Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W „jedynce” stawiają na japonię

Marcin Kaźmierczak
Co piątek na dodatkowe zajęcia języka japońskiego przychodzi kilkunastu uczniów
Co piątek na dodatkowe zajęcia języka japońskiego przychodzi kilkunastu uczniów Marcin Kaźmierczak
W Gimnazjum nr 1 od pięciu lat uczą języka japońskiego i kultury tego ciekawego kraju

Niewiele jest w Polsce szkół, w których uczniowie mają możliwość zgłębiać tajniki języka japońskiego. Jedną z takich placówek jest głogowskie Gimnazjum nr 1.

- Nauka japońskiego w naszym gimnazjum trwa już od pięciu lat. Obecnie w jednej klasie są to zajęcia fakultatywne i japoński jest tam po prostu trzecim językiem obcym. Uczniowie podczas naboru wiedzieli o tym i ta klasa cieszyła się sporym zainteresowaniem. Dodatkowo wyszliśmy z ofertą do pozostałych uczniów i raz w tygodniu odbywają się międzyoddziałowe zajęcia - mówi dyrektor Jolanta Wilczyńska.

Jak zaznacza dyrektor szkoły, lekcje języka japońskiego miały być przede wszystkim kartą przetargową w zabieganiu o nowych uczniów. - Trudno przecież, żeby ten przedmiot funkcjonował wszędzie. My mamy to szczęście, że pracuje u nas pani dr Katarzyna Pulit-Binkowska, która zna japoński i ma odpowiednie certyfikaty pozwalające jej uczyć tego przedmiotu, więc trudno byłoby nie wykorzystać takiego potencjału - podkreśla J. Wilczyńska.

Dla samej Katarzyny Pulit-Binkowskiej Japonia i wszystko z nią związane jest wielką pasją. - Zainteresowanie tym krajem zrodziło się we mnie już w podstawówce. Jak pewnie u większości młodych osób, mój kontakt z Japonią rozpoczął się od japońskich komiksów i kreskówek, tak zwanej mangi i anime - zdradza K. Pulit-Binkowska. - Ten luźny kontakt z Japonią powoli jednak nabierał konkretów. Zaczęłam interesować się choćby sztuką i kulturą - kontynuuje.

Pierwszy kontakt z językiem japońskim pojawił się podczas studiów. - Studiując we Wrocławiu germanistykę i malarstwo trafiłam na kurs języka japońskiego w Studium Języków Orientalnych i Antycznych. Tak rozpoczęła się moja przygoda z samym językiem. Później oczywiście było dużo pracy własnej - mówi K. Pulit-Binkowska.

Nauczycielka w końcu postanowiła dzielić się swoją pasją z uczniami. - Zaczynając pracę w szkole stwierdziłam, że skoro w miarę ogarniam ten język, to dlaczego nie miałabym zaproponować tego dzieciom. Jednocześnie chciałam im też przekazać choćby odrobinę mojej pasji i czegoś, co nie jest łatwo dostępne i trochę oderwane od świata, w którym na co dzień żyjemy. Mało osób przecież potrafi choćby przedstawić się w tym języku - wyjaśnia.

Pomocna w pracy jest coraz popularniejsza moda na Japonię wśród młodych ludzi. - Rzeczywiście ta moda funkcjonuje, głównie właśnie za sprawą mangi i anime, które zalewają zachodnie telewizje i Internet i przez to dostępne są także w Polsce - tłumaczy K. Pulit-Binkowska.

Jak jednak dodaje, nie poleca bezrefleksyjnego oglądania japońskich kreskówek. - Staram się pokazać moim uczniom i uwrażliwić ich na to, które anime są warte obejrzenia, traktują o problemach młodzieży i mogą czegoś nauczyć i coś wnieść, a które są poniżej jakiegokolwiek poziomu, bo takie też niestety się zdarzają - zaznacza.

Problemem w nauce języka japońskiego jest niestety brak odpowiednich polskich podręczników przystosowanych dla najmłodszych. - Przede wszystkim są podręczniki akademickie, w których jest jednak zbyt dużo teorii, a co za tym idzie nie pasują one do dzieci - mówi K. Pulit-Binkowska. - Korzystam z nich, ale zawarte w tam treści muszę odpowiednio dopasować i opakować, aby były ciekawe dla moich uczniów. Przydatne są również książki w języku niemieckim i angielskim oraz blogi tworzone przez Japończyków mieszkających w Polsce - dodaje.

Na zajęcia dodatkowe, pomimo iż odbywają się w piątkowe popołudnia, uczęszcza przeciętnie kilkunastu uczniów „jedynki”. - Uczniowie garną się. Pamiętajmy, że są to zajęcia dodatkowe, więc nikt ich nie przymusza do przychodzenia. Zobaczymy, na ile wystarczy im zapału. To chyba moje najważniejsze zadanie, żeby utrzymać ich zapał na drugą i trzecią klasę - twierdzi K. Pulit-Binkowska.

Jednymi z uczennic zgłębiających arkana japońskiego są Ania i Daria z 1 A. - Japonia ma bardzo ciekawą kulturę, mity i również język. Chciałam poznać i nauczyć się czegoś nowego, co nie jest zbytnio popularne - tłumaczy Daria.

Również Ania lubi przychodzić na lekcje japońskiego. - Wcześniej zdarzało mi się jedynie oglądać anime - wspomina. - Lubię przychodzić, bo mamy dużo warsztatów, dużo mówimy i chyba właśnie to jest najtrudniejsze. Poza tym robimy dużo praktycznych rzeczy, jak choćby laleczki kokeshi czy origami, co też jest bardzo ciekawe, a wcześniej nie miałam z tym styczności - dodaje.

Na znaczenie zajęć praktycznych zwraca także uwagę Katarzyna Pulit-Binkowska. - Musi być dużo tego typu zajęć, jak również materiałów audiowizualnych, bo inaczej nie zainteresuje się uczniów nawet najciekawszym tematem. Ćwiczymy więc kaligrafię, robimy origami, czy laleczki kokeshi. Farbowaliśmy także tkaniny metodą shibori. Chciałabym, żebyśmy w przyszłości stworzyli tradycyjne kimono - wymienia.

Zdaniem nauczycielki, znajomość japońskiego może być coraz bardziej przydatna na rynku pracy. - Język angielski wszyscy znają, a języka niemieckiego uczy się większość. Znajomość japońskiego, choćby podstaw, sprawia, że w dzisiejszych czasach takie osoby są dużo bardziej konkurencyjne na rynku pracy. Do tego bardzo istotna jest znajomość kultury japońskiej, bardzo różniącej się od naszej. Gdy więc przyjedzie jakiś kontrahent z Japonii, a mamy przecież sporo firm japońskich, także w regionie, ta wiedza pozwala się odpowiednio zachować i nawet rozmawiając po angielsku nie popełnić żadnego kulturowego faux pas - tłumaczy. - Trzeba zaznaczyć, że kontaktując się z Japończykiem bardzo łatwo popełnić gafę. Oni jednak dają nam bardzo dużą dyspensę i nie okazują, że coś ich uraziło - tłumaczy.

Jak podkreśla, wbrew pozorom japoński nie jest trudnym językiem, zwłaszcza dla Polaków. - Mówi się, że aby nauczyć się japońskiego potrzeba dwóch lat. W szkole wygląda to jednak nieco inaczej. Duże znaczenie ma indywidualna praca ucznia w domu - zauważa K. Pulit-Binkowska. - Do pewnego momentu, który jednak pozwala na w miarę swobodną komunikację, jest to prosty język. W japońskim nie ma żadnych odmian i są tylko dwa czasy - przeszły i teraźniejszo-przyszły. To wszystko bardzo ułatwia naukę, zwłaszcza na początku. Z kolei my, Polacy mamy łatwość w wymowie japońskich głosek, bo na co dzień mamy przecież styczność z literami diakrytycznymi, których jest bardzo dużo w japońskim, więc nie sprawia nam to problemu - wyjaśnia.

Zdaniem nauczycielki, bardzo owocne dla gimnazjalistów i nie tylko może być także poznanie japońskiej mentalności. - Od Japończyków możemy uczyć się przede wszystkim pracowitości, która poparta jest wielką cierpliwością, wytrwałością i nie poddawaniem się. Poza tym Japończyków cechuje niezwykła wręcz uczciwość. W Tokio można zgubić portfel i być pewnym, że dostanie się go razem z całą zawartością. Poza tym dla Japończyków bardzo ważny jest szacunek, zwłaszcza do osób starszych. Ten szacunek odzwierciedla się nawet w języku i jego gramatyce. Japończyk inaczej zwróci się do kolegi a inaczej do przełożonego i wtedy właśnie, gdy weźmiemy pod uwagę to rozróżnienie, japoński staje się trochę trudniejszy - opowiada K. Pulit-Binkowska.

Gimnazjum nr 1 z roku na rok coraz mocniej stawia na Japonię. Być może w tym roku szkolnym odbędzie się tam Dzień Japoński. - Mam nadzieję, że uda mi się zaprosić do naszego gimnazjum towarzystwo Yamato, które promuje kulturę japońską. Ich wizyta i organizacja dnia poświęconego Japonii pozwoliłaby nam zarazić tą kulturą innych uczniów, którzy nie chodzą na nasze zajęcia - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska