Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już 70 lat prezydenci Wrocławia bawią się w Pana Boga. A chętni na szefa RP bawią się w prezydenta

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas - redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas - redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej" archiwum Polska Press Grupa
Państwo to ja - podobno miał zwyczaj mawiać król Ludwik XIV Burbon, zwany też Królem Słońce. I nie dlatego tylko był Słońcem, że uwielbiał, by otaczał go wianuszek poddanych nawet gdy przesiadywał na nocniku. Ludwik XIV w CV ma wpisane panowanie przez 72 lata, choć faktycznie rządził ciut krócej. Ale rządził mądrze.

Ludwik z czarnymi loczkami przyszedł mi do głowy przy okazji wspomnień związanych z 70-leciem zakończenia II wojny światowej i kolejnej dość zaskakującej deklaracji Rafała Dutkiewicza, obecnie panującego nam prezydenta w stolicy Dolnego Śląska. Otóż koledzy z Radia Wrocław kilka dni temu przypomnieli ciekawą wypowiedź pierwszego prezydenta Wrocławia Bolesława Drobnera. Ów krakowski socjalista, który mianowany został prezydentem miasta nad Odrą, gdy ono jeszcze było Breslau, bo już 14 marca 1945 roku, z ekipą do Wrocławia przybył 10 maja. Długo sobie nie porządził, ale poczuł się tu, że tak powiem, bosko. Dlaczego? Tak podsumował swoją krótką działalność w zrujnowanym Wrocławiu: "Nie wiem, czy pan Bóg tak się cieszył, jak tworzył świat, jak my, którzyśmy tworzyli tę nowę Polskę nad Odrą i Nysą". I to poczucie oddziaływania sił nadprzyrodzonych we wrocławskim ratuszu pozostało, choć 70 lat temu magistrat był zupełnie w innej części miasta.

Otóż przez wiele lat prezydent Rafał Dutkiewicz, bijąc się w piersi swoje i swoich pracowników, wielokrotnie przekonywał mnie i wrocławian, że tramwaj na Nowy Dwór to kompletnie nieopłacalna inwestycja. Na dowód miał setki precyzyjnych wyliczeń. Precyzję piorun chyba strzelił podczas wiosennych burz, bo nagle okazało się, że opłacalna. Co prawda nie wiadomo jeszcze, z jakiej kieszeni będzie płacone i kiedy może powstać, ale jak ludzie chcą, to dostaną. Cud i siła boska?

Prawie... I strach przed referendum, które chce zorganizować grupa działaczy. Grupa zawiązała się po ostatnich wyborach samorządowych, gdy okazało się po pierwszej turze, że Rafał Dutkiewicz ma z kim w tym mieście przegrać. A w referendum, nota bene z dość słabymi pytaniami, pojawiło się zagadnienie, czy wrocławianie chcą linii tramwajowych na Nowy Dwór, Muchobór, Psie Pole i Jagodno. I tzw. sprytni doradcy prezydenta wykoncypowali, że trzeba szybko obiecać tramwaj, rozpropagować to w mediach społecznościowych i całym internecie i wytrącić argument do organizacji referendum. Pytają Państwo, czy "tzw." odnosi się do sprytni, czy doradcy. Do obu. Wierzą, że wrocławianie dadzą się nabrać na takie plewy? Wątpię, bo przecież wyraz temu dali właśnie podczas wspomnianych wyborów. Naród coraz bardziej niewierzący, i nawet nie w sprawy boskie, a w obietnice urzędników czy polityków.

Pewnie przekonamy się o tym też w najbliższą niedzielę podczas wyborów prezydenta RP. Oglądali Państwo debatę w środę? Mój pilot co rusz nerwowo przełączał się na mecz Juventus Turyn - Real Madryt. Rozumiem pilota: na boisku były jakieś emocje, podczas debaty kompletnie żadnych. Kandydaci byli bardziej zdenerwowani niż większość nastolatków podczas trwającej matury. A ich wiedzę i poglądy można by skwitować jednym wyrażeniem: nie stwierdzono. Slogany, hasła, prezentacja CV... To czasami wyglądało jak słabo przygotowany casting do roli prezydenta RP lub rekrutacja do Belwederu. Tylko czekałem, aż ktoś spyta się o wynagrodzenie i zwrot kosztów. Współczuję Państwu wyboru i tylko minimum odpowiedzialności spowoduje, że sam nie będę kreślił na chybił trafił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska