Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stachowiak-Różecka: Jacek Sutryk popełnił błąd, na jego miejscu bym się szybko wycofywała

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Mirosława Stachowiak-Różecka w studio Gazety Wrocławskiej.
Mirosława Stachowiak-Różecka w studio Gazety Wrocławskiej. Paweł Relikowski
"Jacek Sutryk prezentował się w poprzednich wyborach jako doświadczony samorządowiec blisko wrocławskich spraw. Niewiele czasu minęło, jak uwikłał się w różne ruchy i działania, które stały się udziałem ogólnopolskiej czystej polityki" - tłumaczy Mirosława Stachowiak-Różecka, posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Przeczytajcie wywiad poniżej.

Maciej Rajfur: Czy PiS wygra wybory i to tak, że uda mu się samodzielnie stworzyć rząd?

Mirosława Stachowiak-Różecka: Wierzę, że jest to możliwe. Myślę, że Polacy ocenią nas sprawiedliwie. Nasze działania, nasz program, naszą determinację, z jaką chcemy Polskę zmieniać. Po raz kolejny obdarzą nas zaufaniem. W parlamencie czuć już kampanię wyborczą. Ja z niecierpliwością czekam na możliwość dyskusji z totalną opozycją o ich programie, a nie o ich totalnych pomysłach.

Pani nazywa opozycję totalną, oni o sobie mówią: demokratyczna opozycja. Sporo dzieje się po drugiej stronie politycznej. Roszady, odejścia, dogadywanie się. Cały czas pada hasło wspólnej listy, ale widzimy przy tym szarpaninę. Partii rządzącej to na rękę.

Nie patrzę na to w ten sposób, czy to dla nas korzyść, czy nie. Interesuje mnie, czy jakaś korzyść z tego wynika dla wyborców. Warto rozmawiać o programie. Tymczasem, jedyne, co łączy totalną opozycję – zjednoczoną lub nie – to apelowanie o odsunięcie PiS o władzy. I tyle. Wydaje mi się, że to program niewystarczający, ale, oczywiście, pozostawiam ocenę wyborcom.

Obejrzyj wywiad w formie wideo:

od 16 lat

Nie da się ukryć, że najbliższe wybory parlamentarne to najcięższa próba dla Prawa i Sprawiedliwości, patrząc choćby na dwie wcześniejsze kampanie.

Każde wybory są inne, ale obiektywnie można powiedzieć, że te, które są przed nami, odbędą się w trudnej rzeczywistości. Z takimi problemami, z jakimi boryka się rząd Prawa i Sprawiedliwości, nikt dotąd się nie mierzył. Wojna na Ukrainie, przygotowanie Polski do potencjalnego konfliktu, inflacja, a wcześniej pandemia koronawirusa. Ta kadencja okazała się naprawdę ciężka. Oceniam, że jako Prawo i Sprawiedliwość zdaliśmy egzamin. Oczywiście, Polacy mają swoje oczekiwania, wymagają i liczą na to, że dotkniemy ich najważniejszych trosk, z którymi się mierzą. Myślę, że w naszym programie znajdą propozycje i rozwiązania.

Opozycja próbuje się konsolidować. A jak jest ze zjednoczeniem w Zjednoczonej Prawicy? Z zewnątrz łatwo zauważyć, że zdarzają się podziały, mniejsze lub większe. Czy wpłyną one na wybory parlamentarne?

Mamy jasny cel: wyjście z nurtu neoliberalnego, który prezentuje środowisko Platformy Obywatelskiej, Szymona Hołowni czy PSL-u. To nas w Zjednoczonej Prawicy łączy. Jesteśmy solidarni w naprawianiu tego, co liberalne rządy zepsuły. Oni odsunęli się od zwykłego Polaka. Spójrzmy na programy, które realizowaliśmy przez ostatnie 7 lat. Były dla wszystkich, nie dla wybranych. Miały czysto społeczny charakter. W Zjednoczonej Prawicy oczywiście się różnimy. Ale różniliśmy się zawsze i to nie jest niespodzianka. W przeciwnym razie wszyscy działalibyśmy pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości.

Uda się Wam utrzymać względną zgodę, żeby osiągnąć cele wyborcze?

Chcemy pokazać, że wewnątrz tego obozu możemy się różnić i dyskutować. Ten czas przedwyborczy też się w Zjednoczonej Prawicy udziela, ale wierzę głęboko, że finalnie połączy nas praca dla dobra Polaków, powrót do tego co najważniejsze – czyli troska o wszystkich, nie wybranych. Mam nadzieję, że odłożymy wewnętrzne spory. Ja osobiście będę na to pracować.

Za nami niespełna dwie kadencję rządu Prawa i Sprawiedliwości. Co mogliście zrobić lepiej?

Myślę, że gdyby nie pandemia - coś kompletnie nowego oraz wojna - coś zupełnie nieprzewidywalnego, moglibyśmy zrobić więcej. Doświadczamy putininflacji. Staramy się realizować przeróżną pomoc w postaci tarcz i świadczeń. Tu rząd zdał egzamin. Polacy mają czasem poczucie, że ta pomoc jest za mała, bo czują koszty życia. Pytanie, na ile sobie możemy z tym poradzić wewnątrz, a gdzie potrzebne jest działanie na arenie międzynarodowej.

Chodzi zapewne o rozmowy z Unię Europejską.

Zobaczmy, jak powoli Unia Europejska i najważniejsze duże państwa dojrzewają do tego, żeby pomagać Ukrainie. Ile czasu zajęło zrozumienie im, że to, co się dzieje na Ukrainie, będzie miało wpływ na całą Europę. Jak bezmyślnie Unia Europejska prowadziła politykę energetyczną, gdy my apelowaliśmy, że to błędny kierunek. Wystarczy przypomnieć Nord Stream. Dzisiaj już to wiemy, ale ciągle potrzebny jest dialog z Unią Europejską. Tłumaczenie, w czym jest problem i angażowanie jej w sprawach Ukrainy.

Nie sądzi Pani, że w Polsce jest część wyborców, która zagłosuje na zmianę partii rządzącej dla samej zmiany. Bo po prostu już wystarczy?

Trudno ocenić, jaka to jest grupa i czy będzie miała wpływ na wynik wyborów. Ja apeluję o to, by oceniać pewne działania sprawiedliwie i odpowiedzialnie. Zobaczmy, jakie podejście do Rosji miał rząd Donalda Tuska. I zadajmy sobie pytanie: jaka byłaby jego polityka wobec Ukrainy i podejście do tej wojny dziś, gdyby rządził. Czy ocena tej sytuacji byłaby taka, jak nasza? Nie sądzę. Pamiętamy, jak Platforma Obywatelska zwijała wojsko, jak armia była niedoinwestowywania. Dzisiaj, wobec wojny na Ukrainie, rząd Prawa i Sprawiedliwości w mojej ocenie jest bezkonkurencyjny. Zrobiliśmy wszystko, co trzeba w tej sytuacji zrobić. I na gruncie polityki wewnętrznej, i jeśli chodzi o budowanie siły polskiej armii oraz w temacie dialogu międzynarodowego. Z drugiej strony, jesteśmy skromni i pokorni. Wiemy, że Polacy oczekują od nas jeszcze choćby naprawy ochrony zdrowia. Zbliża się kampania, będzie program i będziemy się rozliczać z Polakami. Ja jestem przygotowana na krytykę i przyjmuję ją.

Kiedy wyszła sprawa skandalu z Radosławem Sikorskim i pobieraniem pieniędzy od Zjednoczonych Emiratów Arabskich, stwierdziła Pani na antenie polskiego radia, że jest "politycznym bankrutem", "politykiem bez twarzy". To chyba pobożne życzenie, bo Sikorski nie ma zamiaru się wycofywać z polityki ani chyba nikt nie ma zamiaru jego z polityki wycofać. Zresztą minister Sikorski już nie pierwszy raz został bohaterem kontrowersyjnych sytuacji. Gdzie jest zatem ta granica w polskich realiach, że polityk już jest skończony, bo przesadził?

Warto zadać pytanie: co musi zrobić polityk totalnej opozycji, żeby został zmieciony ze sceny politycznej, a co musi zrobić polityk Prawa i Sprawiedliwości?

Myśli Pani, że panują tu różne standardy?

Sądzę, że tak. To dobrze, że nasz wyborca jest bardziej wymagający i że moje środowisko konsekwentnie odrzuca ludzi nieodpowiedzialnych i cynicznych. Mnie ten próg moralności odpowiada. Natomiast Pana pytanie jest skierowane do środowiska Platformy Obywatelskiej. Dla mnie Radosław Sikorski stał się politycznym bankrutem, kiedy powiedział, że Putin to nie Stalin, bo zabija detalicznie, a nie hurtowo. Co musi się jeszcze zdarzyć, żeby przestać traktować Radosława Sikorskiego poważnie i wycofać go z polityki? A jego koledzy i on sam podpiera się swoim autorytetem.

Będzie Pani ponownie startować do sejmu. Czy ma Pani plany, żeby po raz trzeci powalczyć o fotel prezydenta Wrocławia?

Miejscem, w którym się odnajduje i realizuje, jest sejm. Najbliżej są wybory parlamentarne. Natomiast w wybory samorządowe na pewno także się zaangażuję. Pozostaje pytanie o charakter zaangażowania. Czy ono będzie bardziej osobiste, jak poprzednio. A może środowisko Prawa i Sprawiedliwości wyznaczy innego kandydata? Ta decyzja jeszcze przed nami. Wiem, że przynajmniej będę wspierać każdego potencjalnego kandydata PiS swoim doświadczeniem z poprzednich kampanii.

Padają już jakieś nazwiska w partii jeśli chodzi o kandydata na prezydenta Wrocławia?

Mamy doświadczonych posłów. Są samorządowcy w sejmiku dolnośląskim jak Marcin Krzyżanowski, są również radni miejscy Wrocławia. Jeśli chcielibyśmy postawić na nowe pokolenie to jest np. młody człowiek - Andrzej Kilijanek. Ale nie koncentrujmy się obecnie na nazwiskach. Choć stoję na stanowisku, że konkretnego i wyznaczonego kandydata powinniśmy poznać jak najszybciej.

W radzie miasta w obecnej kadencji część radnych z klubu PiS wykruszyła się i dołączyła do klubu Jacka Sutryka. Ostatnie wybory na prezydenta Wrocławia pokazały, że kandydatowi z PiS-u bardzo trudno zrobić tu dobry wynik, który nie odzwierciedla wyników z parlamentu. Teraz to się może zmienić, czy będzie jak zawsze – coś się ugra, to się ugra, ale na sukces polityczny nie macie co Państwo tutaj liczyć?

Pewnie Wrocław jest postrzegany jako miasto liberalne, ale w tym miejscu chcę zaapelować do polityków, którzy chcą wystartować w wyborach samorządowych: zejdźcie z tej drogi czystej polityki, czyli szyldów partyjnych. Sam Jacek Sutryk prezentował się w poprzednich wyborach jako doświadczony samorządowiec, pracownik urzędu, blisko wrocławskich spraw. A potem niewiele czasu minęło, jak uwikłał się w różne ruchy i działania, które stały się udziałem ogólnopolskiej czystej polityki. To mnie zdumiało. Uważam, że popełnił błąd i na jego miejscu bym się szybko wycofywała. Chcę uczulić mieszkańców Wrocławia, by nie dali się nabrać na takie działania. Wymagajmy od kandydatów dyskusji i rozmowy o sprawach typowo wrocławskich, nie ogólnopolskich. O takich, na które wpływ ma lokalny samorząd, które są zapisane ustawowo. Warto odrobić lekcje i oczekiwać od kandydatów tego, co rzeczywiście mogą zrobić, a nie dywagacji o ogólnopolskiej czy światowej polityce. Niech zajmują się tym, co bliskie. Wtedy kampania będzie bardziej merytoryczna i będzie bardziej służyła Wrocławiowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska