MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Snajer spotka się w sądzie z biegłymi z zakresu balistyki

Grażyna Szyszka
Grześ z mamą Iwoną Węglarz
Grześ z mamą Iwoną Węglarz Grażyna Szyszka
Nie widać końca procesu w sprawie „snajpera" podejrzanego o postrzelenie nastoletniego Grzesia. Obrona wezwała nowych świadków - biegłych z zakresu balistyki.

Przed głogowskim sądem ponownie stanął Mateusz S., który jest oskarżony o postrzelenie z wiatrówki 12-latka Grzesia Węglarza. W lipcu 2013 roku śrut ugodził chłopca w plecy, tuż obok kręgosłupa. Na szczęście, po przeprowadzonej operacji, zdrowiu gimnazjalisty nic nie zagraża.
Proces ruszył w tym roku. Podczas pierwszej sprawy przesłuchanych zostało część świadków. Tym razem sąd wysłuchał mieszkańca bloku, który widział, jak kilka dni wcześniej ktoś strzelał z wiatrówki do gołębia. Zeznawał też właściciel mieszkania, a zarazem kolega oskarżonego, z którego, jak wnosi oskarżyciel, padły strzały.
- Tamtego dnia byłem po nocce - opowiadał świadek, który pracuje w firmie ochroniarskiej. - Mateusz przyszedł do mnie koło południa. Wcześniej spotkałem się z kolegą i moją dziewczyną, odwiedziłem ich w pracy. Kiedy przyszedł oskarżony, zasnąłem. Obudziło mnie pukanie do drzwi policji. Zobaczyłem, że na fotelu śpi Mateusz, też się obudził. W kuchni leżała fifka, być może się wcześniej odurzał, ale nie widziałem. Ja się nie odurzałem.
Sędzia Daniel Ludwiczak dopytywał, czy w trakcie przeszukania, w mieszkaniu świadka znaleziono środki odurzające, albo krzaki marihuany. - Krzaki to nie! To była mała roślinka - wyjaśnił świadek.
Prokurator próbowała też dociec, na jakiej to "nocce" pracował świadek, bo z informacji uzyskanych w jego miejscu pracy wynika, że miał tej nocy wolne.
- Czasami jeżdżę jako kierowca, na przykład wiozę kogoś na lotnisko, ale nie pamiętam, gdzie wtedy jechałem i z kim - odpowiadał świadek.
Podczas kolejnej sprawy sąd przesłucha biegłych z zakresu balistyki. Wniosek w tej sprawie złożył obrońca Mateusza S.
- Według ich opinii, strzały musiały paść z okien sąsiedniego budynku, a nie tego w którym przebywał oskarżony - powiedział nam adwokat oskarżonego Tomasz Osiecki. - Są też wątpliwości co prawidłowego zabezpieczania broni i śladów na niej.
Przesłuchany zostanie także Grzesiu, ale w tzw. niebieskim pokoju, w obecności psychologa. Przesłuchane będą też dwie jego koleżanki, które w chwili postrzału chłopca szły obok niego.
Iwona Węglarz, matka chłopca czeka na sprawiedliwy wyrok i czuje, że Mateusz S. jest tym, który postrzelił Grzesia.
- Syn bardzo przeżywa rozprawę i kontakt z oskarżonym - mówi. - Do tej pory odczuwa też skutki postrzelenia, czasem bolą go plecy. Ma też psychiczny uraz.
Mateusz S. nie przyznaje się do winy. Po zdarzeniu w jego aucie znaleziono jednak wiatrówkę. Biegłym, za pomocą opinii balistycznej, udało się ocenić, że śrut, który zabezpieczono w wiatrówce mężczyzny, to ten sam, z którego strzelano do Grzesia. Oskarżony potwierdził, że i samochód, i broń, którą w nim znaleziono, należą do niego. Stwierdził, że nikomu jej nie pożyczał i że to nie on strzelał do dziecka. Grozi mu do pięciu lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska