Pierwsza z opisywanych przez panią Agnieszkę sytuacji miała miejsce w autobusie jadącym około godz. 23. - Starszy pan, czysty i zadbany w czasie jazdy opowiadał, śpiewał ku wielkiej radości pasażerów i kierowcy. Spytałam kierowcę i okazało się, że pan tak jeździł od godziny 15! Uświadomiłam go, że pewnie wyszedł z domu i rodzina go szuka. Poprosiłam, by wezwał policję. Umówił się z funkcjonariuszami na pętli - opisuje nasza Czytelniczka. Rozwiązania sprawy nie zna.
Druga sytuacja miała miejsce kilka dni później. - Starsza pani w płaszczu i kapeluszu stała na pętli na Pilczycach. Niby wszystko ok, ale chciała jechać na Biskupin, a przecież wtedy tramwaje tam nie dojeżdżały! Zapytałam, gdzie mieszka, odpowiedziała, że nie wie. Jak się nazywa też nie wiedziała. Bardzo się spieszyłam, więc poprosiłam, by siedziała na przystanku, a ja motorniczego poprosiłam, by wezwał policję - dodaje pani Agnieszka. Rozwiązania tej sprawy także nie zna.
List naszej Czytelniczki przekazaliśmy MPK. Okazuje się, że procedury rzeczywiście nie ma, bo takie przypadki zdarzają się sporadycznie i każdy z nich trzeba rozwiązywać indywidualnie.
- Do podstawowych działań, które podejmuje nasz dyspozytor powiadomiony o takiej sytuacji przez kierującego tramwajem lub autobusem, należy wezwanie odpowiednich służb. W zależności od sytuacji, będzie to policja, straż miejska, a w jeszcze innym przypadku pogotowie ratunkowe, gdy potrzebna jest pomoc medyczna - wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka MPK we Wrocławiu. Dodaje, że z wezwaną służbą ustalane jest miejsce i czas interwencji. Może to być np. najbliższy przystanek, pętla albo miejsce, gdzie trzeba było awaryjnie zatrzymać pojazd. - Te działania koordynujemy z prowadzącym pojazd lub osobą zgłaszającą, by możliwa była bieżąca kontrola i ocena sytuacji - podkreśla Korzeniowska.
Zwraca też uwagę, że pojazdy MPK są przestrzenią ogólnodostępną. - I jak w każdym miejscu o charakterze publicznym, każdy, kto jest świadkiem tego typu sytuacji, może nieść pomoc, poinformować odpowiednie służby, czyli po prostu wykazać się zwykłą ludzką wrażliwością - mówi rzeczniczka MPK. Podkreśla, że kierowcy reagują w takich sytuacjach. Na dowód przypomina nie tak dawną historię, kiedy to kierowca autobusu pomógł starszej zagubionej pani skontaktować się z rodziną.
O TYM PISALIŚMY: Dziękuję kierowcy MPK, który pomógł mojej mamie, choć nie musiał (LIST CZYTELNIKA)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?