- Taki jest harmonogram naszych prac. Daliśmy też czas firmie Mennica, by ten bilet uruchomiła. Wszystko teraz będziemy podsumowywać - tłumaczy Urszula Wanat z Klubu Rafała Dutkiewicza.
Ale to niejedyna wersja. Radni nieoficjalnie przyznają, że w ubiegłym roku przez wybory ciężko było się sprawą zająć. A w nowej kadencji musieli mieć czas na tzw. rozruch.
Okazuje się, że sami członkowie komisji komunikacji nie doświadczyli problemów z Urbancard. Urszula Wanat chwali ją: - Dzięki niej nie trzeba przepychać się w autobusie czy tramwaju, by skasować bilet.
Zobacz też: Wszystko o komunikacji miejskiej we Wrocławiu
Z komunikacji miejskiej korzysta też Jan Chmielewski, szef komisji z prezydenckiego klubu i on też wprowadzenie elektronicznego biletu przeżył bezboleśnie. - Niestety, jako pasażer na żadne utrudnienia się nie natknąłem - ubolewa.
Urbancard nie ma jeszcze Modest Aniszczyk i Czesław Palczak z klubu PiS. Ten ostatni biletu kupować nie musi ze względu na wiek i emeryturę MPK. Skąd więc radni mają wiedzę o funkcjonowaniu karty? Czerpali ją z mediów. I choć radna Wanat czasem szukała sprawnego biletomatu, żeby aktywować swoją kartę, to nie robiła z tego, jak mówi, ceregieli. Wiedziała, że automaty nie działają, bo są podłączone do latarni, a nie do stałego źródła prądu.
Spore wątpliwości, czy karta spełniła swoje zadanie, ma radny Palczak. - Urbancard miała nam służyć nie tylko jako przejazdówka, ale także jako elektroniczna portmonetka. Miała ułatwiać parkowanie i być wejściówką do muzeów czy bibliotek - wylicza Palczak.
Na razie karta służy wrocławianom głównie jako bilet MPK, do zoo i akwaparku. A parkowanie? Przetarg jest ogłoszony.
Mennica jest przygotowana na serię pytań od radnych. Michał Zalewski z tej firmy zapewnia, że wszystko działa tak, jak powinno. Do połowy kwietnia wszystkie biletomaty będą miały stały prąd.
W połowie marca biletomaty przestała kontrolować straż miejska.
Lista kłopotów
Mieszkańcy Wrocławia największe problemy z plastikową przejazdówką odczuli zimą, bo automaty psuły się wtedy na potęgę.
Urzędnicy dostrzegli problem dopiero w lutym. Przez kilka miesięcy w biletomacie trudno było kupić bilet, doładować go. Przyczyn było wiele: po pierwsze - zima, po drugie - wandale, po trzecie - nowe urządzenia musiały się dotrzeć, po czwarte - część podłączonych była do latarni, które w dzień gasły, a z nimi biletomaty. Wrocławianie narzekali jeszcze na mandaty, które dostawali za niezakodowanie opłaconego przez internet biletu, a także na to, że automaty w autobusach i tramwajach sprzedają skasowane bilety oraz na trudną obsługę urządzeń.
Czy dyskusje radnych o Urbancard coś zmienią? Będzie działać ona lepiej? A może już działa? Komentuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?