Jego ofiarą był sąsiad, 63-letni mężczyzna był znany i lubiany w okolicy. Sąsiedzi twierdzili, że nikomu nie wadził i nie mogli się nadziwić, dlaczego ktoś miał go tak potraktować.
- To był bardzo oczytany człowiek, co tydzień chodził do biblioteki i ciągle czytał. Nie wiem jak ktoś mógł zrobić mu coś takiego - mówiła nam wtedy jedna z sąsiadek pobitego na śmierć mężczyzny.
W dniu zdarzenia Mariusz W. pił razem z kolegami alkohol w mieszkaniu jednego z nich. W czasie rozmowy usłyszał, że mieszkający nieopodal 63-latek miał zachować się w uwłaczający sposób wobec jego matki. Zdenerwowany tą informacją poszedł do mieszkania mężczyzny, a gdy ten otworzył mu drzwi zaczął wielokrotnie uderzać go pięściami po głowie i tułowiu.
Kiedy pokrzywdzony upadł na podłogę Mariusz W. poszedł do domu, gdzie położył się spać. Po chwili do mieszkania pokrzywdzonego poszedł zaniepokojony zdarzeniem kolega podejrzanego, u którego wcześniej odbywała się impreza. Gdy zobaczył 63-latka leżącego na podłodze powiadomił pogotowie. Mimo podjętej na miejscu akcji reanimacyjnej, mężczyzna zmarł.
Mariusz W. przed zatrzymaniem utrzymywał się z prac dorywczych. Był wcześniej wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu, groźby, jazdę na rowerze pod wpływem alkoholu i niestosowanie się do zakazów sądowych. Za spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, których skutkiem była śmierć człowieka groziła mu kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. W chwili, gdy go zatrzymywano, Mariusz W. miał w organizmie 1,7 promila alkoholu.
- Jak wykazała sekcja zwłok bezpośrednią przyczyną zgonu pokrzywdzonego był krwotok wewnętrzny powstały na skutek pęknięcia żyły zwrotnej trzustki. Nie ma wątpliwości, że przed śmiercią pokrzywdzony doznał licznych obrażeń ciała w postaci m.in. podbiegnięć krwawych na głowie i tułowiu, złamania jednego z żeber oraz złamania nosa z przemieszczeniem - informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik prokuratury.
Wyrok legnickiego sądu to więc połowa kary, która groziła Mariuszowi W. za to co zrobił. Na jej poczet został zaliczony czas, jaki skazany spędził w areszcie. Z wyroku nie jest zadowolony oskarżyciel. Prokuratura wnosiła o dziewięć lat więzienia. Po ogłoszeniu kary poproszono więc o pisemne jej uzasadnienie.
- Nie odwołaliśmy się jeszcze od wyroku, ale prosząc o uzasadnienie prokuratura zapowiedziała, że takie działanie bierze pod uwagę - dodaje Liliana Łukasiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?