Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spisali nas, czyli o potrzebie seksu, miłości do Pawlaka i liczbie toalet

Jacek Antczak
Paweł Relikowski
Jeśli, Drogi Czytelniku, Twój sąsiad codziennie bije żonę, Ty zaś nie uderzyłeś jej nigdy, to w świetle statystyki obaj bijecie swoje drugie połówki co drugi dzień.

Narodowy Spis Powszechny, którego pierwsze wyniki zaczynamy poznawać, to też statystyka. Dlatego, jeśli wynika z niego, że Polacy (a głównie Polki, bo jest ich o ponad milion więcej) są coraz lepiej wykształceni, oznacza to, że na przystanku tramwajowym tylko dwie osoby na dziesięć nie poradzą sobie z obsługą biletomatu (niepełne podstawowe). Dla przeciwwagi jeden przecinek siedemdziesiąt pięć setnych osoby wie, co oznacza system IST MW (Inteligentny System Transportu Miasta Wrocławia), który średnio wykształcony, czyli siedmiu na dziesięciu, skwitowałby wzruszeniem ramion i slangowym określeniem HGW ("nie wiem" - przyp. red.).

Może dlatego, że jesteśmy coraz inteligentniejsi, pardon... lepiej wykształceni, ciągnie nas (statystycznie) nad różne Tamizy czy Rozlewiska. Emigrujemy i migrujemy na potęgę. Nic nie dają zachęty premiera Tuska ani nawet prezydenta Dutkiewicza, byśmy wracali. Milion Polaków, w tym kilkadziesiąt tysięcy Dolnoślązaków, woli siedzieć na garnuszku u Davida Camerona czy na autentycznej Zielonej Wyspie, niż wrócić do Polski vel Zielonej Wyspy Europy, której żaden kryzys się nie ima.

Smutne, bo znawcy demografii piszą, że jeśli pokolenie lat 80. natychmiast nie zacznie uprawiać seksu bez zabezpieczeń, za kilka lata trzeba będzie ogłosić, że w Polsce mieszka nie 38 mln 225 tys. Polaków, ale jakieś trzydzieści sześć z kawałkiem. Bo emigranci przestaną być rezydentami, gdyż osiedlą się w swoich nowych ojczyznach na stałe.

Ciekawe, że statystyczni Polacy, którzy nieźle wiążą koniec z końcem, ukochali sobie wieś. Nie chcą mieszkać w miastach, nawet we Wrocławiu. Nie chodzi o to, że wierzą w Waldemara Pawlaka, europejskie dopłaty, zdrową żywność i KRUS. Po prostu budują domy kilka, kilkanaście kilometrów od miasta. I chcą mieć (wydaje im się, że będą mieli) święty spokój. I basen.

Polacy, na przykładzie wrocławian, marzą po prostu o - przysłowiowych - Smolcu czy Obornikach. O życiu nad Rozlewiskiem. Na przedmieściach. We własnym domku z widokiem na las.

Swoją (wiejską) drogą, ostatnio obserwowałem przerażenie przyjaciół, od niedawna mieszkańców jednej z takich sielskich podwrocławskich wiosek, gdy się dowiedzieli, że przez ich miejsce na ziemi kilka razy dziennie przejeżdżać będzie kolej z szybkością 350 km na godzinę. Na szczęście Nowak, nie statystyczny, tylko konkretny, do tego minister, miał prezent. Pociąg nie będzie przemykać przez wioskę za 8 lat. Lecz za 18.

O tym, że statystyczny Polak nie istnieje, świadczy też nadzieja innych moich przyjaciół migrantów, którzy nie mogą się doczekać, by w pobliżu ich domu przebiegała obwodnica. Bo już się im znudziły kilkugodzinne dojazdy do pracy we Wrocławiu, okraszane zwiedzaniem okolicznych wiosek.

Narodowy Spis Powszechny całą prawdę o nas ujawni w marcu 2012 roku. Wtedy dowiemy się na przykład, ilu Polaków ma własną toaletę, a ilu musi korzystać z wychodka na korytarzu lub, co gorsza, na zewnątrz. Może okaże się, że statystki jednak nie kłamią, świat według Kiepskich się zmienił i teraz to Polki co drugi dzień biją swoich mężów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska