MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozwód to klęska obu stron. A tą drugą zawsze jest Wrocław

Arkadiusz Franas
Gdy w grudniu 2009 roku Wrocław rozwodził się z Mostostalem, który budował nasz stadion, to nawet się ucieszyłem. Uważałem, że męskie i twarde decyzje są potrzebne. Gdy teraz patrzę na to, co się dzieje nadal z tą budową, bo wszak ukończona ona nie jest, to zaczynam mieć wątpliwości.

Nowy wykonawca też nie daje rady. Co gorsza, już się ośmiesza, bo ostatnio wypuścił sygnał, że to przez mróz. A czy przypadkiem nie zauważył, że natura i tak była łaskawa, bo mróz tej zimy przyszedł dopiero kilka dni temu, a do tej pory mieliśmy prawie jak na Hawajach, choć w porze deszczowej?

I coraz mniej wierzę zapewnieniom prezydenta Rafała Dutkiewicza, że z Mostostalem byłoby jeszcze gorzej. Może dlatego, że widzę, jak ta firma buduje na placu Wolności Forum Muzyki. A przyspieszyła prace, gdy właśnie urzędnicy poprawili swoje zaniedbania (kłopoty z gruntami, projektem i archeologią). I Mostostalowi tegoroczna zima nie przeszkadza, jak firmie Max Bögl. Bo tak naprawdę to niemieckiej firmie nie chodzi o aurę, a o pieniądze, które są głównym powodem konfliktu w tym drugim wrocławskim małżeństwie zawartym po rozwodzie z Mostostalem. Tu już chyba drugiego rozwodu nie będzie, bo nie może być. Na cztery miesiące przed Euro nikt sobie na to nie pozwoli, co, jak już kiedyś wspominałem, Max Bögl skrzętnie wykorzysta.

Kryzys trwa także w innym związku Wrocławia. Z operatorem stadionu, firmą SMG. I tu o rozwodzie chyba nie może być mowy, bo byłaby to kompromitacja dla naszego miasta. Miasta, które nade wszystko dba o wizerunek. A rozstanie się z takim światowym potentatem, jakim jest ta amerykańska firma, źle by wyglądało w CV stolicy Dolnego Śląska. Spór rzekomo idzie o wybór sponsora tytularnego dla naszej nowej areny i kłopoty ze sprzedażą reklam na tejże. Bardzo możliwe, ale... Nie, żebym był adwokatem diabła, ale chciałbym przypomnieć, że na będącym nadal w budowie stadionie amerykańska firma w krótkim czasie zorganizowała trzy spektakularne imprezy: walkę Adamka z Kliczką, koncert George'a Michaela czy pokaz amerykańskich ciężarówek. W warunkach, gdzie po partyzancku trzeba było załatwiać prąd i wiele innych podobnych rzeczy, a ludzi ugościć między workami z cementem. Takich imprez nie było na żadnej z nowych aren, więc jakieś zasługi są.

A czy nie jest to tak, że spór z SMG to efekt przebudzenia się gminy, która zrozumiała, iż musi coś zrobić ze swoją kolejną spółką, czyli Wrocław 2012? Jej byt będzie mało uzasadniony po zakończeniu inwestycji. Bo tak naprawdę jej jedyną rolą będzie wtedy tylko spłata półmiliardowego kredytu plus ponad 160 milionów zł odsetek. A tak to część zadań dostanie SMG, część spółka i sprawa załatwiona. Wrocławscy urzędnicy będą mieli większą kontrolę nad areną i kilka etatów uratowanych.
Tak przy okazji. Mało eleganckie jest "wypuszczanie" podczas negocjacji niezbyt prawdziwych informacji przez jedną ze stron (i ja wiem nawet przez którą, ale dowodów brak...). Tak niby się robi wszędzie na świecie, ale patrzmy na ten lepszy świat. Oczywiście SMG nie jest bez winy, choć chyba tą największą było... zatrudnienie niektórych osób poleconych przez wrocławskich urzędników czy polityków.

Ale to nie koniec kłopotów w partnerskich związkach Wrocławia. Coraz bardziej boli mariaż z ekipą Zygmunta Solorza. Symbolem tego kryzysu w związku jest "piękna" dziura obok Stadionu Miejskiego. I ta dziura pokazuje też, kto w owym związku rządzi. Bo niby już dawno teren, na którym miała powstać Galeria Śląska, powinien zostać oddany, a nie jest. Co gorsza, wrocławscy urzędnicy teraz niczym petenci muszą pukać do drzwi ekipy twórcy Polsatu, by odzyskać swoją ziemię, a nikt nie chce ich otworzyć. Przyznam, że przykre to i smutne. Nie wiadomo też, jak potoczą się losy lidera polskiej ekstraklasy. Bo co rusz słychać sygnały, że obie strony (Solorz i gmina Wrocław) nie mogą się dogadać co do finansowania ukochanego klubu wrocławian. I to w momencie, gdy w stolicy Dolnego Śląska zapanowało piłkarskie szaleństwo i na trybunach pojawia się komplet widzów. Nie byle jaki komplet, bo ponad 40 tysięcy kibiców.

Więc (wiem, że nie zaczyna się od "więc", ale tu to ładnie wygląda) oprócz ogromnych sukcesów, jakimi są organizacja Euro, nowy stadion, obwodnice itp., mamy kilka kłopotów. Nazywają się Mostostal, Max Bögl, SMG i Zygmunt Solorz. W każdym z tych związków nastąpił kryzys. Jeden zakończony rozwodem. Można tłumaczyć, że w każdym związku pojawiają się problemy. Tak. Ale tak źle jest w każdym. W każdym, w którym jest Wrocław. Czyli albo mamy problem z wyborem partnerów, albo cholerny brak szczęścia. W każdym z tych przypadków trzeba już reagować. Coś zmienić. A może kogoś? Oto jest pytanie! Ja na nie nie odpowiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska