Do wypadku doszło wczoraj po godz. 14. Na mokrej i śliskiej drodze kierowca saaba - 47-latek z Oleśnicy - stracił panowanie nad autem i wpadł w poślizg. Rozpędzony samochód przeleciał przez pas zieleni, uderzył w betonowy filar wiaduktu, a potem wpadł na przeciwległy pas ruchu i staranował jadącego nim volkswagena i bmw. Kierowca saaba zmarł, mimo trwającej ponad godzinę reanimacji. Dwaj pozostali kierowcy zostali niegroźnie ranni.
– Na miejscu był prokurator i biegły, na którego opinię czekamy. Wyjaśni ona z jaką prędkością jechał kierowca saaba. Zabezpieczone zostało także samo auto, którego stan techniczny zostanie zbadany. Może to potrwać nawet 30 dni – mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Krzysztof Zaporowski z policji.
- To już kolejny wypadek w tym miejscu - przypominają internauci. I apelują do kierowców, by jeździli wolniej i ostrożniej. A do policji, by częściej pojawiała się tutaj ze swoimi radarami.
- Codziennie na trasie Mirków-Długołęka jeżdżą nieoznakowane patrole i łapią za przekroczenie prędkości. Dlaczego ci panowie nie pojadą kawałek dalej na wspomnianą w wypadku drogę? Przecież to tylko około 2 km dalej, a na trasie Mirków-Długołęka większość kierowców jeździ przepisowo, bo spodziewają się "tajniaków". Czego nie można powiedzieć o odcinku Korona-Mirków, bo tam 100-150 km/h na liczniku to prawie standard - pisze na naszym profilu na Facebooku pani Hanna.
- Tam są dwa problemy: nagminne przekraczanie prędkości i jazda tirów środkowym pasem mimo iż mają nakaz jazdy prawym pasem - zauważa Tomasz Lewandowski. - Rozwiązanie pierwszego problemu jest trywialne: zamontować odcinkowy pomiar prędkości od Korony po wiadukt nad torami kolejowymi. Z drugim częstsze kontrole policji i inspekcji ruchu drogowego - dodaje.
- To nie pierwszy wypadek w tym miejscu. Jeżdżę tam dwa razy dziennie i widzę jak ludzie tam pędzą. ZWOLNIJCIE - to bardzo niebezpieczne miejsce - apeluje Joanna Piekot.
Marta Buczkowska opowiada: - Od 2,5 roku jeżdżę tą trasą dwa razy dziennie. To co wyprawiają tutaj kierowcy przechodzi ludzkie pojęcie. Zero zdrowego rozsądku i wyobraźni. Wystarczy z resztą spojrzeć na zniszczenia saaba, można się domyślać z jaką prędkością jechał.
- Dostałem tam mandat bo przekroczyłem prędkość o 20 km/h. Mieszkam z całkowicie drugiej strony Wrocławia. Jednorazowo jechałem tamtą drogą kilka lat temu i oczywiście walnęły mi do łba trzy pasy i już nóżka zrobiła się cięższa - wspomina Andrzej Mosdorf. - Od tamtego momentu wiem, żeby się nie nabierać na takie pozornie szerokie drogi i zawsze uważać. Podobne zachowanie obserwuję "po naszej" stronie miasta, na Grabiszyńskiej. Ludzie myślą że jak się robi więcej pasów to już 70 km/h to minimum. A jak ktoś jedzie zgodnie z przepisami, to siedzą na zderzaku i prawie światłami mrugają. I to niestety dotyczy nie tylko kierowców przyjezdnych, ale równie często lokalnych. Niech to będzie nauczka dla wszystkich forumowych cwaniaków którzy piszą, że ograniczenia prędkości to wymyślają ludzie bez wyobraźni. W taką pogodę jak wczoraj, wystarczy 70 km/h i już w momencie poślizgu auto staje się zabójczą bronią - dodaje pan Andrzej.
- Muszą być jeszcze bardziej zaostrzone kary za przekraczanie prędkości plus monitoring z mierzeniem prędkości. Czułość ustawić na przekroczenie powyżej 20 km/h i walić mandaty z automatu, aż ruch zwolni - radzi Staszek. - Nie może tak być, że na Sobieskiego i 110 niektórzy walą, bo mają szeroko. To, że masz szeroko nie oznacza że to już autostrada!
- Tam nie po raz pierwszy był śmiertelny wypadek! Tam powinien stać jakiś radar i ograniczenie do 50 km/godz. Codziennie tam jeżdżę 70 km/h, większość aut mnie wyprzedza jadąc ponad 100-120 km/h - proponuje kierowca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?