Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieskie życie Marii Czubaszek

Tomasz Woźniak
Maria Czubaszek kocha psy od dziecka
Maria Czubaszek kocha psy od dziecka Piotr Krzyżanowski
Felietonistka i pisarka Maria Czubaszek nigdy nie odmawia pomocy zwierzętom. Dlatego przyjechała na legnicki festiwal humoru Satyrykon, by prowadzić aukcję charytatywną dla psów ze schroniska.

Na swoje dziewiąte urodziny usłyszała od rodziców, że dostanie albo rower, albo psa. Wybrała cztery łapy. I choć po śmierci każdego psa zarzeka się, że następnego już nie będzie, bo nie jest w stanie przeżywać kolejnych rozstań, w schronisku mięknie jej serce.
Maria Czubaszek, pisarka, autorka scenariuszy, felietonistka i dziennikarka nie wyobraża sobie życia bez psa. I skreśla ludzi, którzy źle traktują czworonogi. Wszystkich kolegów z radia namówiła nawet, by wpłacali po jednym procencie ze swoich podatków na Fundację Krystyny Sienkiewicz, która walczy o poprawę warunków w schroniskach dla zwierząt.

Psy pani Marii to najczęściej zwykłe kundelki właśnie ze schroniska. Uważa bowiem, że rodowodowe mają większe szanse na nie-pieskie życie. Kiedyś jednak zamarzyła sobie wilczura. Poszła do schroniska i było kilku idealnych kandydatów, ale jej uwagę zwróciła mała suczka siedząca samotnie w kącie, zagubiona i odtrącona. I to ten pies stał się jej nowym domownikiem.
Twierdzi, że im bardziej poznaje się ludzi, tym bardziej kocha zwierzęta. Bo nikt, tak jak psy, nie potrafi kochać. Nawet kiedy ich miłość jest nieodwzajemniona. Kiedyś widziała, jak żule pod sklepem piją wino, a na jednego z nich czekał pies. Nie odchodził, nawet gdy był bity. Odkupiła go za grosze na wino i dała znajomemu z radia. Pies po tygodniu uciekł do właściciela.
- Czy ty się kiedyś cieszyłeś na mój widok tak jak nasz pies? - Maria Czubaszek często pyta męża po powrocie z podróży, gdy pies z uśmiechem na pysku i merdającym ogonkiem rzuca się na powitanie swojej pani.
- Chciałbym, byś okazywała mi tyle serdeczności co Zygfrydowi - odpowiada jej mąż Wojciech Karolak, znany muzyk jazzowy i kompozytor.

Zygfryd to mały kundelek pani Marii. Tak naprawdę wabi się Supron, jak polski zapaśnik, ale mąż woła na niego Zygfryd, a Maria Czubaszek też się łapie, że go tak nazywa. A pies reaguje. Zresztą oba określenia do pieska nie pasują. Nie ma ani muskularnej postawy, ani rasowego, nordyckiego wyglądu. To chyba rodzinna tradycja, bo Nika - wielki, belgijski owczarek - też był nazywany pieszczotliwie Myszką.
Supron-Zygfryd trafił do nich półtora roku temu ze schroniska w Radomiu. Psa wyrzucono z auta, długo się błąkał, aż trafił do ochronki, gdzie źle się czuł. Chciał nawet przegryźć kraty. Mały, ale wyjątkowo cwany. Przywieziony z Radomia do Warszawy obejrzał mieszkanie pani Marii, spojrzał w oczy i tak zrodziła się między nimi bezwarunkowa miłość. Supron stwierdził, że tu, na Mokotowie, zamieszka i się rozpakował.

Śpi na tapczanie, ogląda telewizję na fotelu. Legowiska własnego nie ma, bo ten sposób nigdy się nie sprawdza. W domu ma pootwierane drzwi do wszystkich pomieszczeń. Fotel wybrał ten sam, na którym wcześniej siedziała Nika, wielki owczarek belgijski. To po jej śmierci pani Maria stwierdziła, że żadnego więcej psa nie weźmie. Żyją krócej od ludzi, a boli po nich tak samo, jak nie bardziej. Supron upatrzył sobie fotel Wojciecha Karolaka, ale jak tylko gospodarz domu przychodzi, pies się przeprowadza. Nawet gdy muzyk mówi mu, że może zostać.
Pani Maria i Wojciech Karolak nie mają dzieci. Nie chcieli.
- Nie traktuję jednak psa jak zastępstwo dziecka - tłumaczy pani Maria. - Pies to pies, a my jesteśmy jego ciocią i wujkiem, a nie mamą i tatą. Uważa, że pies jest tak idealnym stworzeniem, że nie trzeba mu dodawać cech ludzkich. Poza tym mówi, że nie każdy człowiek musi mieć psa, ale każdy pies powinien mieć człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska