Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gienek Loska: Wrocław mnie nie lubi

Justyna Kościelna, MKR
Tomasz Hołod
Gienka Loski, zwycięzcy programu X-Factor, nie można już tak często jak dawniej posłuchać na ulicach Wrocławia. Dlaczego? Muzyk twierdzi, że Wrocław go nie chce. Urzędnicy mają na ten temat trochę inne zdanie.

To będzie historia trudnej miłości. W roli głównej: Gienek Loska (i jego wzmacniacz). W rolach drugoplanowych: wrocławscy urzędnicy oraz mieszkańcy Rynku. Na występach gościnnych: prezydent Rafał Dutkiewicz.

Scena pierwsza. Maj, rok 2011. Pracownicy wydziału kultury wrocławskiego magistratu przygotowują notatkę służbową na temat "wydawania pozwoleń na indywidualne działania artystyczne w Rynku".

3/4 notatki dotyczy działalności artystycznej Gienka Loski. Urzędnicy myślą, że o dokument poprosił sam szef, ale prezydent, w rozmowie z nami, zaprzecza. - Dżentelmen, o którym rozmawiamy, wygrał fajny konkurs w jednej ze stacji - nie wiem której, bo nie mam telewizora - i chciałem się z nim spotkać, by mu pogratulować. Prosiłem więc o kontakt. Być może urzędnicy, wystraszeni, że pytałem o laureata, natychmiast przygotowali notatkę - wyjaśnia Rafał Dutkiewicz.

Notatka jest bezwzględna. "W latach 2006-2010 Gienek Loska grał we wrocławskim Rynku z nagłośnieniem, mimo że pozwolenia były wydawane na grę bez nagłośnienia" - piszą urzędnicy. I dalej precyzują m.in.: "29.03.2010 odpowiedź Straży Miejskiej z informacją, że nie wpłynęły skargi konkretnie na p. Loskę, ale na mężczyznę grającego na gitarze z nagłośnieniem, który głośno śpiewał. W owym czasie jedynym gitarzystą, który grał w Rynku, był p. Loska".

Z notatki wynika też, że Gienek Loska dostawał pozwolenie na grę za każdym razem, gdy się o nie zwracał (czasami je cofano). I że zdarzało mu się grać bez stosownych dokumentów. A pozwolenia datowanego na 28.08.2009 r. nigdy nie odebrał. Urzędnicy mówią, że bywały dni, gdy na Loskę skarżyło się kilkadziesiąt osób. Za głośno i monotonny repertuar - argumentowali. To samo słyszeli w słuchawce telefonu strażnicy miejscy. Mandatu jednak Losce nie wlepili, a przynajmniej nie przypominają sobie tego faktu.

Scena druga. Kwiecień, rok 2011. Gienek Loska, niepokorny gość z gitarą grywający od czasu do czasu na ulicach polskich miast (także we Wrocławiu, gdzie mieszka), przechodzi do dalszego etapu programu "X Factor". Szybko staje się ulubieńcem mediów, choć łatwy w obsłudze nie jest. Nie mizdrzy się, na długie pytania odpowiada jednym zdaniem. No, czasem może dwoma, na przykład takimi: - Wrocław mnie nie chce. Wolę grać w Krakowie czy w Sopocie, tam nie przeszkadzam urzędnikom.

Scena trzecia. Czerwiec, rok 2011. Wroc ław, na rok przed mistrzostwami w piłce nożnej, organizuje na pergoli koncert "One Year to go". Jedną z gwiazd ma być Gienek Loska, świeżo upieczony zwycięzca "X Factora". Urzędnicy kalkulują, że w ten sposób wyciągną rękę do artysty. Gienek przyjmuje zaproszenie. Prezydent Dutkiewicz chce mu wtedy pogratulować, ale zanim dociera pod scenę, Loski już nie ma.

Scena czwarta. Rok 2011. Do urzędu nie wpływa wniosek o wydanie pozwolenia na działalność artystyczną dla Gienka Loski. Artysta gra jednak od czasu do czasu "na streecie".
W czerwcowym programie Kuby Wojewódzkiego Loska mówi: - Wrocław mnie najbardziej nie lubi. Prawo jest, jakie jest, i jak wychodzę na ulicę, to je łamię.

Zobacz też: Gienek Loska - chciałbym żyć ze śpiewania

Gienek Loska w X-Factor

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska