Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Dutkiewicz kumpli szuka, bo Palikot na wino poszedł do Kwaśniewskiego Plus

Arkadiusz Franas
Polskapresse
"Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno!?". Minęło 113 lat od ślubu poety Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, opisanego w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego, a pytanie Czepca z tego dramatu nadal aktualne. Chińczycy coraz mocniejsi i jest ich trzy razy więcej niż za czasów Wyspiańskiego, ale mi dzisiaj zupełnie nie o "Chińcyków" idzie, a o inną politykę. O kolejne przesilenie wiosenne w polityce, które oczywiście znajduje swoje odbicie i u nas w regionie. To odbicie może być tak mocne, że echo poniesie hen, hen. Albo i dalej. Albo skończy się tylko kolejną czkawką i niestrawnością.

Szczegóły? Proszę bardzo. Prezydent Rafał Dutkiewicz niczym radziecki saper spróbował wybadać, czy można pograć z Platformą Obywatelską i czy nie wybuchnie. A jak wiemy, radziecki saper z powodu notorycznego braku sprzętu często robił to organoleptycznie. Często przy tym tracąc organy... Prezydent Wrocławia otóż rozpuścił wici, że próbuje dogadać się za plecami lidera dolnośląskiego tej partii Grzegorza Schetyny. I nawet może tej partii zaproponować stanowisko wiceprezydenta. Stanowisko opuszczone w aurze skandalu przez Michała Janickiego. Też człowieka PO. Ta propozycja ma w sobie odrobinę perwersji, bo ja nie wiem, czy takie gorące krzesło to honor, czy czarcia zapadka. Michał Janicki pewnie ma wyrobioną opinię na ten temat.

Zasadnicze jednak pytanie brzmi: czy prezydent Dutkiewicz naprawdę rozmawia, czy opowiada, że rozmawia? Jeśli się nie dogada, to odpowiedzi na to pytanie nie poznamy nigdy. Bo który z dolnośląskich peowców powie z otwartą przyłbicą Grzegorzowi Schetynie: konspirowałem za twoimi plecami. Naprawdę są dużo lżejsze formy samobójstwa. Poza tym, jak głosił Winston Churchill: polityka to nie zabawa, to całkiem dochodowy interes. A podpadnięcie dolnośląskiemu liderowi PO automatycznie spowoduje, że z interesów nici i nie ma co liczyć na obecność na liście wyborczej - nawet do rady parafialnej czy samorządu klasowego IIIc.
I drugie pytanie: czy jeśli rozmawia, to po to, by nawiązać współpracę czy osłabić przeciwnika? Za pierwszą wersją może przemawiać to, że Dutkiewicz ideologicznie i personalnie zawsze był bliski Platformie. I przekonał się, że na wojnie z PO nic nie wygra. A jeśli te wszystkie spory i procesy sądowe (Janicki, Dynamicom) po-trwają jeszcze trochę, to niewątpliwie osłabią pozycję prezydenta Wrocławia. I nie chodzi o przegraną w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, bo mu to nie grozi z prostej przyczyny. Nie ma z kim przegrać. Ale musi, kolokwialnie mówiąc, szukać kumpli, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że ma słabe zaplecze i z nim nic więcej nie wygra. A do wygrania jest region, a może i coś w kraju... Więc gdzie szukać kumpli, jak nie w PO. Szuka też w PiS-ie: dowodem inicjatywa ze bulwarem Marii i Lecha Kaczyńskich, ale u nas ta partia ma charakter rachityczny i związek z formacją J. Kaczyńskiego nic nie daje.

Może też chodzić o osłabienie PO. Bo puszczenie pogłoski o ewentualnym wiceprezydencie z tej partii już pokazało, że są tam tacy, którzy niekoniecznie zakochani są w Grzegorzu Schetynie. Taka rysa na szkle to na pewno kilka punktów dla formacji Dutkiewicza. I może tylko o to chodziło. Tych kilku punktów brakuje, by przejąć władzę w regionie. Ale wracając do radzieckiego sapera, trzeba pamiętać, że ludzie skupieni wokół Grzegorza Schetyny to nie śpiący rycerze pod Giewontem. To materiał wybuchowy. I nie tacy próbowali z nimi pograć. Nawet jeśli były marszałek Sejmu zaliczył jakąś porażkę na scenie krajowej, to w regionie nie odpuści. Z prostej przyczyny. Wtedy przegrywa nie tylko tę bitwę, ale całą wojnę w PO. Nawet jak są napisy MIN NIET, to ja bym uważał. Poza tym scena polityczna bez Grzegorza Schetyny?

A propos sceny. Myślę, że poczynaniom Rafała Dutkiewicza sprzyja to, co się dzieje w Polsce. Pewnie już mało kto pamięta, ale kilka lat temu Janusz Palikot, jeszcze jako PO, proponował prezydentowi Wrocławia przejęcie władzy w dolnośląskiej Platformie w trzy tygodnie. I do dzisiaj nie wiadomo, czy był wysłannikiem Donalda Tuska, czy robił to z własnej inicjatywy. Zwłaszcza że niedługo potem wystąpił z PO. Teraz zamiast do Dutkiewicza trafił do Aleksandra Kwaśniewskiego. I przez ponad rok wypili dwie lampki wina i założyli coś, co nazywa się Europa Plus. Nie wiem, o co chodziło z tym winem, ale w ten sposób chyba Palikot tłumaczył niewyraźną dykcję podczas jednej z konferencji byłego prezydenta RP. To coś podobnego, jak kilka lat temu w Charkowie, gdy Kwaśniewski miał kłopoty z pionem i poziomem. Ale wtedy podobno zawinił biskup, i to polowy, który, jak fama głosi, ma mocną głowę. Ja na miejscu Aleksandra Kwaśniewskiego, gdybym miał współpracować z Palikotem, też chyba bym wziął coś na dykcję, bo w zupełnej czystości krwi sobie tego nie wyobrażam. Z Palikotem?

Ale w efekcie na polskiej scenie politycznej jest lekkie poruszenie i zachwianie rankingów. Widać, że ludzie pragną nowej krwi. Choć w tym wypadku to ona jedynie po transfuzji. Ale niewykluczone, iż po raz kolejny Rafał Dutkiewicz doszedł do wniosku, że jak chcą nowej twarzy, to może wreszcie: teraz ja!?

Problem Rafała Dutkiewicza jednak zawsze polega na czym innym. Karty rozdaje ktoś inny.... To czyja wiosna?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska