MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trudno jest pisać bajki

Małgorzata Matuszewska
- Nigdy nie zamierzałem pisać książek, to był przypadek - mówi Janusz L. Wiśniewski
- Nigdy nie zamierzałem pisać książek, to był przypadek - mówi Janusz L. Wiśniewski Tomasz Hołod
Rozmowa z Januszem L. Wiśniewskim, autorem bestsellerów dla dorosłych, m.in. "Samotności w sieci", a dziś debiutującym pisarzem dla dzieci.

Pana książki dla dorosłych, zaczynając od "Samotności w sieci", rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Dlaczego książkę dla dzieci napisał Pan dopiero teraz?

Nigdy nie zamierzałem pisać książek, to był przypadek. Byłem i pewnie do końca życia będę naukowcem. A pisanie bajek już w ogóle nie przychodziło mi do głowy. Któregoś dnia, podsumowując życie w kolejne, okrągłe urodziny, pomyślałem, że bardzo mało czasu podarowałem córkom: Adriannie i Joannie. Są już dorosłe i słuchają bajek opowiadanych przez zupełnie innych mężczyzn. Kiedy miały czas na słuchanie czytanych bajek, ja nie miałem go, żeby czytać. I taką opowieść chlapnąłem w towarzyskiej rozmowie, która dotarła do Naszej Księgarni. Wydawnictwo dwa lata temu zaproponowało projekt książki dla dzieci. I teraz mogę podarować córkom pięknie wydaną książkę. Myślę, że "W poszukiwaniu najważniejszego. Bajka trochę naukowa" to ostatnia baśń, którą napisałem, bo strasznie trudno pisać bajki. Dzieci są bardzo, bardzo, bardzo surowym czytelnikiem.

Boi się Pan oceny córek?

Są już dorosłe, więc dla nich to tylko ciekawostka. Obawiam się reakcji najmłodszych czytelników w Polsce. Czy ich nie znudzę, czy udało mi się zrozumiale opowiedzieć wszechświat?

Dzieci są raczej przyzwyczajone do słodkich, disneyowskich historii, a Pan wyjaśnia im, czym jest wszechświat?

Czym na początku była osobliwość, czy do powstania wszechświata potrzebna była zewnętrzna siła, czy wszechświat ma koniec, ile jest gwiazd, czy słońce umrze, co to są białe karły, czarne dziury... Próbuję przystępnie o tym opowiedzieć. Jedynym wzorem jest słynne e=mc2, ale podaję go w formie czasownika: emcekwadratuje. To trudne wyzwanie, bo musiałem się opuścić, a może raczej podnieść do poziomu myślenia dzieci.

Co jest dla Pana w życiu najważniejsze?

Zdrowie i szczęście moich córek na pierwszym miejscu. Po drugie: jak najwięcej się dowiedzieć, poznając codziennie coś nowego. Miłość też jest bardzo ważna.
Według jakiego klucza wychował Pan córki?

Mieszkam we Frankfurcie już od 20 lat. Może to brzmi zbyt patriotycznie, ale trzeba było pielęgnować ich polskość, język polski. Dziewczynki wiedziały, że tata jest zakręcony na punkcie nauki. Przekonywałem, że im więcej się wie, tym mniej boi się świata. Z niewiedzy można uwierzyć w niewłaściwe i złe rzeczy.

Mieliście Państwo z żoną takie samo podejście do wychowania?

To moja żona wychowywała je przez większość czasu. Nieustannie musiałem udowadniać w obcym kraju, że jestem potrzebny, więc bardzo dużo pracowałem, a czasy były inne niż dziś. Poza tym byłem w takim chorym dla mężczyzn wieku, trzydziestu kilku lat, kiedy się strasznie jest skupionym, z pewną egomanią, na sobie, na swojej karierze. Oczywiście, z przepięknym usprawiedliwieniem, że robi się to dla rodziny również (śmiech). Tak naprawdę robiłem karierę. A większość czasu poświęcała im niepracująca mama (nie miała zgody na pracę), za co jej jestem bardzo wdzięczny. Wyznawaliśmy te same wartości: najważniejsze jest uczyć się i wiedzieć. Nie oszczędzę żadnego euro na ich wykształceniu, choć mogę odmówić kupna kolejnych markowych butów. Dam za to na semestr w Australii, gdzie córka uczyła się ekonomii tamtego świata i języka. Trzeba dać im wykształcenie, a potem niech same sobie radzą.

Musiały się ciągle uczyć?

Nie. Były normalnie wychowane. Nie siedziały godzinami nad książkami. Dziś biegają po wszystkich możliwych klubach i dyskotekach, ale wiedzą, że jest świat czasu wolnego i obowiązków.

W książce mówi Pan wprost, co jest najważniejsze, czy wskazuje drogę samodzielnych poszukiwań?

Pokazuję drogę, ale na końcu mówię wyraźnie, co jest najważniejsze. Nie mogę zrzucić odpowiedzialności na dzieci, są za małe, żeby ją unieść. Mówię, że najważniejsze jest to, co dzieje się między dwójką ludzi, czyli miłość. Miłość jest w centrum tego, co nas otacza. Dla dorosłych piszę nieustannie o emocjach, także tej najważniejszej, czyli miłości.
Jakie zabawy z dziećmi są ważne?

Nie poleciłbym spędzania czasu z dziećmi na kanapie przed telewizorem. Chyba że jest to National Geographic albo program popularno-naukowy, bo wtedy rodzic może tłumaczyć niejasności. Moja rodzina razem podróżowała. Podróżowanie, niekoniecznie w luksusowych warunkach, jest szczególne i ważne. Rozwija, bo dziecko czuje, dotyka, poznaje konkretnych ludzi i miejsca. Uczy się sztuki kompromisu, bo czasem w konflikcie interesów, kiedy jeden chce iść do muzeum, a drugi nie, trzeba wybrać. Zjeździliśmy prawie całą Amerykę, ale niekoniecznie trzeba ruszać w daleki świat. Podróż może być do Wrocławia, na Wyspę Tumską, albo do najbliższego parku.

Trzeba odpowiadać na wszystkie pytania?

Nie można ich ignorować. Czasem to jest trudne, bo bywa, że zadają pytania, na które nie zna się odpowiedzi. Szczególnie mężczyźni nie potrafią przyznać, że czegoś nie wiedzą. Nigdy nie miałem problemu z powiedzeniem: "nie wiem, ale się dowiem i Ci wytłumaczę".

Dziecko powinno być samodzielne?

Samodzielność jest groźna, bo świat zewnętrzny jest bardzo konsumpcyjny. Jeśli dziecko nie ma własnych, utrwalonych przekonań, bardzo łatwo wpada w mechanizmy, pozwalające nim manipulować. Rodzic musi być czujny, wiedzieć, gdzie dziecko spędza czas. Nie może jednak być nadopiekuńczy. Życie jest niebezpieczne, ale to nie znaczy, żeby zdejmować z dziecka odpowiedzialność, bo to się odbije w przyszłości. Dorosłe dziecko pozostanie bezradne. Wypieszczony przez matkę jedynak ma niemożliwe do spełnienia oczekiwania wobec kobiet. Córka rozpieszczona finansowo przez tatę ocenia mężczyznę pod względem, czy ten zapewni jej taki materialny poziom życia, jak to zrobił ojciec. Trzeba znaleźć złoty środek.
Jak powinna wyglądać współpraca rodziców ze szkołą w wychowaniu?

W Niemczech relacje szkoła - rodzice są jasno zorganizowane. Szkoła nie przejmuje roli wychowawczej. Po lekcjach jest zamykana, a dzieci mogą iść do płatnej świetlicy. To rozwiązanie dla rodziców samotnie wychowujących dzieci. W Polsce nie powinno zrzucać się odpowiedzialności za wychowanie na szkołę: zapracowaną, niedoinwestowaną.

Jako informatyk pewnie nie bronił Pan córkom dostępu do komputera?

Taki dostęp może być negatywny, kiedy dziecko zabija w idiotycznej grze, aż je palce bolą od strzelania. Pozytywny dostęp to komunikacja z wieloma ludźmi, gry edukacyjne. Drugiego dnia pobytu w Niemczech firma dostarczyła mi komputer do domu. Naturalnie dziewczynki chciały wiedzieć, po co są przyciski, a oprogramowanie było nieuchronnym tematem rozmów.

Jak chronić dzieci przed złem w sieci?

Sieć jest jak normalny świat, są w nim dobrzy i źli ludzie. A jest niebezpieczna, bo anonimowa. Nie wiem, jak się bronić skutecznie. Nie wierzę w programy komputerowe z ustawionym poziomem dostępu, bo następnego dnia, po zdekodowaniu poziomu dostępu, pojawiają się nowe, zupełnie inne strony. Odróżniania dobra od zła powinno się nauczyć poza wirtualnym światem. Dziecko będzie wiedzieć, że śmieć na ulicy jest tak samo śmieciem w internecie.

Pamięta Pan najfajniejszą rozmowę z dzieckiem w realu? Najbardziej intrygującą, a może dotkliwą?

Tych dotkliwych trochę było, z braku czasu na rozmowy z dziećmi. One mi tego nie wyrzucały, ale żona tak. Córki były świadkami i komentowały, co było dla mnie dość przykre. Ale najlepiej pamiętam rozmowę ze starszą córką. Zadzwoniła do biura, zaprosiła mnie na kieliszek szampana i pokazała dyplom ukończenia studiów. Skończyła je jako najlepsza studentka. I powiedziała mi, że będzie robić doktorat, w dodatku z niezwykłej dziedziny, bo z bioinformatyki. Pracuje nad nową szczepionką przeciw grypie. To była najbardziej intrygująca rozmowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska