Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biedroń zdradza nam, że chce być jak Kwaśniewski

Andrzej Zwoliński
Andrzej Zwoliński
Robert Biedroń
Robert Biedroń
Robert Biedroń ogłosił dziś we Wrocławiu nowe hasło swojej kampanii prezydenckiej: "Nic o was bez was". Jak wierzy – nada ono impetu jego kampanii wyborczej. W ocenie Biedronia, Polacy stali się ofiarami wojny między PiS i PO, podsycanej cały czas przez obie strony. W rozmowie z nami przedstawił najważniejsze punkty swojego programu i zadeklarował, że jest gotowy na wyciągnięcie ręki na zgodę nawet do rządzącej Zjednoczonej Prawicy. - Państwo nas zawiodło i trzeba to zmienić - mówi Biedroń.

Z Robertem Biedroniem rozmawia Andrzej Zwoliński.

Ogłoszone we Wrocławiu nowe hasło wyborcze "Nic o was bez was", to próba nowego otwarcia, nadania impetu pańskiej kampanii?
Zdecydowanie tak, zaczynamy tak naprawdę nową kampanię, bardzo krótką i intensywną, która zdecyduje o przyszłości naszego kraju. Czy będziemy tkwili w tej wojnie z PiS-em, w tej wojnie polsko-polskiej, którą oni cały czas podsycają, czy wybierzemy trzecią drogę, szukając tego co wspólne i co będziemy robili razem jako społeczeństwo. Chcę być kandydatem i prezydentem, który zabierze Polaków w całkiem inną dyskusję o tanich mieszkaniach, o dobrych szpitalach i przeznaczaniu 7,2 proc. PKB na służbę zdrowia, a także o szkole na wysokim poziomie i o dobrym powietrzu bez smogu.

Jako kandydat na prezydenta obiecuje Pan tanie mieszkania, czy zwiększenie nakładów na służbę zdrowia, ale od prezydenta bezpośrednio te kwestie nie zależą, to przecież prerogatywy rządu i polityki kreowanej przez większość parlamentarną.
Prezydent ma inicjatywę ustawodawczą i przez ostatnie lata prezydencie odzwyczaili nas od tego. Chciałbym wrócić do dobrej praktyki prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli takiego aktywnego urzędu. To właśnie za jego kadencji przystąpiliśmy do prac nad nową Konstytucją i ją przyjęliśmy.
Poza tym uważam, że prezydent powinien ingerować zawsze kiedy większość parlamentarna nie daje rady. Powinien być rzecznikiem trudnych spraw. Od lat nie jest rozwiązana kwestia problemu mieszkaniowego. Miliony Polaków nie mają perspektyw na własny dach nad głową i w końcu trzeba to rozwiązać. Chcę być dobrym gospodarzem, zająć się sprawami, których politycy nie byli w stanie rozwiązać przez ostatnie lata, bo albo prywatyzowali szpitale jak Platforma Obywatelska, albo je zamykają, jak dziś robi to Prawo i Sprawiedliwość. Jedno i drugie doprowadziło do katastrofy. Mamy ją nie tylko w szpitalach, ale też jeżeli chodzi o organizację transportu publicznego. 17 mln ludzi nie ma dostępu do autobusów i kolei.
Ja będę dobrym gospodarzem, który będzie przywracał te usługi publiczne, które w Europie Zachodniej są standardem, a w Polsce stały się towarem luksusowym. Stało się tak przez prawicę, która przez lata wmawiała nam, że jak nas nie stać na te usługi, to powinniśmy wziąć kredyt lub zmienić pracę. Państwo nas zawiodło i trzeba to zmienić.

Powiedział Pan, że jest człowiekiem od trudnych zadań. Szczególnie trudnym zadaniem będzie dla Pana w najbliższych tygodniach, przebicie sufitu 10 proc. poparcia, bo ono waha się zależnie od sondażu od 4 do 8 pkt. procentowych.
Ja nie wierzę w sondaże. Gdybym w nie wierzył, to nigdy nie znalazłbym się w polityce. Prawdziwy sondaż będzie 28 czerwca, kiedy pójdziemy do urn wyborczych. Dziś jesteśmy zmęczeni konfliktem PiS-u z Platformą. Widzimy te cyrki w parlamencie. Czy chcemy prezydenta, który znów będzie ten konflikt podgrzewał? Trzeba prezydenta, który będzie równoważył, szukał tego, co łączy, a nie dzieli i jak chce być takim prezydentem.

Nawet zakładając, że to Pan wygra te wybory, to przecież będzie Pan miał do czynienia z większością Zjednoczonej Prawicy w Sejmie. Nie chce mi się wierzyć w waszą bezkonfliktową współpracę.
Gdy byłem prezydentem Słupska, miałem tylko dwóch radnych w swoim klubie prezydenckim. Większość mieli radni z PO i z PiS, którzy nawet zawiązali koalicję przeciwko mnie, żebym tylko nie został prezydentem miasta. Wybrałem wtedy drogę dialogu i dzięki temu, że szukałem tego, co nas łączy, udało mi się przeforsować wiele spraw, takich jak in vitro, zielone miasto, nowoczesny transport. Udowodniłem, że różniąc się w niektórych poglądach, potrafię łączyć ludzi. Proszę sobie wyobrazić, co będzie się działo, jak prezydentem zostanie kandydat PO. To dopiero byłoby piekło, wieczna agresja, obrażanie się i walka. Nie wierzę w jakąkolwiek współpracę między większością PiS w Sejmie i prezydentem z Platformy, bo oni żywią się nienawiścią do siebie. Ja szukam Polski otwartej, uśmiechniętej, która będzie wspólnotą.

Ciężko będzie o zgodę między Panem, a prawicą w takich kwestiach jak stosunki państwo-kościół, to przecież Pan i Lewica mówiliście w poprzednich kampaniach i powtarzacie teraz o konieczności pozbawienia kleru przywilejów finansowych, czy o legalizacji związków partnerskich osób tej samej płci.
Tylko ja jestem w stanie uporządkować relacje między państwem, a kościołem. Walczę od lat o równouprawnienie kobiet, w tym o dostęp do legalnego i bezpiecznego przerywania ciąży. Żaden inny kandydat nie będzie miał odwagi, by te problemy rozwiązać. Podobnie jest z pedofilią wśród księży. Podkreślam, ze jeżeli zwykły Kowalski, za to odpowiada przed sądem, to ksiądz też powinien.

Jak Pan ocenia list prezesa Jarosława Kaczyńskiego do członków jego partii i do wyborców. Szef PiS napisał w nim, że wygrana kandydata opozycji, „oznaczałoby ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny” dla Polski. Prezes zaczął się bać?
To jest przede wszystkim list, który ma nas wszystkich skłócić jeszcze bardziej. Szkoda, ze prezes Kaczyński, nie znalazł czasu, by napisać listu do wszystkich Polaków i przeprosić za wszystkie błędy i zaniechania oraz zaproponować takiej rozwiązania, byśmy wszyscy mogli zasiąść do stołu i zaczęli ze sobą rozmawiać. Największym nieszczęściem naszego kraju jest wyniszczająca wojna PO z PiS-em.

Którego z kontrkandydatów gotów jest Pan poprzeć w drugiej turze, jeśli do niej dojdzie i to nie Panu będzie dane do niej przejść?
Do drugiej tury jest daleko, a wybory prezydenckie rządzą się swoimi prawidłami. Przed trzema miesiącami dziennikarze pytali mnie o Małgorzatę Kidawę-Błońską, później o ewentualne poparcie dla Władysława Kosiniaka-Kamysza, miesiąc temu o Szymona Hołownię, a dziś = o Rafała Trzaskowskiego. Odpowiem, że teraz kolej na mnie i że moim celem jest sprawienie, by pytano pozostałych kandydatów o poparcie dla Roberta Biedronia.

Przeczytaj także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska