Targ na dworcu świebodzkim

Popularne wrocławskie targowiska, czyli te na dworcu Świebodzkim i na Młynie jutro będą otwarte dla kupujących. Młyn był zamknięty od marca, Świebodzki w miniony weekend otwarto, ale z dużymi ograniczeniami. Teraz znów można robić na nich zakupy, ale zasady funkcjonowania targowisk trochę się zmieniły ze względu na panującą obecnie sytuację. Między innymi będzie mniej straganów, a także ograniczona liczba klientów wpuszczanych na place.

Targowiska mogą odbywać się, pod warunkiem zachowania odpowiedniej przestrzeni i używania maseczek. Sprawdziliśmy, jak wygląda to na dwóch największych wrocławskich bazarach.

Nadal można robić zakupy na targowiskach. Ponieważ Wrocław jeszcze nie jest w czerwonej strefie, obostrzenia dopuszczają organizowanie imprez takich jak targi czy konferencje. Takie przepisy sprawiają, że jutro znane wrocławskie targowiska będą działały.

Strażnicy miejscy w niedzielę pojawili się na wrocławskich targowiskach, między innymi w okolicach Dworca Świebodzkiego i na tzw. Młynie przy centrum handlowym "Korona". Apelowali, aby ludzie udali się do domów i nie tworzyli większych skupisk. Waldemar Forysiak z wrocławskiej straży miejskiej informuje także, że nakładano na sprzedających mandaty za handel bez zezwolenia. Trzeba przyznać, że w porównaniu ze zwykłymi niedzielami, dziś w tych miejscach było raczej pusto.

Miasto wprowadza ograniczenia handlu na gminnych targowiskach i w halach targowych. Decyzja ma oczywiście związek z zagrożeniem koronawirusem. Handel może odbywać się tylko na stoiskach spożywczych i drogeryjnych.

Targowiska wracają do łask. Coraz częściej to właśnie tam, a nie w sieciowych sklepach, robimy zakupy. Moda - jak się okazuje - wraca, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jaka jest przyszłość targowisk we Wrocławiu. [b]Zobaczcie na kolejnych slajdach co się na nich zmieni - posługuj się klawiszami strzałek, myszką lub gestami

Kazimierz Michał Ujazdowski, kandydat na prezydenta Wrocławia przez ostatni tydzień spotykał się z kupcami na wrocławskich targowiskach. Polityk deklaruje, że jak tylko zostanie prezydentem ocali lokalny handel. - Nie będę budował już kolejnych galerii we Wrocławiu niszczących tkankę społeczną - deklaruje kandydat na prezydenta.

We Wrocławiu jest bez liku galerii handlowych i supermarketów, ale niektórzy wrocławianie wciąż wolą kupować owoce, warzywa, jajka - a nawet ubrania - na targowiskach. Tych także w mieście nie brakuje - jest ich 14. Z tym, że niektóre jakby zatrzymały się w przeszłości. Od lat wyglądają tak samo, niekiedy obskurnie. Przykładem jest targowisko "Niedźwiedzia" działające przy ulicy Legnickiej. Żeby przetrwało, nowy zarządca musi je zmodernizować w ciągu trzech najbliższych lat. Pierwsze zmiany już widać.

Wrocławianie kochają zakupy. W każdy weekend galerie handlowe pękają w szwach, tak jak kiedyś targowiska. Handel organizowano nie tylko na Dworcu Świebodzkim, ale też na Dworcu Głównym PKP i w samym sercu miasta! Ziemniaki, seler, miód, kapustę, a nawet granaty, można było dostać na pl. Solnym i ul. Świdnickiej. Tłumy odwiedzały też Halę Targową, gdzie czekano w kolejce po świeże mięso. Zobacz, jak handlowano w dawnym Wrocławiu.

We Wrocławiu pozostało już tylko siedem klasycznych targowisk. Jedno z nich przestanie istnieć na początku przyszłego roku. Bazary są wypierane z ulic głównie przez kolejne powstające we Wrocławiu supermarkety.

Kończy się sezon na truskawki, jednak nie możemy narzekać. Teraz na targowiskach królują czereśnie, brzoskwinie, jabłka, bób czy kukurydza.

Zlikwidowany blaszak na Psim Polu powraca jako stoiska pod gołym niebem. Targ musi być różnorodny, nawet jeśli jest niezbyt ładny. Ich zamykanie to prawdziwe wieśniactwo - mówi ekspert. Mieszkańcy Psiego Pola od zawsze robili zakupy w blaszanym baraku. Stał on w miejscu, gdzie dzisiaj jest rondo Lotników Polskich. Wrocławianie, opisując go, używają często określenia: paskudny. Radość z jego likwidacji była powszechna. Ale, jak się okazało, krótka i przedwczesna.

Sobotnia poranna wyprawa na targ po produkty na niedzielny rosół i po zapasy na kolejny tydzień to już raczej zapomniany zwyczaj. Chociaż we Wrocławiu działa aż szesnaście placów targowych i większość mieszkańców ma jakiś bazar niedaleko swojego mieszkania, to sprzedawcy narzekają na mały ruch.

Nie ma już targu na pl. Wróblewskiego. To kolejny kiermasz, który przestał istnieć, choć nikt tego akurat nie żałuje. Ale inne zlikwidowane targowiska? Czy miasto nie potrzebuje takich miejsc? Pisze Marcin Torz.

Kupcy z budek przy ul. Zielińskiego przeprowadzą się na ul. Swobodną. Nowy obiekt dla handlowców powstaje też przy ul. Namysłowskiej.