Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK uczy motorniczych. Jechaliśmy tramwajem z jednym z kursantów

Przemysław Wronecki
By zostać motorniczym, trzeba m.in. skończyć 150-godzinny kurs
By zostać motorniczym, trzeba m.in. skończyć 150-godzinny kurs Przemysław Wronecki
MPK już samo kształci motorniczych. Na pierwszym kursie tajniki jazdy tramwajem poznaje dziesięć osób. Pojechaliśmy tramwajem z jednym z kursantów i jego instruktorem.

Jest stacyjka, ale nie ma kierownicy. Zamiast pedału gazu jest jostick, a lewą nogą trzeba trzymać na tzw. czuwaku, bo inaczej pojazd natychmiast stanie w miejscu. Tak w skrócie można opisać różnice między kokpitem tramwaju a auta. Pierwsze wrażenia z jazdy są zawsze podobne. - Człowiek czuje się trochę przytłoczony, szczególnie jak pomyśli, ile taki zestaw waży i że droga hamowania jest znacznie dłuższa niż w aucie - mówi kursant Michał Kaczmarek, kandydat na motorniczego.

Od tego roku Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne we Wrocławiu samo musi szkolić sobie przyszłych motorniczych. Wcześniej uprawnienia zdobywali w prywatnych szkołach jazdy. To efekt zmian w przepisach, które weszły w życie w 2013 r.

Chętnych było sporo. - Do pierwszego kursu organizowanego przez MPK zakwalifikowało się 10 osób wyłonionych spośród ponad 140 osób, które nadesłały zgłoszenie - wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka spółki. Kurs trwa około trzech miesięcy. Zakończy się egzaminem (na przełomie marca i kwietnia) przed komisją państwową. Kurs kosztuje 6 tys. zł - MPK "odciągnie" je motorniczym w ratach z pensji. Kursanci mają za sobą część teoretyczną (61 godzin), na której poznali przepisy ruchu drogowego i budowę tramwaju. Teraz, tak jak w przypadku kursu na prawo jazdy, czas na praktykę w zajezdni i na mieście (94 godziny).

W samochodzie wystarczy otworzyć drzwi, przekręcić kluczyk i ruszamy. W tramwaju jest inaczej. Zanim kursant ruszy z miejsca, musi zrobić obsługę codzienną: podpiąć akumulatory, sprawdzić bezpiecznik, światła czy hamulce. W tramwajowej elce (Protramie 205 WrAs) jest kilka rodzajów hamulców. Szynowy sprawdza się np., przykładając metalową wajchę do elektromagnesu znajdującego się w nim. Została przyciągnięta? To znaczy, że działa.

Gdy wszytko sprawdzone, za sterami tramwaju siada Michał Kaczmarek. Na fotelu motorniczego czuje się pewnie. Na koncie ma już przejechanych 50 godzin. Jeszcze ostatnie poprawki lusterek i powoli toczymy się przez zajezdnię Borek przy ul. Powstańców Śląskich. Gdy dojeżdżamy do al. Hallera, instruktor Rafał Pszczoliński melduje przez radio, że elka rusza w miasto.

Pszczoliński obserwuje każdy ruch swojego przyszłego kolegi po fachy. Gdy tylko coś jest nie tak, od razu mówi, co trzeba poprawić. Przed wjechaniem na przystanek instruktor przypomina: - Dzwoneczek, obserwacja i szczególna ostrożność. Dodaje, że z pieszymi dobrze jest nawiązać kontakt wzrokowy. To połowa sukcesu.

Na naszej drodze na skrzyżowaniu ul. Hallera z Mielecką zapala się czerwone światło. Zatrzymujemy się tuż przed sygnalizatorem. Pszczoliński jest lekko poirytowany. - Hamowania nie możesz zostawiać na ostatni moment. Bo jesienią na mokrych torach zatrzymalibyśmy się nie przed zebrą, ale za nią - karci kursanta. A Michał tylko potakuje głową.

Kolejnym zadaniem będzie wjechanie na pętlę przy ul. Beyzyma. To jedno z ostatnich miejsc, gdzie motorniczy musi ręcznie przełożyć zwrotnicę. A na koniec wciśnie przycisk, który pozwoli mu skręcić. - Pamiętaj: jak dostaniesz zielone, to musisz mimo to uważać na rowerzystów na ścieżce rowerowej - podpowiada Pszczoliński.

Z pętli udaje nam się wyjechać dopiero po drugim przyciśnięciu przycisku. - Tu cykl dla nas jest bardzo krótki - wyjaśnia doświadczony motorniczy.

Znów suniemy w kierunku Powstańców Śląskich. Przed wiaduktem kolejowym zwalniamy do 10 km/h, bo takie tam jest ograniczenie. Przyszły pracownik MPK trochę niechętnie się do niego stosuje. Jednak wystarczyło tylko jedno spojrzenie instruktora na prędkościomierz i od razu zwalniamy do wymaganej prędkości.

Na przystanku przy Centrum Handlowym Borek tłum pasażerów. Rafał Pszczoliński przypomina uczniowi trzy czynności, jakie musi wykonać. - Przeskanowałeś wszystkich na przystanku? Przeskanowałeś wszystkie blondynki? - dopytuje kursanta. Kaczmarek z uśmiechem odpowiada, że blondynek dziś nie było...

Przed skrzyżowaniem z Powstańców Śląskich instruktor znów się odzywa. - Pamiętaj, motorniczy musi mieć podzielną uwagę. Powinien patrzeć przed siebie, na boki i do góry na trakcję. A zanim wjedziesz na skrzyżowanie, musisz ustalić, kto ma pierwszeństwo. Bo jak na nie już wjedziesz, to będzie za późno na zastanawianie się nad tym. I wtedy łatwo o kolizję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska