Około 8:00 rano, po moście Pokoju we Wrocławiu chodził młody łabędź. Po drodze do pracy spotkała go nasza dziennikarka.
- Wchodził kierowcom pod koła. Ruch jest o tej godzinie bardzo duży. Był moment, że musiałam wyjść na ulicę, żeby go zawrócić spod kół samochodu - opowiada Nadia Szagdaj.
Do Nadii wkrótce dołączyła pani Małgorzata, która pracuje w Muzeum Narodowym. Obie kobiety pilnowały łabędzia i jednocześnie wykonały szereg telefonów, które miały pomóc zabezpieczyć ptaka. Ostatecznie, w Centrum Zarządzana Kryzysowego we Wrocławiu dowiedziały się, że zgłoszenie zostało już jakiś czas temu przyjęte i służby zajmują się sprawą.
Ale służby się nie zjawiały. - Nie wiem ile to powinno trwać. Korki i ruch we Wrocławiu, w rejonie pl. Społecznego jest ogromny. Ale to trochę trwało, a żadna z nas nie miała zamiaru zostawić łabędzia na moście - twierdzi Szagdaj. - Łabędź wyglądał przez barier, widać było, że chodzi mu o rzekę, do której nie mógł się dostać - relacjonuje dziennikarka.
Po czasie do kobiet dołączyła kolejna. W końcu uznały, że nie będą dłużej czekać na przyjazd służb i we trzy odeskortują zwierzę w bezpieczne miejsce - w pobliże Odry.
Najtrudniejszy okazał się moment, gdy wierzę przestało widzieć rzekę. Chciało zawracać na most i na błyszczącą od wody jezdnię. W końcu jednak dało się sprowadzić na dół.
Z wybrzeża jedna z pań pognała do pracy, bo była już spóźniona. Pani Małgorzata także nie dotarła do Muzeum Narodowego na czas. - Gdy zobaczyłam tego łabędzia na moście, zawróciłam, bo nie chciałam go zostawić samego w niebezpiecznym miejscu. Cieszę się, że odprowadziłyśmy go w bezpieczne miejsce - mówi.
Niecałą godzinę później pani Małgorzata znów skontaktowała się z Gazetą Wrocławską. Okazuje się, że kolejny łabędź kieruje się w stronę mostu Pokoju. - Gdy tylko zobaczyłyśmy go z koleżankami, postanowiłyśmy ponowić akcję. Niestety, ten już tak chętnie z nami nie współpracował - zauważa.
Kobiety próbowały odprowadzić łabędzia w taki sam sposób, jak poprzedniego, w pobliże rzeki. W końcu jedna z nich zarzuciła na ptaka biały kitel, w którym pracowała i wzięła go na ręce. - Tylko w ten sposób dało się przekonać łabędzia, żeby zamiast na most, poszedł do rzeki - tłumaczy pani Małgorzata.
Także i ten łabędź został bezpiecznie odeskortowany w pobliże Odry.
Gdy widzicie dzikie zwierzę, choćby takie jak łabędź, które jest w tarapatach, zgłoście ten fakt do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Jeśli macie taką możliwość, starajcie się je zabezpieczyć (szczególnie jeśli jest ranne). Zdrowe łabędzie z mostu Pokoju zostały doprowadzone do rzeki dla ich bezpieczeństwa, bo ruch samochodowy realnie zagrażał ich życiu, a przyjazd służb, zapewne z uwagi na korki, znacznie się przedłużał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?