia się do odpowiednich dystansów. Treningiem trzeba dochodzić do coraz większych odległości i stawiać sobie jakiś cel do osiągnięcia.

- Ja skupiłem się właśnie na biegach terenowych, przede wszystkim w górach. Uważam, że są one najciekawsze z punktu widzenia krajoznawczego. Jednym z ciekawszych biegów jest właśnie Łemkowyna, uważana za jeden z najtrudniejszych biegów w Polsce - dodaje. - Najtrudniejsze na niej było dla mnie ostatnie 1350 metrów, które trzeba było przebiec po asfalcie. Byłem już bardzo zmęczony i perspektywa długiej prostej po twardej drodze robiła swoje. Wiele osób ten ostatni odcinek do mety szło, ale było kilku ludzi, którzy chwytali się wzajemnie pod pachę i zachęcali, żeby jednak dobiec. Niektórzy byli już wykończeni. Przy zbiegu obok Komańczy organizatorzy przygotowali 20 koni, które miały znosić tych, którzy nie dawali już rady.

Głogowianin dodaje, że emocje towarzyszące dotarciu na metę biegu są ogromne. To był pierwszy start Karola Szczepaniaka na Łemkowynie, choć w biegach górskich brał już wcześniej udział.

Po pierwszym biegu myślał, że wypluje płuca

Jak już pisaliśmy, Karol Szczepaniak swoje przygody z bieganiem rozpoczął zaledwie rok temu.

- Do biegania dojrzewałem przez kilka lat. Wiedziałem, że dzięki niemu można poprawić swoje zdrowie. Zacząłem wreszcie małymi kroczkami, od niewielkich dystansów - opowiada głogowianin. - Z czasem zacząłem je wydłużać. No i aktualnie dystans na poziomie półmaratonu traktuję już jako trening przed biegami ultra. W przyszłym roku w lutym planuję zmierzenie się z dłuższym dystansem niż maratoński i na pewno będzie to bieg górski. Zauważyłem jedną rzecz, którą mogę przypisać bieganiu. Dzięki niemu w sposób znaczący poprawiło się moje zdrowie. Przez długi okres czasu miałem przewlekłą chorobę, która w wyniku biegania ustąpiła. Trzeba też dodać, że ten sport wzmacnia organizm i hartuje ducha. W najbliższym czasie planuję start w Silver Run w Górach Sowich na dystansie 21 kilometrów, gdzie suma przewyższeń wynosi +600/-600 m. Następnie chcę wystartować w zimowej edycji Ultrajanosika- w biegu o wdzięcznej nazwie „Bedzies kwicoł”, którego trasa prowadzi przez Spisz leżący między Tatrami a Pieninami. Dystans w tym biegu to 46 kilometrów, a suma przewyższeń do pokonania wynosi +1512/1511 m.

K. Szczepaniak przestrzega jednak, że z bieganiem też należ uważać. Nie wszystkie trasy mogą pomóc nam w odzyskaniu zdrowia.

- Osobiście staram się jednak unikać biegania po asfalcie, bo ono tak zdrowe już nie jest. Nic tak źle nie wpływa na stawy jak właśnie bieganie po twardej powierzchni - mówi nasz rozmówca. - Ja trenuję w okolicznych lasach, które znam na pamięć. Biegam sam, nie organizuje się w żaden klub. To jest moje indywidualne postanowienie i to mi się podoba. Chciałbym pobiec dłuższy dystans, taki w granicach 70-80 kilometrów ale boję się kontuzji. Dlatego do tych najdłuższych dystansów planuje dojść w przeciągu dwóch lat. Takie mam postanowienie. Grunt to systematyczne treningi - dodaje.

Karol Szczepaniak przyznaje, że podczas zorganizowanych górskich biegów nie stara się za wszelką cenę ścigać. Filozofia, która towarzyszy tym zawodom mówi, że każdy kto dotrze do mety jest zwycięzcą. O ile jednak przebiegnięcie teraz takiej trasy jak na Łemkowynie nie jest dla niego niewykonalne, to jeszcze rok temu Karol Szczepaniak miał duże problemy z pokonaniem znacznie krótszych tras. - Początki były bardzo trudne. Gdy przebiegłem dwa kilometry to myślałem, że wypluję płuca. Ale potem sukcesywnie poprzez marszobieg, czyli naprzemienne chodzenie i bieg, doprowadziłem do tego, że już teraz przebiegnięcie 21 kilometrów nie stanowi problemu - przyznaje. - Potrzebna jest po prostu konsekwencja w treningach. Ja staram się co drugi dzień biegać co najmniej 10 kilometrów. Jedna wyprawa w tygodniu musi być jednak dłuższa. Takie bieganie daje mi dużą przyjemność.

Głogowianin dodaje, że najlepiej biega mu się gdy na dworze jest chłodniej. Co więcej na trasie nie przeszkadza mu też deszcz. Najtrudniejszym dla biegacza jest natomiast słoneczny dzień. To właśnie upał i ostre słońce najbardziej daje się we znaki na trasie.

- Ale przygotowanie do biegów wymaga również treningów w najgorszym upale - zaznacza.

Głogowianin przyznaje, że wokół naszego miasta jest wiele miejsc, w których można trenować takie biegi. Okoliczne lasy obfitują w różnego rodzaju ścieżki. Nie brakuje też miejsc z ostrymi podbiegami i zbiegami, w których można poczuć się jak w górach.

- Moja ulubiona trasa to okolice Kurowa Małego. Bardzo lubię też biegać w Nordic Parku w Potoczku. Ale to właśnie te pierwsze miejsce lubię najbardziej. Tam można znaleźć i górki i lasy. Trasa, którą biegam najczęściej to Jaczów, Kurów Mały, Kwielice i jeszcze raz Jaczów. To jest około 12 kilometrów - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska