Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mary i czary Hurtu

Marta Wróbel
Wokalista Maciek Kurowicki. Prócz niego Hurt tworzą dziś basista Jacek Smolak, perkusista Marcin Drewnik i gitarzysta Piotr Załęski
Wokalista Maciek Kurowicki. Prócz niego Hurt tworzą dziś basista Jacek Smolak, perkusista Marcin Drewnik i gitarzysta Piotr Załęski Paweł Relikowski
Punk, ska, rock i elektro w jednym? Dla Hurtu muzyczne gatunki nie mają żadnych granic. Piszemy o drodze zespołu od Pomarańczowej Alternatywy na listy przebojów.

Gdzie regularnie spotykają się skini, pacyfiści, punkowcy, buddyści czy krisznowcy? Na koncertach Hurtu, oczywiście. Bo wrocławska formacja, a szczególnie osoba lidera, wokalisty i tekściarza, Maćka Kurowickiego, założyciela grupy, przyciągą ludzi o skrajnie różnych od siebie poglądach i skrajnie różnym muzycznym guście. Ich piosenkę o serkach dietetycznych (a tak naprawdę o wyścigu szczurów) z równym zapałem śpiewa kilkusettysięczny tłum na Przystanku Woodstock i metalowcy przed koncertem Sepultury.

Nikogo też chyba specjalnie nie dziwi, że Hurt najbardziej wakacyjną płytę w karierze pod tytułem, nomen omen, "Wakacje i prezenty" wydał właśnie teraz, w środku jesiennej pluchy. Hurt nigdy nie poddawał się panującym w show-biznesie trendom. A wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie wieczór na pewnym strychu we wrocławskim Rynku ponad 20 lat temu.

"Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy"
Rok 1988. Mieszkanie na strychu w Przejściu Garncarskim. Miejsce spotkań różnej maści artystów, niebieskich ptaków i członków prężnie działającej Pomarańczowej Alternatywy, która na protesty przeciw systemowi wybiera kolorowe happeningi. Są wśród nich fotoreporter Rafał Witczak i niedawna prezes wrocławskiego ośrodka Telewizji Polskiej Alicja Grzymalska. To ona pewnego dnia przyprowadza tam blondwłosego młodzieńca w okularach. Maciek Kurowicki ma 18 wiosen i właśnie wrócił do Wrocławia z Kanady, gdzie spędził trzy lata. Na dzień dobry słyszy: - Cześć, Kanadyjczyk! Masz dolary?

Kurowicki, zafascynowany ska i muzyką alternatywną, został więc "Kanadyjczykiem".

Kurowicki, zafascynowany ska i muzyką alternatywną, został więc "Kanadyjczykiem". I od razu zaaklimatyzował się w towarzystwie. Inicjuje happeningi, jak ten w... budce telefonicznej, o którym mówi nawet Radio Wolna Europa. - W pięć osób siedzieliśmy w tej budce. Maciek krzyknął: strajkujemy! A potem były hasła: żądamy prezerwatyw dla strajkujących stoczni i Janerka prezydentem Polski! - wspomina Witczak.

Chwilę później Kurowicki znów jedzie do Kanady, kończy tam szkołę, ale do Wrocławia wraca. I odnosi spore sukcesy, robiąc zdjęcia. Jego fotografie trafiają nawet na łamy "New York Timesa". W pewnym momencie stwierdza, że o rzeczywistości chciałby opowiedzieć w inny sposób niż okiem kamery. Idealista, wariat, ekstrawertyk. Tak mówią o nim przyjaciele.

"Na skos! Na wspak! Do przodu!"

Przed narodzinami Hurtu Maciek wciąż coś podśpiewywał pod nosem. Często po francusku, bo mieszkając w Montrealu, dobrze poznał język i spodobały mu się utwory tamtejszych francuskojęzycznych zespołów. Jednak nie zrobiły na nim takiego wrażenia, jak muzyka Armii czy T.Love. Zanim zacznie śpiewać na dobre, wybija rytm wszystkim, czym może, o wszystko, co się da.
- Uderzał w ściany i tapczany także sztućcami. Dlatego stwierdziłam, że kiedy nas znowu odwiedzi, będę przygotowywać kanapki zamiast zup czy dań na ciepło. Bo robił ze sztućców taki użytek, że garnki w kuchni za ścianą się przewracały - śmieje się Krystyna Witczak, mama Rafała.
Niedługo potem Kurowicki poznaje gitarzystę Igora Paszulę, basistę Jacka Dobrzanieckiego, gitarzystę Pawła Sado i zakładają zespół, który na początku ma nazywać się Bumtarara. Dlaczego tak? A właściwie dlaczego nie? Liczyły się przecież improwizacja i dobra zabawa. Na pierwszym koncercie Hurtu w nieistniejącym już klubie Rekwizytornia, który mieścił się nieopodal dzisiejszej jazzowej Rury przy ul. Łaziennej, jest wielkie pogo. Duszno, tłumnie i wszyscy śpiewają słowa pierwszego przeboju wrocławian "Babilon": "Babilon niech spłonie, Jamajka zatonie!".

Bo zanim Hurt oficjalnie rozpoczął działalność w 1992 r., obrósł legendą w środowisku wrocławskiej alternatywy. Skąd wzięła się nazwa grupy?

- Kiedy rodził się kapitalizm, wszystko było hurtowe. I z hurtem się kojarzyło - opowiada Andrzej Dudzic, który siedem lat grał w grupie na basie, dziś członek Bladych Loków.
Potem jednak nic nie poszło gładko. Pierwsze wydawnictwo zespołu "Babilon" ukazuje się w 1994 r. na kasetach, drugie - "Serki dietetyczne" podobnie. Oba materiały muzycy wydają własnym sumptem.

- Nie zawsze dało się utrzymać z grania. Robiłem różne rzeczy od klejenia nocami za kasę plakatów, po zajmowanie się dystrybucją płyt w jednej z wytwórni płytowych - mówi Kurowicki.
Determinacja się jednak opłaciła. W rok po wydaniu drugiego krążka zespół robi furorę na Przystanku Woodstock, a "Serki dietetyczne" trafiają na ścieżkę dźwiękową do filmu Radosława Piwowarskiego "Autoportret z kochanką". W 1999 r. Hurt podpisuje kontrakt z SP Records i wydaje płytę "Musisz to kupić". Od tamtej pory muzycy zaczynają grać 30 koncertów rocznie i w końcu mogą utrzymać się z muzyki.

"Nie wierzę w żadne Czary Mary"

Kurowicki tak właśnie śpiewa w jednym ze swoich utworów "Czary Mary". Mimo to na najnowszej płycie obok, napisanej w konwencji upiornej bajki na dobranoc "Makowej panienki" czy pokręconegomuzycznie i smutnego kawałka "Całkowita likwidacja systemu jedyną drogą do Miłości?", większość kompozycji naładowana jest pozytywną energią. Jak choćby promujący krążek "Mechaniczne schody jadą w górę". Czy lider Hurtu wciąż jest idealistą?

Zanim Hurt oficjalnie rozpoczął działalność, obrósł legendą w środowisku wrocławskiej alternatywy.

- Mam różne chwile, lepsze i gorsze, ale tak, wciąż wierzę w ludzi - odpowiada.
A fani wierzą w ich muzykę. Do dziś, wyrosłemu przecież z alternatywy, Hurtowi uzbierało się sporo przebojów: "Mary Czary", "Załoga G", "Na skos", "Nowy początek" i oczywiście "Serki dietetyczne", bez których nie może obyć się żaden koncert.

Przełom dla Hurtu przyszedł cztery lata temu, kiedy na pierwsze miejsca listy przebojów Trójki trafiła "Załoga G" (z płyty "Czat"). Wtedy muzycy mogli pójść za ciosem i przeprowadzić się do Warszawy, ale nie zrobili tego, bo cenią sobie dobrą energię i wolność, które daje im Wrocław. W swoim mieście kręcą też teledyski. Ten do najnowszej piosenki powstał w parku Południowym.

Śródtytuły pochodzą z piosenek Hurtu "Załoga G", "Na skos" i "Mary Czary".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska