Przymusowa przeprowadzka zabytkowych tramwajów

Zajezdnia Dąbie jest od miesięcy nieczynna dla wozów MPK, zostały tam za to zabytkowe pojazdy należące do Towarzystwa Miłośników Wrocławia i sympatyków komunikacji miejskiej. W środę jednak także zabytkowe tramwaje wyjechały z zajezdni Dąbie. Przymusową przeprowadzkę miały Jaś i Małgosia typu Berollina z roku 1901, Linke-Hoffmany: Baba Jaga z roku 1925 i Juliusz z roku 1929, a także konstale Mikołaj z lat 50. i Strachotek z roku 1969.

Powód przeprowadzki to odcięcie prądu. – MPK podjęło decyzję o odłączeniu zasilania sieci trakcyjnej na zajezdni Dąbie z uwagi na to, że jej stan techniczny stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników – mówi Agnieszka Korzeniowska, rzecznik MPK. Koszt remontu sieci trakcyjnej to kilkaset tysięcy złotych.

– MPK nie trzyma na Dąbiu swoich pojazdów, więc remont sieci byłby nieuzasadniony ekonomicznie, a przede wszystkich niezgodny z prawem. MPK nie może inwestować pieniędzy w obiekt, który do niej nie należy – tłumaczy Korzeniowska. – Ze strony MPK nie ma przeszkód, by pojazdy pozostały na zajezdni Dąbie. W zajezdniach MPK jest miejsce wyłącznie dla pojazdów MPK świadczących dla mieszkańców miasta usługi na liniach komunikacji miejskiej – dodaje.

Problem w tym, że zajezdnia bez prądu jest dla tramwaju jak pokój bez klamek, bo nie będzie mógł z niej wyjechać, chyba że byłby wypychany ręcznie.

Oficjalnie zabytkowe tramwaje powrócą na Dąbie, bo miasto będzie dzierżawiło zajezdnię stowarzyszeniu Tratwa. Ma tam powstać centrum kultury akademickiej i studenckiej, a konkretnie plac zabaw, siłownia, ogród, parking, scena, teren wystawowy, hala konferencyjna, restauracja czy hostel. A także miejsce na zabytkowe tramwaje. To wszystko powstanie jednak w ciągu 3 lat. Zabytkowe wozy przez ten czas znajdą miejsce przy Legnickiej. Zarówno za postój w zajezdni Dąbie jak i zajezdni przy Legnickiej, TMW nie płaci ani złotówki.