Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co zrobić, gdy w autobusie brzydko pachnie

Piotr Bera
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Janusz WóJtowicz / Polskapresse
Im cieplej za oknami, tym trudniej wytrzymać w autobusach i tramwajach we Wrocławiu. Nie tylko z powodu gorąca. Ale także przez zapach niektórych pasażerów. - Nadchodzą upały i ludzie powinni pamiętać, żeby się myć - mówią kierowcy MPK. I rozkładają ręce, że na smród w autobusie czasem nie ma lekarstwa. Bo kierowca może tylko prosić o opuszczenie autobusu. Ale pasażer nie zawsze słucha.

Oczywiście największy problem to latem bezdomni podróżujący komunikacją miejską.
- Zapach unoszący się od wielu z nich jest często nie do wytrzymania. Pasażer może przesiąść się do drugiego wagonu albo wysiąść, ale my musimy pracować dalej - mówi nam jeden z kierowców MPK. - Zawsze w takiej sytuacji otwieram wszystkie okna, włączam wentylator na maksymalne obroty, ale tego smrodu nie da się tak łatwo usunąć - dodaje.

Zgodnie z paragrafem 7. regulaminu przewozu w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym we Wrocławiu, kierowcy mogą odmówić przewozu lub zażądać opuszczenia pojazdu przez podróżnego, gdy ten "wzbudza odrazę brudem lub niechlujstwem". Problem w tym, że poza prośbą o wyjście z pojazdu kierowcy kierowcy zrobić mogą niewiele. A problematyczny pasażer z reguły w nosie ma apele o opuszczenie autobusu lub tramwaju. Kierowcy pozostaje wtedy telefon po straż miejską lub policję, co powoduje opóźnienie w kursowaniu.

- Najpierw próbuję grzecznie wyprosić niechcianego pasażera, a gdy to nie działa, to straszę policją i czasem używam wulgaryzmów. Tylko wtedy to na nich działa. Czasem burzą się sami pasażerowie jak widzą, że tramwaj nie ruszy, dopóki nieprzyjemnie pachnący człowiek nie wysiądzie. Wtedy przyłączają się do mnie i razem zmuszamy bezdomnego, by wysiadł - przyznaje jeden z motorniczych.

MPK podkreśla, że motorniczowie i kierowcy mogą wypraszać takie osoby, ale w sposób powszechnie uznawany za nienaruszający norm społecznych i obowiązującego prawa.
- Takie właśnie instrukcje są przekazywane podczas szkoleń. Kultura i profesjonalizm obowiązują kierujących w kontakcie z każdym, nawet uciążliwym pasażerem. W przypadku braku reakcji takiego pasażera, kierujący informuje o fakcie centralę ruchu z prośbą o wezwanie patrolu policji lub straży miejskiej i na tym jego rola się kończy - mówi Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka MPK.

- Kilka razy w miesiącu otrzymujemy zgłoszenia dotyczące osób nietrzeźwych w pojazdach komunikacji miejskiej. To są najczęściej osoby wykluczone społecznie, które jednocześnie brzydko pachną. Możemy tutaj działać, powołując się na kodeks wykroczeń dotyczący wywołania zgorszenia w miejscu publicznym. Uczucie wstrętu czy oburzenia musi wystąpić przynajmniej u jednej osoby, która nas o tym fakcie poinformuje. Wtedy możemy wystawić mandat do 500 zł, ale wykluczeni społecznie raczej takich kwot nie posiadają - przyznaje Waldemar Forysiak ze straży miejskiej.

Ale smród w autobusie to nie tylko wina kloszardów. Kierowcy podkreślają, że równie uciążliwi bywają tzw. "zwykli" pasażerowie, choćby jedzący w pojeździe knysze. Albno pijani studenci.

- Kursując nocnym autobusem wiele razy widziałem jak komuś upada na podłogę fast food lub wymiotuje na zakręcie. W takich sytuacjach podjeżdża autobus awaryjny, a brudny pojazd idzie do czyszczenia. Czasem zdarza się, że wszystkie zastępcze autobusy są zajęte i słyszę od dyspozytora ruchu, żebym dojechał na pętlę, wziął środki czystości i posprzątał. Gdy było Euro 2012, to szczoteczkami czyścili poręcze, teraz to olewają. MPK czyha tylko na nasze błędy i skargi na nas - opowiada jeden z kierowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska