MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Janina Bogusławska-Jaworska. To dzięki niej jest klinika

Hanna Wieczorek
Prof. Janin Bogusławska-Jaworska
Prof. Janin Bogusławska-Jaworska Z archiwum prof. Alicji Chybickiej
Była wymagającą, ale sprawiedliwą szefową. Taką, która na pytanie: "na kiedy trzeba to zrobić", miała jedną odpowiedź: "na wczoraj". A przy tym była bezgranicznie oddana dzieciom, do końca walczyła o swoich pacjentów.

Dzisiaj budynek wrocławskiej Kliniki Transplantologii Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej nie spełnia praktycznie żadnych standardów. Za małe sale szpitalne, brak pokojów socjalnych, jedna - psująca się - winda... Bywa, że ważącego sto kilogramów, chorego czternastolatka trzeba wnosić po schodach.

Kolorowe ściany, zwierzęta uśmiechające się ze ścian nie wyrównają podstawowych braków. Jednak dwadzieścia lat temu, kiedy klinika wprowadzała się do nowej siedziby, wszystkim, pacjentom i ich rodzicom, lekarzom, pielęgniarkom wydawało się, że złapali pana Boga za nogi. Nowiuteńka, jak spod igły, hematologia dziecięca musiała zachwycać. Bo przed przeprowadzką klinika mieściła się w dwóch wieloosobowych salach w szpitalu przy ulicy Wrońskiego. W 1989 roku nikt nie miał wątpliwości, że nowa siedziba powstała dzięki jednej osobie - profesor Janinie Bogusławskiej-Jaworskiej.

Jeszcze dzisiaj jej współpracownicy wspominają ją jako bardzo wymagającą, ale sprawiedliwą szefową. Taką, która na pytanie: "na kiedy trzeba to zrobić", miała jedną odpowiedź: "na wczoraj".
- Nie tolerowała kumoterstwa - opowiada jeden z pracowników kliniki. - Wszystkich traktowała tak samo. Na przykład, na zagraniczne staże wysyłała po kolei każdego z lekarzy. I dodaje, że miała "gorącą linię telefoniczną", którą mogła się łączyć bezpośrednio z różnymi miejscami w klinice. Czasem dzwoniła z jakimś poleceniem. Wtedy nie było zmiłuj się, rzucało się wszystko i natychmiast wykonywało jej polecenie.

Czasem dzwoniła z jakimś poleceniem. Wtedy nie było zmiłuj się, rzucało się wszystko i natychmiast wykonywało jej polecenie.

A przy tym była bezgranicznie oddana dzieciom, do końca walczyła o swoich pacjentów. Mawiała, że jedyną rzeczą nieodwracalną jest śmierć. Profesjonalizm w działaniu lekarskim uważała za rzecz bezdyskusyjną. I bezwzględnie tępiła szarą strefę na swoim oddziale, a później w klinice.

Profesor Alicja Chybicka, kierująca dzisiaj wrocławską Kliniką Transplantologii Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej, poznała swoją poprzedniczkę w 1973 roku.
- Byłam na trzecim roku medycyny - wspomina. - Zaproponowano mi indywidualny tok studiów. Poprosiłam profesor Jaworską, żeby została moją opiekunką naukową. Była wtedy docentem w klinice pediatrii ogólnej. Zgodziła się.

Profesor Janina Bogusławska-Jaworska myślała o utworzeniu Oddziału Hematologii Dziecięcej. Bo trudno było leczyć małych pacjentów rozrzuconych po wszystkich salach kliniki przy ulicy Wrońskiego. Bez stałego zespołu lekarzy.
- Zespół rotował się - opowiada prof. Chybicka. - Niektórzy lekarze traktowali przydział do niego jak zesłanie. Może dlatego, że choroba nowotworowa była w tamtych czasach właściwie wyrokiem śmierci. Przeżywało tylko 15 procent dzieci cierpiących na te schorzenia. Dzisiaj udaje się wyleczyć 80 procent małych pacjentów!

Oddział Hematologii Dziecięcej, którego szefową została profesor Jaworska, mieścił się w dwóch salach, na których leżała ponad dwudziestka dzieci. Punkcję robiono przy miejscowym znieczuleniu: przed zabiegiem robiono maluchom 25 zastrzyków z nowokainy! Na radioterapię trzeba było wozić chorych do Dolnośląskiego Centrum Onkologii.

Powołanie odrębnego oddziału zaczęło przynosić efekty. Powoli rosła liczba wyleczonych dzieci. Profesor Jaworska wyjeżdżała na zagraniczne stypendia (np. w 1974 roku spędziła miesiąc we francuskim Instytucie Immunologii Onkologii i Immunogenetyki w podparyskim Villejuif).

Wracała z nowymi pomysłami, procedurami medycznymi, które starała się stosować na swoim oddziale. I jak tylko mogła, to wysyłała za granicę swoich pracowników, żeby uczyli się w najlepszych europejskich ośrodkach. Zdobyła pieniądze na stypendia, które pozwoliły na wykształcenie za granicą 20 pracowników kliniki - lekarzy, pielęgniarek, pracowników laboratorium - w onkologicznych centrach Niemiec, Austrii, Francji, Anglii, Holandii i Szwecji.
- Postęp w leczeniu nowotworów cały czas jest ogromny - mówi prof. Alicja Chybicka. - Szefowa, niestety, nie dożyła terapii celowanej.

Doskonale zdawała sobie sprawę, że dobre warunki stworzone pacjentom odgrywają w leczeniu niebagatelną rolę.

W 1981 r. Oddział Hematologii Dziecięcej zostaje przekształcony w Katedrę i Klinikę Hematologii i Chorób Rozrostowych Dzieci. Ta dziwna nazwa wzięła się stąd, że w tamtych czasach nie używano terminu nowotwory. Próbowano ukrywać przed pacjentami na co chorują.

Profesor Jaworska doskonale zdawała sobie sprawę, że w leczeniu chorób nowotworowych dobre warunki stworzone pacjentom odgrywają niebagatelną rolę. Widziała jak wyglądają nowoczesne, zagraniczne placówki, w których dzieci jeździły na rowerkach po szpitalnych korytarzach. A przy łóżku małych pacjentów siedzieli rodzice, dziadkowie, rodzeństwo. Tak, żeby maluchy czuły się prawie jak w domu. Na Wrońskiego nawet mamy nie mogły przebywać ze swoimi dziećmi.
Trzeba więc było zbudować nową siedzibę kliniki.
W 1985 roku powstał społeczny komitet budowy kliniki.
- Dzisiaj na budowę brakuje pieniędzy, w tamtych czasach brakowało pieniędzy, materiałów budowlanych, wyposażenia. Brakowało wszystkiego - mówi prof. Chybicka. - Na półkach sklepowych był tylko ocet.

Dla profesor Janiny Bogusławskiej-Jaworskiej to nie była przeszkoda. Przez pięć lat osobiście nadzorowała budowę. Nie brała urlopów, nigdzie nie wyjeżdżała. Nauczyła się, choć wcale nie musiała, techniki budowlanej i wykłócała się z robotnikami o każdy kafelek, każdą płytkę. Wreszcie w 1989 roku można było się wprowadzić do nowej siedziby, zbudowanej i wyposażonej w 90 procentach ze środków społecznych.

Pacjentom i ich rodzicom, lekarzom, pielęgniarkom wydawało się, że złapali pana Boga za nogi. Nareszcie dzieci mogły leżeć w niewielkich cztero-, dwu- i jednoosobowych salach, na korytarzach pojawiły się rowerki, a z kolorowych ścian patrzyły zwierzęta i lalki. Jednak to wcale nie był koniec wielkich zmian: w 1994 r. udało się utworzyć dziecięcy Oddział Przeszczepiania Szpiku i Terapii

Przez wiele lat inne ośrodki mogły tylko zazdrościć Wrocławiowi nowoczesnej kliniki.

Genowej zbudowany i wyposażony całkowicie ze środków pozabudżetowych, Dolnośląska Fundacja "Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową" wykupiła mieszkania na Hotel dla Matek w Klinice i Hotel dla Matek z Dziećmi, otwarto Oddział Intensywnej Opieki Medycznej dla dzieci chorych na nowotwory oraz Regionalne Centrum Hemofilii u Dzieci we Wrocławiu. Prof. Janina Bogusławska-Jaworska kierowała kliniką do 2000 roku.

Przez wiele lat inne ośrodki mogły tylko zazdrościć Wrocławiowi nowoczesnej kliniki. Dzisiaj praktycznie wszędzie wybudowano nowe, spełniające wszystkie współczesne normy szpitale, a wrocławska hematologia dziecięca ma znacznie gorsze warunki. Nowa siedziba kliniki ma stanąć przy ul. Borowskiej, potrzeba "tylko" 60 milionów złotych na jej budowę. Rozpoczęto już zbiórkę pieniędzy na ten cel.
- Profesor Jaworska pewnie zrobiłaby to pięć razy szybciej niż ja - uśmiecha się prof. Alicja Chybicka.

Uwielbiana przez dzieci
Profesor Janina Bogusławska-Jaworska urodziła się 6 sierpnia 1930 roku w Jarosławiu.
W latach 1948-1953 studiowała medycynę na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Medycznej w Krakowie. Tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymała w styczniu 1982 r., a w 1991 r. stanowisko profesora zwyczajnego. Jej pracę naukową dokumentuje 360 publikacji. Za jedno z ważniejszych jej osiągnięć uważa się opracowanie i wdrożenie w Polsce protokołów terapeutycznych dla nieziarniczych chłoniaków złośliwych, których zastosowanie zwiększyło wzrost wyleczeń z 33% do 82%.
Była m.in. Kawalerem Orderu Uśmiechu. W 2000 r. otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarła na chorobę nowotworową 23 IV 2002.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska