Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław coraz bliżej miast Trzeciego Świata. Gigantomania i szastanie pieniędzmi [LIST CZYTELNIKA]

List czytelnika
GazetaWrocławska/zdjęcie ilustracyjne
"Rosnąca liczba wrocławian zaczyna dostrzegać, że ich miasto, rządzone od ponad dwunastu lat przez Rafała Dutkiewicza, zbacza z sensownego kursu, coraz wyraźniej kierując się w stronę miast Trzeciego Świata. Niestety, analiza sposobu i metod zarządzania Wrocławiem uprawnia do wydania takiej opinii. (...) Gigantomania, połączona z szastaniem pieniędzmi bez opamiętania, opanowała Wrocław" - pisze nasz Czytelnik, Adam Molczyk. Zgadzacie się z taką opinią? Poniżej cały List Czytelnika.

Dekada lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia była okresem dynamicznych zmian we Wrocławiu, który, pod rządami Bogdana Zdrojewskiego, przeskoczył kilka dziesięcioleci jednym długim susem. Z miasta szarego, ponurego, zapomnianego przez Boga i ludzi zmienił się w gwiazdę, rozpoznawalną w kraju, w nieomal wzór do naśladowania dla innych miast. Pamiętna powódź obudziła w mieszkańcach ducha patriotyzmu lokalnego, identyfikacji z miejscem zamieszkania, autentycznej wspólnoty. Fundusze pomocowe, jakie napłynęły wówczas do Wrocławia, wykorzystano z pożytkiem. Wrocławianie odkryli, że mieszkają w ciekawym, pełnym atrakcji mieście, które w dodatku przejawia duży potencjał rozwojowy.
Wydawało się więc, że sprawy, pchane mocnym napędem, pójdą szybko do przodu. Że po wyremontowaniu rynku, Ostrowa Tumskiego, po tchnięciu życia we wrocławskie zabytkowe centrum, nadejdzie czas na solidną pracę u podstaw: gruntowną przebudowę układu komunikacyjnego, inwestycje w transport publiczny, rozbudowę i modernizację infrastruktury miejskiej. A potrzeby w tej materii były i są nadal; ogromnych nakładów trzeba aby miasto stało się realnie miastem europejskim, czyli komunikacyjnie wydolnym, czystym, przyjaznym mieszkańcom.
Niestety, nadeszły rządy Rafała Dutkiewicza, który, po kilku w miarę rozsądnych latach, upojony władzą i społecznym poparciem, poszybował w sobie tylko znanym kierunku. Owoce tego szybowania będą wisieć kulą u nogi Wrocławia przez następne dekady.
Gigantomania, połączona z szastaniem pieniędzmi bez opamiętania, opanowała Wrocław. Blisko miliard złotych wydano na stadion. Włoski Turyn zbudował stadion tej samej wielkości, rok wcześniej, za mniej więcej 60 procent ceny wrocławskiego. Kończy się budowa nowoczesnej sali koncertowej, szumnie nazwanej Narodowym Forum Muzyki. Wydatek ten to, bagatela, 430 milionów złotych. Tymczasem Katowice zbudowały tak samo wielką i tak samo nowoczesną salę koncertową, jak NFM, za 260 milionów.
Wywalczono prawo do organizacji szerzej nieznanej imprezy pod nazwą World Games, która ma kosztował około 200 milionów.
Tymczasem Kraków odmówił w referendum pomysłowi starań o zimową olimpiadę. Wrocławianie szansy na referendum nie dostali: prezydent Dutkiewicz wie lepiej, co ważne dla miasta.
Wracając jeszcze do tematu stadionu, konia z rzędem temu, kto wierzył w powodzenie groteskowego pomysłu „wehikułu finansowego” w postaci galerii handlowej, która jakoby miała finansować piłkarski klub. Nigdzie na świecie się tak nie dzieje, mędrcy wrocławscy postanowili wymyślić jednak swój własny, oryginalny sposób na deszcz pieniędzy. Założono też, że wielkie gwiazdy wypełniające areny widzami będą przyjeżdżać na koncerty do Wrocławia. Znów przebłysk geniuszu ludzi Dutkiewicza.
Nikomu do głowy nie przyszło, że wielkie gwiazdy mając pod nosem Pragę, Berlin czy Warszawę, nie będą w ogóle brać pod uwagę przystanku w mieście nad Odrą. To się im po prostu nie opłaca.


CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE:

Ryba psuje się od głowy. Media co rusz od pewnego czasu przynoszą informacje o niejasnościach wokół miejskiego urzędu. Opisują powiązania pracowników magistratu lub członków ich rodzin z firmami, wygrywającymi znaczne przetargi w mieście. Nie tak dawno wybrzmiała afera z Dynamiconem. Wokół nadmiernych wydatków przy budowie stadionu narosło tyle pytań, że sprawą interesuje się CBA, a NIK, po miażdżącym raporcie, oddał temat do prokuratury.
Miasto ukrywa kluczowe kwestie umowy z Budimexem, zobowiązującą Wrocław do zamykania wszelkich miejsc postojowych w pobliżu zoo i Hali Stulecia, by nie kolidowały z finansowym interesem firmy, która zbudowała parking. Temat parkingów podziemnych w mieście to w ogóle materiał na osobny tekst: rozwiązania z Nowego Targu, czy spod wspomnianej Hali wołają o pomstę do nieba.
Najlepiej posłużyć się tutaj przykładem San Sebastian, miasta nam bliskiego, bo współgospodarza ESK 2016. W centrum San Sebastian jest siedem dużych parkingów podziemnych, wszystkie z bezkolizyjnymi wjazdami i wyjazdami. Ludziom prezydenta Dutkiewicza chyba się takie rozwiązania nie śniły, a może intelektu nie starcza.
Ogromne pieniądze wydano na system ITS, ale finalnie okazało się, ze zakupiono wersję okrojoną. Dlatego wciąż toczy się publiczna dyskusja, czy rzeczony system wart był pieniędzy, lub, o zgrozo, czy w ogóle działa.
Publiczne pieniądze wydawane są hojną ręką na lewo i prawo, momentami wydaje się, jakby nikt nie miał nad tym kontroli. Ponad sześć milionów złotych wydano na zakup zdjęć Marylin Monroe, jednak, znów o zgrozo, bez praw do wykorzystania tego materiału. Kilka milionów poszło na sfinansowanie wystawy Tauromachia, gdzie organizatorzy pokazali min. plakaty w złotych ramach, zamiast obrazów.
Jednocześnie kilka lat zamknięty jest wiadukt na Nowy Dwór, osiedle dusi sie w korkach. Nie ma pieniędzy… Kierując się potrzebą przedwyborczą, postawiono tam jesienią efektowny billboard z wizualizacją, czytamy więc „zagłosujcie znów na mnie, to zrobię wam taki fajny wiadukt”. Komunikacja w mieście jest jakimś ponurym żartem, mało kursów, połowa taboru to stare trupy, trasy skracane albo w ogóle nie podciągnięte w potrzebujące miejsca. Kanalizacja co rusz pada, awaria goni awarię, rury mają nierzadko ponad sto lat. Brud wszechobecny, tuż przy centrum, starczy przejść sie arkadami na Ruskiej. Trzeci Świat w całej okazałości.
Brakuje pieniędzy na istotne przebudowy układu komunikacyjnego, więc wymyślono sobie, że wrocławianie przesiądą się gremialnie na rowery. Kierowcom natomiast różnymi wymyślnymi rozwiązaniami utrudni się życie. Toteż korkowanie miasta idzie w najlepsze, dyskusyjne fora wrą. Zamyka się przejazdy, ulice, lewoskręty, nie dając nic w zamian. Żadnych alternatyw. Takich idiotyzmów, jak we Wrocławiu nie widziałem nigdzie. Przykład pierwszy z brzegu: od radia na Karkonoskiej do Opery jest 18 cykli świetlnych, chyba rekord świata na takim odcinku.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE:

Listopadowe wybory prezydenckie były szansą na zatrzymanie tego szaleństwa władzy. Rafał Dutkiewicz, bladym świtem kolędujący po przystankach, żebrzący o głosy: rzecz niecodzienna, obrazująca skalę lęku, jaki opanował rządzących. Niefartem zwolenników zmian w mieście, był fakt, że główna kontrkandydatka wywodziła się z PIS-u, partii mającej tyleż zwolenników co zagorzałych przeciwników, którzy nigdy (przenigdy) nie zagłosowaliby na kogoś z tej opcji. Dlatego w drugiej turze wielu rozczarowanych wynaturzonym układem władzy albo nie poszło zagłosować w ogóle, albo wybrało „mniejsze zło”, czyli utrzymanie status quo.
Wygrał na tym Dutkiewicz, przegrał długofalowo Wrocław. Urzędujący prezydent nie pojmuje bowiem zasadniczej, kluczowej dla sposobu zarządzania, sprawy: Wrocław nie jest metropolią europejską i nigdy nią nie będzie. Nie jest Londynem, Paryżem czy nawet Warszawą. Jest miastem średniej wielkości, tak naprawdę niczym się szczególnym nie wyróżniającym w skali kontynentu. Przedsięwzięcia finansowane z publicznej kasy powinny być zatem przykrajane do właściwej skali, szczególnie, jeśli funduje się je kosztem realnych, codziennych potrzeb mieszkańców.
Dlatego Wrocław długofalowo będzie tracił. Nie doczekamy się prędko ani sprawnej i wydolnej komunikacji miejskiej, będziemy za to karmieni kolejnymi bredniami w stylu „metrobus na Nowy Dwór” . Nie doczekamy się wyremontowanych ulic, które dziś straszą przechodniów i niszczą zawieszenia aut (Powstańców Śląskich, Poznańska, Pomorska, Gajowicka, Tęczowa, Zaporoska, Maślicka i dziesiątki innych). Nie doczekamy się sensownej sieci parkingów "park and ride", bezpłatnych, zlokalizowanych przy pętlach komunikacji. Nie doczekamy się też sprawnych służb miejskich, skutecznie ścigających graficiarzy i egzekwujących czystość od zarządców nieruchomości.
Wrocław Rafała Dutkiewicza to szklane domy i wypasione, przeskalowane inwestycje, mocno deficytowe. Jednocześnie to nieskończone korki uliczne i pękające pod tymi ulicami stuletnie rury kanalizacyjne. To samotna pała Sky Tower, stercząca w niebo. Będzie tak sterczeć samotnie przez całe dekady, bo urzędnikom miejskich zamarzył się kiedyś wrocławski Manhattan. Wydali więc pozwolenia na budowanie bez ograniczeń wysokościowych. Zapomnieli o skali miasta, jego potrzebach i możliwościach.
Zapominają codziennie. Oni i sam prezydent, o nas, o wrocławianach. Czas więc na dyskusję, jak najszerszą. Stawką jakość codziennego życia w naszym ukochanym Wrocławiu.
Adam Molczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska