Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o dziką ścieżkę na Muchoborze Małym

Błażej Organisty
Po posadzeniu krzewów i stworzeniu zieleńca przy ul. Estońskiej, piesi nie mają dostępu do ścieżki, którą niegdyś sobie wydeptali. Niektórzy z nich nie zgadzają się z argumentami o zwiększeniu bezpieczeństwa w tym miejscu. Chcieliby dalej chodzić dziką ścieżką.

Zarząd Zieleni Miejskiej jesienią zagospodarował teren o szerokości kilkudziesięciu metrów przy ulicy Estońskiej na Muchoborze Małym. Na skwerku pojawiła się zieleń. Krzewy posadzone na zieleńcu są zabezpieczone i oznakowane palikami drewnianymi oraz taśmami. Po pewnym czasie ktoś je pozrywał. W ubiegły poniedziałek trzeba je było poprawić i wzmocnić. Mieszkaniec osiedla, Kamil Ulik, twierdzi, że zabezpieczenia są niszczone notorycznie, ponieważ przez środek zieleńca przebiegała wydeptana ścieżka prowadząca do skrzyżowania od strony Hali Strzegomskiej, ulicy Szkockiej i Hiszpańskiej.

- Ścieżką chadzało każdego dnia kilkaset osób. To naturalny szlak komunikacyjny, stworzony intuicyjnie przez ludzi, który ułatwiał życie mieszkańcom. W tym przypadku razi postawa władz. To ludzie przez lata zadecydowali, że w tym miejscu powinna przebiegać droga, która ułatwia im codzienne życie. Od czasu przebudowy terenu pomiędzy mieszkańcami trwa bitwa o ścieżkę. Czy ktoś zapytał mieszkańców o zdanie? - pyta Kamil Ulik.

Wrocławski magistrat informuje, że nasadzenia zostały zrealizowane w ramach wygranego projektu WBO z 2016 r., a także w porozumieniu i na prośbę rady osiedla Muchobór Mały. Maciej Skórzyński, przewodniczący zarządu osiedla, zaznacza, że nie było żadnych wniosków mieszkańców o zachowanie ścieżki. Jest zdziwiony, że po kilku miesiącach od posadzenia zieleni ktoś zgłasza obiekcje.

- Po pierwsze nielegalna ścieżka znajdowała się na łuku drogi, gdzie jest ograniczona widoczność, po drugie była naprzeciwko wyjazdu z garażu podziemnego. Przepisy bezpieczeństwa ruchu drogowego nie pozwalają na umiejscowienie ścieżek w takiej lokalizacji. Ponadto ścieżka prowadząca z chodnika wyprowadza ludzi wprost na ulicę, co stwarza duże zagrożenie - tłumaczy Małgorzata Szafran z urzędu miejskiego.

Małgorzata Szafran dodaje, że urzędnicy zastanawiali się nad wyznaczeniem w pobliżu oznakowanego przejścia dla pieszych, ale nie można było tego zrobić, ponieważ w tym miejscu obowiązuje strefa ruchu uspokojonego.

Przedstawiciele osiedla popierają obecne rozwiązanie, ponieważ z jednej strony dzika ścieżka prowadziła na wyjazd z garażu podziemnego.

Argumenty magistratu i rady o poprawie bezpieczeństwa nie do końca przekonują niektórych wrocławian z okolicy.

- Nowe rozwiązanie jest bardziej niebezpieczne, wprowadza zamęt i dezorientuje ludzi. Przy zablokowanym dostępie do ścieżki alternatywą dla mieszańców jest droga naokoło przez pozastawiane autami chodniki, lub przeciskanie się pomiędzy autami zaparkowanym na postoju taksówek. Do postoju ludzie dochodzą teraz wzdłuż ulicy - oburza się Kamil Ulik.

Ulik proponuje przebudowanie miejsca. Natomiast Maciej Skórzyński z rady osiedla utrzymuje, że głosy opóźnionego sprzeciwu i niezadowolenia są głosami mniejszości mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska