A jeśli nie, to i tak wśród 4 tysięcy maratończyków, którzy 16 września stawią się na starcie we Wrocławiu, spotkacie wiele znajomych twarzy. Bo biznesmeni, sportowcy z innych dyscyplin, artyści i celebryci biegają. Ale udział w maratonie to już nie "moda na bieganie" czy "propagowanie zdrowego stylu życia". Tym bardziej nie jest to możliwość pokazania się w najkorzystniejszym świetle. Już na półmetku maratonu nie wygląda się bowiem jak Krzysztof Ibisz w połowie programu telewizyjnego. Przebiegnięcie maratonu wymaga co najmniej półrocznych przygotowań, przebiegnięcia na treningach - bez kamer - kilkuset kilometrów. I pokonania samego siebie - bariery nieprawdopodobnego zmęczenia na ostatnich kilometrach, kryzysu psychofizycznego, bólu mięśni i stawów, które pojawią się bez względu na tempo.
Na starcie 30. Hasco Lek Maratonu pewnie nie spotkamy się ze znanymi, rozbieganymi dziennikarzami Tomaszem Lisem, Maciejem Kurzajewskim, Kamilem Dąbrową, Beatą Sadowską - cóż, "warszawka" najczęściej wybiera bieganie 42 km 195 metrów w stolicy. Za to we Wrocławiu z pewnością pojawi się najlepiej biegający aktor w Polsce - Marian Czerski. Kończący w tym roku 55 lat aktor Teatru Polskiego, znany np. z roli detektywa w "Mayday", jest zawodowym maratończykiem. Regularnie pokonuje morderczy dystans w czasie poniżej 3 godzin, trafia do czołówek klasyfikacji generalnej, a w swojej kategorii wiekowej na podium. Czerski biegać zaczął dopiero, gdy skończył 35 lat. Chciał zadbać o kondycję.
- W moim wieku jakikolwiek rodzaj aktywności fizycznej to zwykła konieczność. Wybrałem bieganie, bo to sport, który nie wymaga wielkich inwestycji. Wystarczą dobre buty. Okazało się, że daję sobie radę nawet w maratonach - mówił kilka lat temu naszej reporterce po tym, jak przebiegł maraton nowojorski, zajmując wśród 60 tys. uczestników... 181. miejsce.
Przed rokiem kilka minut przed startem spotkał się na rozgrzewce z kolegą ze sceny - Adamem Cywką. Drugi znakomity aktor po półrocznych przygotowaniach zadebiutował w maratonie, który uznano za najtrudniejszy w historii tej imprezy. Był potworny upał, kilkunastu maratończyków przewieziono do szpitala. Adam Cywka, który do końca się wahał, czy wziąć udział w zawodach, dokonał rzeczy niebywałej. Dwie godziny po 5-godzinnym biegu w ekstremalnych warunkach zagrał w trwającym 3 godziny spektaklu "Tęczowa trybuna". I to znakomicie. Wrocławski maraton ukończyła, i w tym roku również stanie na starcie, także wrocławska aktorka, Agnieszka Cywka. Biegający kilka razy w tygodniu dyrektor Teatru Polskiego, Krzysztof Mieszkowski na razie nie planuje startu w maratonie. Ale wielu biegaczy już tak mawiało, a potem podejmowali wyzwanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?