MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa snajpera coraz dłuższa

Kacper Chudzik
Obrońca oskarżonego 26-latka szuka nowych świadków

Sąd Rejonowy w Głogowie wciąż nie wydał wyroku w sprawie 26-letniego Mateusza S. oskarżonego o to, że w lipcu 2013 roku przy ul. Spółdzielczej postrzelił z wiatrówki 13-letniego wówczas Grzegorza. Śrut utkwił wtedy w okolicach kręgosłupa nastolatka. Poszukiwanie sprawcy trwało ponad rok. Udało się go zatrzymać dzięki ekspertyzie biegłego z zakresu balistyki. Po zdarzeniu policjanci zabezpieczyli teren i szukając sprawcy, zatrzymali Mateusza S. w charakterze świadka, u którego w samochodzie znaleźli wiatrówkę. Przyznał on w śledztwie, że samochód, i broń, którą w nim znaleziono, należą do niego, ale on sam do nikogo nie strzelał, a wiatrówki nikomu nie pożyczał. Biegły stwierdził, że to właśnie z tej broni padł strzał w kierunku 13-letniego chłopca.

We wtorek, 2 czerwca, sąd przesłuchał kolejnych świadków w tej sprawie. Ich zeznania nie zmieniły raczej wiele, ale pojawiły się kolejne wnioski obrońcy oskarżonego. Chce on sprowadzić do Głogowa biegłego z Warszawy i techników z Wrocławia, którzy przygotowywali opinię balistyczną, aby można było ich przesłuchać. Z wnioskiem tym zgodziła się prokuratura. Nie przytaknęła jednak drugiemu wnioskowi obrony - o sprawdzenie nazwisk i ponowne przesłuchanie mieszkańców jednego z bloków przy ul. Spółdzielczej. Zdaniem oskarżonego i jego obrońcy mogą oni wskazać tożsamość prawdziwego snajpera. Wskazywać na to miałyby zeznania jednego ze świadków przesłuchiwanych we wtorek.

Mężczyzna przyznał, że pił wódkę z nieznanym sobie kilkudziesięcioletnim człowiekiem, który pod wpływem alkoholu miał mu powiedzieć, że musi ukryć broń ze względu na miedialną sprawę. Kim był jednak ten człowiek... tego świadek nie pamięta. Sąd przychylił się do obydwu wniosków i odroczył rozprawę do sierpnia.

- To jest kręcenie się w kółko - komentuje Iwona Węglarz, matka postrzelonego chłopca. - Jeżeli są dowody od policji, to teraz jest tylko zabijanie czasu. Ta sprawa się toczy i toczy, i jej końca wciąż nie widać. To stresujące, zwłaszcza dla mojego syna. Człowiek chciałby, żeby się to skończyło, żeby ktoś poniósł konsekwencje. A ktoś musi je ponieść, bo przecież niewiele brakowało, by moje dziecko zostało kaleką.

Również prokurator prowadzący sprawę przyznaje, że ponowne przesłuchiwanie osób mieszkających w bloku to niepotrzebne przeciąganie sprawy. Wątek tajemniczego kilkudziesięciolatka, który miał przy piciu wódki opowiadać świadkowi o konieczności ukrycia wiatrówki był już bowiem sprawdzany przez policję i prokuraturę.

Czy kolejne zeznania posuną proces do przodu? Przekonamy się w sierpniu. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska