MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po Jazzie nad Odrą: gwiazdy festiwalu nie zawiodły

Marta Wróbel
W sobotę w Imparcie wystąpił trębacz Christian Scott
W sobotę w Imparcie wystąpił trębacz Christian Scott fot. materiały promocyjne
W niedzielę we Wrocławiu zakończyła się 47. edycja Jazzu nad Odrą. To był bardzo solidny muzycznie festiwal. Gorzej z częścią organizacyjną i promocyjną.

Impartowi udało się co prawda, w miejsce Cassandry Wilson, która zrezygnowała w ostatniej chwili z udziału w imprezie, zaprosić w ekspresowym tempie do Wrocławia znakomitą Randy Crawford, pozostali artyści - trębacz Christian Scott, saksofonista David Murray, perkusista Zohar Fresco i inni też dali fantastyczne koncerty, szkoda jednak, że o jednym z najstarszych festiwali jazzowych w Europie w ogólnopolskich mediach nie było słychać właściwie wcale.

Impreza rozpoczęła się od Konkursu na Indywidualność Jazzową. Ci, którzy nie byli w środę w Imparcie, mogli w niedzielę posłuchać polsko-duńskiej grupy Tuźnik/Kądziela Quartet, która dała żywiołowy występ przed Galą Polskiego Jazzu. Drugi dzień festiwalu należał natomiast do ciepłego głosu Randy Crawford, która pojawiła się na scenie Impartu z pianistą Joe Sample'em: doskonały timing, ani jednej fałszywej nuty, przeboje, jak "One Day I'll Fly Away" i "Street Life". W piątkowy wieczór nie zawiódł też publiczności laureat nagrody Grammy, saksofonista Joe Lovano, który zagrał materiał głównie ze swojej nowej płyty "Bird Songs". Prawdziwe tłumy przyszły zobaczyć w sobotę młodą gwiazdę trąbki Christiana Scotta. Mimo że towarzyszący mu muzycy pojawili się we Wrocławiu w okrojonym składzie - kontrabasista utknął na lotnisku we Frankfurcie - 28-latek, promując solowy album "Yesterday You Said To-morrow", zachwycił publiczność swoją "techniką szeptu". Tak dziennikarze nazwali sposób grania Amerykanina, którego ochrzcili też spadkobiercą Milesa Davisa. Wątpliwości mam natomiast co do Gali Polskiego Jazzu.

Tradycją ostatnio stało się, że festiwalowym Big-Bandem kieruje trębacz Zbigniew Czwojda. W tym roku zaprosił do grania m.in. Wojciecha Karolaka, Jarosława Śmietanę i Annę Serafińską. Znane na-zwiska, dobry koncert. Problem w tym, że ostatnio podczas Gal, które mogłyby być zorganizowane z pomysłem i podsumowywać dany rok w rodzimym jazzie, znane i mniej znane nazwiska się powtarzają. A repertuar koncertu to zwykle standard. Trzy lata temu część koncertu miała być poświęcona twórczości Krzysztofa Komedy, ale i wtedy Komedy w Komedzie było jak na lekarstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska