Wśród osób, które nie zgadzały się z decyzją partyjnych kolegów znaleźli się: Piotr Borys (były europoseł), Agata Gwadera-Urlep i Sebastian Lorenc (radni miejscy z Wrocławia) czy Marcin Zawiła (prezydent Jeleniej Góry). Ich wnioski poparło ponad 20 parlamentarzystów z PO. To jednak nic nie pomogło. Zarząd krajowy Platformy nie zajął się dzisiaj tematem odwołań. Co oznacza, że politycy związani z Grzegorzem Schetyną nie znają się na listach wyborczych lub - jak Marcin Zawiła - nie otrzymają poparcia partii, bo zgodnie z kodeksem wyborczym listy muszą być zarejestrowane do 7 października.
Przeczytaj więcej: Schetyna do Protasiewicza: Wstydzę się za Ciebie
Piotr Borys robi jednak dobrą minę, do złej gry i mówi, że będzie pomagać kolegom i koleżankom w jesiennych wyborach. - Będę pracował na ich zwycięstwo i zwycięstwo Platformy Obywatelskiej. To, że zarząd nie zajął się tematem odwołań, świadczy o tym, że pełną odpowiedzialność za wynik wyborów wezmą szefowie regionów, czyli w naszym przypadku Jacek Protasiewicz - mówi Piotr Borys. Zapewnia jednak, że z Platformy Obywatelskiej nie odchodzi.
Nadziei nie traci wciąż Sebastian Lorenc. - Mam nadzieję, że region zajmie się jeszcze naszymi odwołaniami. Myślę, że dobremu radnemu będzie dana szansa weryfikacji działalności, przez wyborców, a nie przez Jacka Protasiewicza, który popełnił już wiele błędów – mówi Sebastian Lorenc.
Stanisław Huskowski, wiceminister administracji i znany zwolennik Jacka Protasiewicza, na razie także może być zadowolony. Mówiło się, że nowy minister administracji – Andrzej Halicki, który jest zwolennikiem Grzegorza Schetyny, będzie chciał wymienić swojego zastępcę. - Rozmawiałem z ministrem. Zapewniał mnie, że na razie nie dokona żądnych zmian, na pewno nie ze względów politycznych – mówi Huskowski. Dodaje, że spodziewał się takiej decyzji zarząd krajowego. - Zarząd uznał, że tworzenie list to kompetencja rady regionu. To na pewno wzmacnia Jacka Protasiewicza. Choć sprawy nie przedstawiałbym jako spór Protasiewicz kontra Schetyna, to nie chodzi o to. Piotr Borys nie znalazł się na liście nie dlatego, żeby zrobić na złość Schetynie, tylko dlatego, że większość członków Platformy tak zadecydowała. Nie był tego godzien – mówi Huskowski. Dodaje, że kolejny raz Platforma zachowała się racjonalnie.
Przypomnijmy, że do wycięcia z list ludzi Grzegorza Schetyny doszło podczas rady regionu. Wtedy wywiązała się ostra dyskusja pomiędzy Schetyną, a szefem partii na Dolnym Śląsku - Jackiem Protasiewiczem. Schetyna powiedział, że wstydzi się za Jacka Protasiewicza. Nie rozumiał dlaczego nie ma miejsca na listach dla ludzi Platformy.
- Obiecywałeś Jacku, że Obywatelski Dolny Śląsk Rafała Dutkiewicza nie będzie konkurencją dla Platformy Obywatelskiej. To nie jest prawda. Listy do Sejmiku to nie jest jakość Platformy - mówił Grzegorz Schetyna.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że z Jackiem Protasiewicze o dolnośląskich listach ma rozmawiać jeszcze Donald Tusk.
Przeczytaj: Schetyna: Liczę na mocną autorefleksję dolnośląskiej PO
Ostatnio w rozmowie z portalem gazetawroclawska.pl, minister spraw zagranicznych mówił, że decyzja zarządu krajowego może być nowym otwarciem, bardzo liczył na autorefleksje, także dolnośląskiego zarządu. Tak się jednak nie stało i to bez wątpienia sukces Jacka Protasiewicza, który dostał zielone światło z Warszawy, dla swojego wspólnego projektu z Rafałem Dutkiewiczem.
Przeczytaj też: Schetyna: Liczę na mocną autorefleksję dolnośląskiej PO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?