Wizję lokalną zorganizowano o tej samej godzinie, w której doszło do zdarzenia. Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się 2 stycznia wieczorem. Zaczęło się od awantury między wrocławskim taksówkarzem, który tym razem był pasażerem skody (prowadziła kobieta), a kierowcą volkswagena busa. Ten drugi to narzeczony córki Krzysztofa T.
Rajdowiec nadjechał chwilę potem na skrzyżowanie swoim mercedesem i na widok szarpiących się mężczyzn wysiadł z auta. Według świadków zadał ostrym narzędziem cios w plecy pasażera taksówki.
Podczas wizji lokalnej Krzysztof T., który nie przyznaje się do morderstwa, przedstawił swoją wersję wydarzeń.
Zanim to nastąpiło, długo nie chciał wysiąść z policyjnego radiowozu. W końcu zgodził się, ale dopiero wtedy, gdy policjanci nałożyli mu na głowę kominiarkę.
W wersji rajdowca całe zdarzenie to dramatyczny, nieszczęśliwy wypadek. Wysiadł on z samochodu, gdy zobaczył mężczyznę szarpiącego się z narzeczonym córki. Twierdzi, że w ręku miał ostry szpikulec do przecinania papieru i że ofiara zdarzenia przypadkowo nadziała się na ostrze.
Uczestniczący w wizji lokalnej świadkowie podtrzymali swoją wersję. Ich zdaniem Krzysztof T. z premedytacją zadał śmiertelny cios w plecy ofiary i odjechał z miejsca zdarzenia.
Wielka ucieczka
Po tragedii 2 stycznia Krzysztof T. zniknął na wiele tygodni. Był poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy pomagali mu w ucieczce i ukrywaniu się. Usłyszeli zarzuty popełnienia przestępstwa. W kwietniu na wrocławskim osiedlu Kosmonautów zatrzymany został sam rajdowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?