Wrocław ma tętnić życiem przez całą dobę

Podwórko przy ul. św. Antoniego. Serce Dzielnicy Czterech Świątyń. - Co wieczór przeżywamy tu koszmar - mówią mieszkańcy.

Na podwórko przychodzi mnóstwo osób. - Piją alkohol, narkotyzują się. Zdarza się, że bezceremonialnie uprawiają seks. Przejście na podwórko zamieniło się w miejski szalet. Śmierdzi tak, że aż się niedobrze robi - mówi Krystyna Zwolińska, mieszkanka kamienicy przylegającej do podwórza. Inni mieszkańcy wymieniają kolejne przykłady: - Krzyki i wrzaski to coś powszechnego. Zdarzało się, że niszczono nam samochody, do tego kiedyś ktoś podpalił instalacje elektryczne budynku - mówią zdenerwowani.

Lokatorzy są bezradni. - To najczęściej młodzi ludzie, są agresywni. Zaczepiają przechodniów, zwrócenie im uwagi może skończyć się pobiciem - wyliczają. Mieszkańcy wiedzą, jak rozwiązać problem. - Wystarczy zamontować bramę. Taką, jakie mają inne podwórka w okolicy. Wtedy nikt niepowołany by tu nie wszedł - mówi Elżbieta Nawarecka. W tym miejscu niegdyś była brama. Zostały po niej zawiasy. Teraz jednak urząd miejski nie chce wydać pozwolenia na jej zamontowanie, bo przez podwórko ma wieść... tak zwana ścieżka kulturowa. Dlatego nie można odgrodzić terenu.

Ścieżka kulturowa ma przebiegać obok najważniejszych zabytków w Dzielnicy Czterech Świątyń (jej inna nazwa to Dzielnica Wzajemnego Szacunku). Jednym z nich jest bez wątpienia kościół pw. św. Antoniego. Jedna z jego ścian przylega do podwórka. W tym roku rozpocznie się remont elewacji.

- Już teraz młodzież załatwia się na ścianę kościoła. Szkoda będzie, jeśli po remoncie świątynia nadal będzie na to narażona - mówi o. Mariusz Tabulski, proboszcz parafii. - Problemy parafian są mi doskonale znane. Tu powinna być brama. Nie może być tak, że w Dzielnicy Wzajemnego Szacunku nie szanuje się mieszkańców - kończy duchowny.

Ścieżka kulturowa to pomysł urzędu miejskiego. Dlatego magistrat nie zezwala na założenie bramy. Do tego, w przyszłości, w podwórzu zostanie przebite przejście na ulicę Włodkowica. - Całe podwórko ma być przebudowane - mówi Mariola Apanel, która zajmuje się Dzielnicą Czterech Świątyń z ramienia magistratu. - Będzie oświetlone, zaistalujemy tam ławki, a całość uporządkujemy - wylicza.

Wtedy podwórko już nie będzie placem anonimowych orgii. Jednak stanie się tak najwcześniej w przyszłym roku. Jesienią urzędnicy rozpoczną opracowywanie dokumentacji projektowej. - Na pewno zaprosimy mieszkańców na rozmowy - zapowiada Mariola Apanel.

To nie pierwszy przypadek, kiedy trudno jest pogodzić nocne życie ze spokojem wrocławian. Na wieczne hałasy skarżą się także mieszkańcy m.in. Rynku czy pl. Solnego.

- Taka jest cena mieszkania w centrum - mówi Paweł Czuma, rzecznik magistratu. - Rozumiem oburzenie mieszkańców, ale jedyne, co możemy teraz zrobić, to wysyłać tam często i regularnie patrole straży miejskiej. To powinno pomóc.

W efekcie na podwórku ma być spokojnie. A w przyszłym roku powstanie w tym miejscu komisariat policji. I problem zniknie. Sęk w tym, że tylko w Dzielnicy Czterech Świątyń. We Wrocławiu zostanie jeszcze wiele ciemnych miejsc, gdzie co noc dochodzi do awantur.

- Nie chcemy, aby na każdym kroku stał policjant. Nie zmienimy się w miasto policyjne - mówi Czuma, komentując pytanie, dlaczego w miejscach nocnej zabawy wrocławian nie widać policyjnych patroli.

O tym, że wiele zależy od mieszkańców, pokazuje przykład Drezna. Tam czymś naturalnym jest urządzanie imprez pod chmurką, ale nikt się nie awanturuje. We włoskich miastach też można bawić się na dworze. Gdy ktoś przesadzi, może trafić za kratki, nie wspominając o grzywnie. Natomiast w centrum Pragi na każdym kroku można spotkać policjanta.