MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Dzielni" strażnicy miejscy czyhają na kierowców pod żłobkiem (LIST, ZDJĘCIA)

Czytelnik
Czy strażnicy miejscy specjalnie czyhają na rodziców zawożących swoje dzieci do żłobka przy ul. Łukowej, aby złożyć im blokady na koła, jeśli źle zaparkują? Tak twierdzi jeden z naszych Czytelników w liście do redakcji.

Oto cały list naszego Czytelnika:

Witam,

Jak widać, dochody naszej „ukochanej” wrocławskiej Straży Miejskiej z fotoradarów ostatnio spadły, bo strażnicy pilnie poszukują nowych miejsc, gdzie można by „zarobić” w inny sposób, np. na zakładaniu blokad na koła. No i znaleźli – ulica Łukowa i chodnik naprzeciwko żłobka nr 15 we Wrocławiu, godziny poranne (7-8).

Rodzice przywożący dzieci - ok. 300 maluchów codziennie rano czyli pewnie ok. 200 samochodów – muszą gdzieś na chwilę zaparkować, a nie wszystkie samochody mieszczą się na parkingu żłobka. Dotychczas ci, którzy nie mieścili się na parkingu, parkowali jednym kołem na jezdni a drugim na chodniku naprzeciw żłobka – nie ma tam nigdzie zakazu postoju ani zatrzymania się (ani innych znaków ograniczających parkowanie). Fakt – chodnik jest zbyt wąski, aby pozostawić przepisowe 1,5 m dla pieszych, ale miejsca do przejścia chodnikiem było i tak wystarczająco dużo. Poza tym samochody parkują w tym miejscu tylko rano ok. 7-8 i po południu ok. 15 (gdy dzieci są odbierane). Nie ma tam też żadnych domów (jest tylko boczne ogrodzenie Gimnazjum dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących z pasem trawnika).

No ale ten karygodny proceder został skutecznie ukrócony przez naszych „dzielnych” strażników miejskich. Wczoraj ustawili się tam na „starszaka” i podczas „rozmów umoralniających” ostrzegali, że będą zakładać blokady na koła parkujących tam samochodów. A dzisiaj zaparkowali swój "strażakowóz" w newralgicznym miejscu na środku przed żłobkiem, na postrach wyjęli i rozłożyli na chodniku blokadę i czyhali na tych złych kierowców (zresztą przy okazji sami łamiąc przepis wymagający pozostawienia 1,5 m wolnego chodnika i niezbyt uprzejmie komentując robione im przez zdenerwowanych rodziców zdjęcia – „nie rób mi zdjęć, bo się spotkamy w sądzie”.

No ale niestety nikogo w ten sposób nie „upolowali” więc akcja spaliła na panewce i skutek finansowy działań żaden. Ale za to jaki wspaniały był skutek uboczny działań „dzielnych” strażników! Totalnie zakorkowany kawałek Łukowej i praktycznie cała Mieroszowska oraz kilkadziesiąt samochodów zaparkowane na wszystkich okolicznych trawnikach (jak znam życie to w najbliższych dniach pewnie Straż Miejska albo i Policja dostanie kilka zgłoszeń o dewastacji tych trawników od okolicznych mieszkańców).

I po co to komu było? I zapewne po co się jeszcze (wielokrotnie) powtórzy? Fakt, jest łamany przepis prawa drogowego. Fakt, można na tym zarobić. Ale może zamiast tego nasi „dzielni” strażnicy miejscy przyczailiby się w tym samym miejscu i wlepili mandaty tym wszystkim okolicznym właścicielom psów, którzy wyprowadzają na trawnik na przeciw żłobka swoje pieski na „kupę” i oczywiście po nich nie sprzątają? Tylko, że to wymagałoby znacznie więcej zachodu…

Oto zatem kolejny przykład skutecznej i społecznie potrzebnej działalności Straży Miejskiej we Wrocławiu. Jestem za jej jak najszybszym rozwiązaniem!

Pozdrawiam,
PZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska