Wina kupujemy w zwykłych sklepach o 20 proc. mniej - tak wynika z oceny dużych firm winiarskich. Natomiast importerzy wina prowadzący sklepy specjalistyczne z wysokogatunkowymi alkoholami mówią aż o 80-procentowym spadku sprzedaży. - Wiele z tych sklepów zawiesiło zresztą swoje funkcjonowanie - mówi Gazecie Wyborczej Magdalena Zielińska, prezeska Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa.
- Wino nie jest produktem pierwszej potrzeby. Zostaje zatem pomijane w trakcie szybkich zakupów spożywczych. Konsumenci rezygnują też z wizyt w specjalistycznych sklepach winiarskich - mówi Zielińska.
Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektor ds. korporacyjnych w Kompanii Piwowarskiej, w rozmowie z dziennikiem potwierdza, że zamówienia dla sklepów spadły. O ile? Jest za wcześnie, by to ocenić.
- Epidemia koronawirusa sprzyja wzrostowi spożycia alkoholu w Europie. Tam się o tym mówi. A u nas cisza i spokój - twierdzi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press były dyrektor Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka.
Gdy usłyszał Pan, że w związku z epidemią koronawirusa większość Polaków będzie pracowała w domu i wychodziła głównie po zakupy, pomyślał Pan, że czeka nas wzrost spożycia alkoholu?
Powiem szczerze, że sądziłem, że powaga sytuacji nie będzie generowała takich zachowań. Ale po przeczytaniu informacji, że we Francji, czyli kraju w którym jak na wzór polski pije się raczej odpowiedzialnie, spożycie wina miesiąc do miesiąca wzrosło o 6 proc., a napojów spirytusowych o 12 proc., to jednak wygląda na to, że u nas będzie tak samo. A patrząc na nasze przyzwyczajenia może nawet o wiele gorzej.
Dlaczego?
Polacy od dawna piją w czterech ścianach i często spożywają alkohol w samotności. Do tego sam wzrost spożycia tzw. „małpek” pokazuje, że nasz stosunek do alkoholu jest bardzo swobodny i lekceważący go jako problem.
Co z tym zrobić?
Widząc co się dzieje władze w niektórych departamentach francuskich szybko zakazały sprzedaży alkoholu na czas epidemii. A u nas? Nie bardzo wierzę, by ktokolwiek rozpatrywał obecną sytuację w kontekście problemu ze spożyciem alkoholu w Polsce.
Jeden z przedstawicieli handlowych sprzedający alkohol do sklepów mówi "GW", że kilka tygodni temu było szaleństwo. - Robiliśmy zapasy nie tylko makaronów, ale też piwa. Ale teraz to się uspokoiło - wyjaśnia. Inny twierdzi, że piwa sprzedaje się teraz znacznie mniej. - Nie ma spotkań kumpli przy piwku, więc się nie sprzedaje. Za to tylko trochę spadła sprzedaż wódki, w tym małpek - mówi.
Sprzedawcy prognozują duże straty sprzedawcy whiskey, ich zdaniem siedzący w domu częściej sięgają po inne alkohole - piwo czy wódkę.
Nie przegap tych informacji
- Nie żyją trzy osoby ze szpitala przy Grabiszyńskiej
- Pielęgniarka z Wrocławia: Musimy płacić za szpitalny parking
- Ludzie na spacerze. Sutryk: Czy my jesteśmy nienormalni?
- Relacja z Koszarowej: To miejsce przyprawia o dreszcze!
- Wrocław: Łamią kwarantannę, choć mogą zarażać
- Koronawirus: Zmiany w sklepach Biedronka, Lidl i Żabka
Zobacz też:
Jak nie dać się wirusowi?
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?