Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nikt po 1945 takiego instrumentu nie stworzył". Rozmowa z Włodzimierzem Patalasem o wrocławskich organach Englera

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
"W 2011 roku, podczas mszy odpustowej w kościele garnizonowym pw. św. Elżbiety, prezydent Rafał Dutkiewicz oświadczył, że podjął decyzję o odbudowie organów, co miało być prezentem na imieniny Elżbiety. Zakomunikował także, że to ja będę odpowiedzialnym za tę odbudowę. Prawdą jest, że nie rozmawiał o tym ze mną wcześniej".
"W 2011 roku, podczas mszy odpustowej w kościele garnizonowym pw. św. Elżbiety, prezydent Rafał Dutkiewicz oświadczył, że podjął decyzję o odbudowie organów, co miało być prezentem na imieniny Elżbiety. Zakomunikował także, że to ja będę odpowiedzialnym za tę odbudowę. Prawdą jest, że nie rozmawiał o tym ze mną wcześniej". Nadia Szagdaj
Budowa organów Englera to niezwykłe przedsięwzięcie. Odtworzenie instrumentu barokowego sprawiło, że Wrocław dysponuje organami, jakich nie ma żadne inne miasto. O trudnościach, ciekawostkach i przyszłości związanych z odbudową opowiada sekretarz Wrocławia Włodzimierz Patalas, któremu w 2011 roku prezydent Rafał Dutkiewicz powierzył misję przywrócenia instrumentu bazylice mniejszej.

Za nami inauguracja odtworzonych organów Englera. Można chyba śmiało powiedzieć, że to wydarzenie na skalę światową?

Rzeczywiście, inauguracja, która miała miejsce 27 stycznia w bazylice św. Elżbiety, to wydarzenie na skalę światową. To nie moja opinia, a organistów, którzy wiedzieli, że taki instrument będzie oddany do użytku we Wrocławiu. Nikt po 1945 takiego instrumentu nie stworzył. W ich odbudowę było zaangażowanych ponad 200 rzeźbiarzy, malarzy, stolarzy. Ten niesamowity instrument barokowy ma 16,5 m wysokości – to tyle, co pięciokondygnacyjny budynek – oraz 10 m szerokości. To też 22 precyzyjnie odtworzone figury. Do ich złocenia zużyliśmy ponad 2 kg złota, które szlifowaliśmy tradycyjną metodą, czyli wilczym kłem. Na zamówienie powstawały także elementy grające instrumentu, m.in. piszczałki. Największa z nich ma 12 m wysokości, a najmniejsza – 6 mm. Naprawdę dziś nikt już nie buduje barokowych organów. A my to zrobiliśmy.

Przed inauguracją wspominał Pan, że był zaskoczony, gdy powierzono Panu koordynowanie odbudowy tego instrumentu.

W 2011 roku, podczas mszy odpustowej w kościele garnizonowym pw. św. Elżbiety, prezydent Rafał Dutkiewicz oświadczył, że podjął decyzję o odbudowie organów, co miało być prezentem na imieniny Elżbiety. Zakomunikował także, że to ja będę odpowiedzialnym za tę odbudowę. Prawdą jest, że nie rozmawiał o tym ze mną wcześniej. Myślę jednak, że tę decyzję podjął ze względu na zaufanie, jakim mnie obdarzył. Ja także nie bałem się podjąć tego wyzwania, bo przez ostatnie czterdzieści lat prowadziłem wiele inwestycji. Wiedziałem, że najważniejszym zadaniem na początek jest zorganizowanie odpowiedniego zespołu, który mi w tym przedsięwzięciu pomoże.

Kto na początku był w tym zespole?

Pomogli mi rektorzy Akademii Muzycznej i ASP. To oni wskazali kolejnych ekspertów odpowiedzialnych nie tylko za odbudowę samych organów, ale także ich oprawy, czyli rzeźb. Dziś mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że zespół, który udało nam się zbudować, był strzałem w dziesiątkę. Inna grupa osób, które pomogły w odbudowie to urzędnicy, koordynujący organizację i finanse przedsięwzięcia. Oba zespoły podołały temu zadaniu, w efekcie czego 27 stycznia mogliśmy usłyszeć „Głos (Dolnego) Śląska”.

Czy możemy zdradzić ile kosztowała odbudowa organów?

Miasto przeznaczyło na ten cel 20 milionów złotych. Finalnie powinniśmy zamknąć się w kwocie 22 milionów. Dzięki sponsorom, mieszkańcom naszego miasta, którzy zebrali 2 mln zł, będziemy mogli rozliczyć projekt, nie dokładając z budżetu miasta. Dodatkowo, koszty udało się jeszcze pomniejszyć dzięki temu, że organmistrz Andrzej Kriese zorganizował pracownię rzeźbiarską przy Sokolniczej. Rzeźby powstawały więc u nas i nie trzeba było ich transportować z zagranicy, czy innego miasta. Elementy przygotowane zostały w zakładach u panów Zycha w Wołominie i Kleisa w Bonn. W całość zostały poskładane tutaj. Przed nami jeszcze ostateczne odbiory instrumentu.

Kto zatem dokonuje takich odbiorów?

Eksperci zewnętrzni. Dwóch z nich zajmowało się instrumentem, jeden – rzeźbami. Odbiory opierały się na organizacji „punktów kontrolnych”. Na przykład, po wykonaniu danego elementu – wystrojeniu piszczałek lub złożeniu ornamentu - eksperci wykonywali odbiory częściowe. Podczas gdy my, urzędnicy zajmowaliśmy się sprawami organizacyjno-finansowymi, eksperci odpowiedzialni byli merytorycznie za tę odbudowę.

A co z odbiorami systemu przeciwpożarowego? W końcu wszyscy wiemy, co stało się z organami w czerwcu 1976 roku…

System faktycznie stanowił duży problem. Chcieliśmy, by był niezależny i odrębny od tego, który już istnieje w kościele. Nasz system posiada specjalne czujki, które od razu informują straż pożarną, że organy są zagrożone ogniem. Nie mogliśmy też zastosować zwykłych spryskiwaczy wodnych, bo zalanie organów równałoby się z ich ponowną odbudową. Zamontowaliśmy zatem specjalny system, który zabezpiecza przed pożarem, ale jednocześnie nie zagraża samemu instrumentowi.

Czy właśnie zwarcie było przyczyną pożaru 46 lat temu?

Oficjalnie mówi się, że tak. Musimy jednak pamiętać, że wówczas płonęła cała wieża, a ugaszenie takiego pożaru w tamtych latach było bardzo trudne. Nie było nawet odpowiednio wysokich drabin. Dlatego organy spaliły się wraz z emporą i balkonem poniżej. Powstał lej i wieża po prostu się wypaliła, wraz z zawartością.

Dobrze, więc mamy już nasze piękne organy. Ale co dalej? Jaka jest ich przyszłość?

Od początku przyświecały nam dwa cele. Po pierwsze - ten niemal już w całości wyremontowany kościół, wyjątkowy kościół, jakim jest bazylika mniejsza, po prostu musi mieć organy. Z drugiej zaś strony chcieliśmy, aby instrument stał się turystyczną atrakcją. Dlatego planujemy organizować koncerty organowe. Niestety, utrudnia nam to pandemia, a lista muzyków, którzy chcieliby zagrać na naszym instrumencie stale się wydłuża. Sądzimy, że najbliższe koncerty wybrzmią wiosną. Marzymy o tym, by odbywały się one raz, dwa razy w tygodniu. Chciałbym także, aby studenci IV i V roku Akademii Muzycznej odbywali praktyki na tych organach i w ramach tego grali bezpłatne koncerty. W przyszłości zaś, być może, uda nam się utworzyć wrocławski festiwal organowy.

Ale to oznacza kilka koncertów w tym samym czasie? Jakie zatem instrumenty ma Pan na myśli?

Posiadamy nowoczesny instrument w NFM. Odbudowaliśmy organy w bazylice św. Elżbiety. Ale we Wrocławiu są jeszcze jedne, świetne organy, jednak wymagające kapitalnego remontu. Mam na myśli instrument we wrocławskiej katedrze. Gdyby udało nam się wyremontować te organy, mielibyśmy bazę trzech, zupełnie różnych instrumentów. Mam nawet pomysł, gdzie znaleźć budżet na taki remont. Chciałbym przynajmniej rozpocząć ten proces, bo choć przed odbudowaniem organów Englera byłem w temacie laikiem, teraz się już nim nie czuję. Liczę więc, że rozmowy na temat finansowania rozpoczną się niebawem.

Co dla Wrocławia oznaczałby taki festiwal? Nieopodal przecież odbywa się trzebnicki międzynarodowy festiwal muzyki kameralnej i organowej…

Nasz festiwal nie będzie nawet konkurował z tym trzebnickim. On będzie po prostu zupełnie inny. Według mnie wzbudzi ogromne zainteresowanie, nie tylko mieszkańców, ale także publiczności z innych miast i krajów. Byłaby to także kolejna możliwość promowania naszego miasta na arenie międzynarodowej. To, że taki festiwal miałby szansę rozkwitnąć, pokazał właśnie ostatni koncert dla wrocławian, 28 stycznia, na który wejściówki rozeszły się w ciągu 30 minut, kilka dni wcześniej. Myślę, że wielu zarówno wykonawców, jak i melomanów z całego świata chciałoby przekonać się, jak brzmią takie instrumenty w naszym mieście.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska