Na remont ulicy Rudnowskiej mieszkańcy czekali od lat. Prace za wiaduktem są już zakończone, a głogowianie oprócz nowej nawierzchni doczekali się też chodników i miejsc parkingowych. W niektórych miejscach postawiono też barierki, między innymi na wysokości ogrodów działkowych. Widząc je ludzie zadają sobie jednak pytanie: po co to tu stoi?
- Ja rozumiem barierki, które stoją dalej i oddzielają chodnik od skarpy. Ale tutaj stoi ona zaledwie kilkanaście centymetrów od płotu. Przecież to pieniądze wyrzucone w błoto - mówi Henryk Kruszewski.
Między płotem, a barierkami jest też dziura oddzielona od chodnika wysokim krawężnikiem. Jak dowiadujemy się w urzędzie miasta to właśnie ona była powodem postawienia balustrady. - Musieliśmy zabezpieczyć to miejsce, aby nikomu nie stała się krzywda. Ktoś mógł wpaść między krawężnik, a płot i na przykład złamać nogę - wyjaśnia Marta Dytwińska-Gawrońska z ratusza.
Postawienie barierek kosztowało 27,5 tys. zł. Połowa środków pochodziła z funduszy miasta, a druga z kasy Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. Zdaniem mieszkańców okolicy, których spotkaliśmy przy barierkach, miejsce można było zabezpieczyć taniej.
- Robiłem kiedyś w brukarstwie i budowałem chodniki. Przecież takie barierki są drogie, dużo taniej byłoby zasypać tę dziurę. Przechodzę tędy często i właśnie zastanawiałem się, dlaczego oni postawili te barierki. To bez sensu - przyznaje pan Piotr.
Władze miasta zapewniają jednak, że opcja zasypania dziury nie wchodziła w grę. - Betonowy płot przy działkach nie wytrzymałby naporu ziemi i zostałby uszkodzony - mówi M. Dytwińska-Gawrońska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?