Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamek Chojnik nie do zdobycia

Alina Gierak
Niezdobyta twierdza Bolka II dzisiaj przyciąga turystów
Niezdobyta twierdza Bolka II dzisiaj przyciąga turystów Marcin Oliva Soto
O zamku Chojnik, który przez wieki był twierdzą nie do zdobycia, a dziś jest celem turystycznych wędrówek i bohaterem legend o Kunegundzie, pisze Alina Gierak

Gdy mieszkańcy Jeleniej Góry mają ochotę na krótki spacer połączony z podziwianiem krajobrazu Karkonoszy, niezmiennie wybierają wyprawę na Chojnik. Widok z murów zapiera dech w piersiach. Zachwyt jeleniogórzan potwierdzają turyści, dla których zdobycie Chojnika jest obowiązkowym punktem pobytu w Jeleniej Górze.

Dopiero patrząc z góry na całą okolicę oraz z murów w dół, na pionowe skalne ściany, widać, jak dobre miejsce wybrał Bolko II, książę świdnicko-jaworski, gdy w 1355 roku wzniósł zamek na Chojniku, zastępując nim wcześniejszy dwór rycerski. Na skalistym szczycie opadającym od południa pionową ścianą powstała kamienna twierdza. Położenie sprawiło, że była ogromnie trudna do zdobycia. Zachodnią część zajmował budynek mieszkalny, a wschodnią - potężna okrągła wieża. Niewielki dziedziniec od północy i południa broniły mocne mury.

Po śmierci Bolka II wdowa po nim, księżna Agnieszka, oddała zamek w 1392 roku późniejszemu protoplaście potężnego śląskiego rodu - Gotsche Schoffowi. Zamek pozostał z krótką przerwą w rękach Schaffgotschów. Twierdza dawała rodowi oparcie i poczucie potęgi.

Położenie twierdzy na skalistym szczycie sprawiło, że była ogromnie trudna do zdobycia

Podczas wojen husyckich Schaffgotschowie łupili podążających szlakiem handlowym kupców oraz okoliczną ludność. Nikt im nic nie mógł zrobić, bo schronienie znajdowali na Chojniku. W XV wieku warownia została mocno rozbudowana. Powstał rozległy zamek dolny, w którym były kuchnia, piwnica i sala sądowa. Pośrodku dziedzińca wzniesiono kamienny pręgierz. Zamek nigdy nie miał studni, a wodę gromadzono w skalnych cysternach. W pierwszej połowie XVI wieku dokonano kolejnej rozbudowy. Powstał wtedy otoczony murami trzeci dziedziniec, postawiono również stajnie, a w północnym narożniku była wieża z lochem głodowym. Wsadzano do niego złoczyńców, którzy konali w mękach bez jedzenia i picia. Wojna trzydziestoletnia spowodowała, że zamek umocniono od strony najłatwiejszego dostępu fortyfikacjami i dodatkową bramą wjazdową.

Podczas wojny 30-letniej Jan Ulryk von Schaffgotsch poparł tajne rokowania z protestantami, aby zdetronizować Habsburgów i objąć władzę w Czechach. Za to go zatrzymano i uwięziono w twierdzy kłodzkiej. Później przewieziono go do Wiednia, torturowano i więziono w coraz cięższych warunkach. Skazano go na karę śmierci, a dobra Schaffgotschów zostały w dużej części skonfiskowane. Ród Schaffgotschów zdołał w późniejszych latach odzyskać względy cesarskie i część swoich majątków, m.in. zamek Chojnik.
Schaffgotschowie nie przenieśli się jednak do swojej stałej siedziby. Dlatego, gdy 31 sierpnia 1675 roku zamek spłonął od uderzenia pioruna, nie podjęli się odbudowy. Opuszczona warownia popadła w ruinę. W 1822 roku utworzono tu odwiedzane chętnie przez turystów i kuracjuszy schronisko, które funkcjonuje do dziś.

Na Chojnik wiedzie kilka tras o różnym stopniu trudności. Kto wdrapie się do twierdzy, usłyszy od przewodnika legendę o księżniczce Kunegundzie. Głosi ona, że kaprysem córki właściciela zamku było, by kandydat na jej męża objechał konno w pełnej zbroi zamkowe mury. Długo nikomu się to nie udawało, a kolejni śmiałkowie ginęli spadając w przepaść. Pewnego razu przybył na zamek rycerz z Krakowa. Jego widok tak podziałał na Kunegundę, że błagała go z płaczem, by zrezygnował z przejechania po murze. Młodzieniec był nieugięty. Z próby wyszedł cało. Gdy wrócił, powiedział do Kunegundy: "Pani, przybyłem, by pomścić owych nieszczęsnych, których twa pycha i duma pozbawiła życia. Zaś ciebie nie pragnę wcale". Poniżona i niechciana panna rzuciła się w przepaść z murów. Do dziś podobno można zobaczyć ducha jednego z rycerzy, gdy konno objeżdża zamkowe mury w księżycowe noce.

Nastrój, jaki się tu wytwarza, zwłaszcza wieczorem i o zmroku, sprawia, że historie o duchu rycerza są ciągle żywe

- Nastrój, jaki się tu wytwarza, zwłaszcza wieczorem i o zmroku, sprawia, że historie o duchu rycerza są ciągle żywe - mówi Jerzy Czajka, który prowadzi schronisko PTTK na Chojniku. - Są ruiny zamku, to i duchy być muszą - dodaje Czajka.

Wśród miejscowych krążyły też opowieści o skarbach ukrytych w lochach Chojnika, ale nikt ich dotychczas nie odnalazł i się nie wzbogacił.

Co roku na zamku rycerze z bractwa przypominają o czasach, gdy Chojnik był niezdobytą twierdzą, a rycerze zabawiali się na turniejach i tańcząc z białogłowami. Można podziwiać kunszt rycerski w turnieju o Złoty Bełt Chojnika. Bełt w tym przypadku nie oznacza podłego trunku, a pocisk przypominający strzałę, używany do strzelania z kuszy.

Korzystałam ze strony internetowej: www.chojnik.pl oraz z książki "Duchy polskie" Bogny Wiernichowskiej i Macieja Kozłowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska