MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kulturysta ze Świebodzic odnosi kolejne sukcesy. Ależ sylwetka!

Małgorzata Moczulska
Kolejny sukces kulturysty Mateusza Brzuchacza. Został najlepszym trenerem!

Dzień zaczyna od porządnego śniadania. Najpierw miska płatków owsianych ugotowanych na wodzie, potem jajecznica z 6 jajek z pieczywem. Przed pracą rower, albo bieganie, w pracy dwa treningi siłowe po bite półtorej godziny. Nie je fast foodów, obiadów w restauracji. Ciągle liczy kalorie i sprawdza czy w posiłku jest odpowiednia ilość białka i węglowodanów, czyli wszystko to czego organizm kulturysty potrzebuje. - Gorzej niż kobieta na diecie, ale kulturystyka wymaga i odpowiedniej diety i bardzo dużo pracy. Nic łatwo nie przychodzi - mówi Mateusz Brzuchacz ze Świebodzic.

Na co dzień instruktor na siłowni Ośrodka Sportu i Rekreacji, a zawodowo kulturysta i to z ogromnymi sukcesami. Był Mistrzem i Wicemistrzem Polski, kilka razy sięgał po tytuł Mistrza Śląska.

Kilka dni temu do tych tytłułow dołożył kolejny Najlepszy trener/instruktor w "Fitness Motywatory". To konkurs, w którym przyznawane są nagrody w czterech kategoriach: najlepsze przemiany osób amatorsko uprawiających kulturystykę, najbardziej motywująca siłownia, najlepsza sylwetka i najlepszy trener/instruktor. Właśnie w tej ostatniej konkurencji zwyciężył pan Mateusz. - Cieszy mnie to wyróżnienie, bo to docenienie zaangażowania i mojej pracy na siłowni, a nie jak wcześniej tylko mojego wyglądu - mówi z uśmiechem 31-letni świebodziczanin.

Wspomina, że zawsze kochał sport. Grał w piłke nożną i koszykówkę, a kulturystyką zainteresował się jako 14-latek. Początkowo chciał zadbać o swoją sylwetkę, więc robił brzuszki i pompki. Potem poszedł na siłownię i tam pod okiem trenera ćwiczył coraz więcej. Na pierwsze, juniorskie zawody pojechał jako siedemnastolatek. Był czwarty, ale to go tylko zmotywowało do pracy. Na kolejnych zdobył tytuł mistrzowski.

- Potem miałem kilka lat przerwy, bo rozpocząłem studia na AWF-ie, a potem specjalizacje trenera kulturystyki. Do startów wróciłem w 2010 roku i przez trzy lata z rzędu zdobyłem wiele mistrzowskich tytułów - mówi. Te najważniejsze to: Mistrz Polski w Kulturystyce i finał Mistrzostw Kulturystyki Klasycznej.

Pytany o to, kiedy w tym sporcie trzeba powiedzieć "stop" uśmiecha się i mówi, że zawodnicy doskonale to wiedzą i nie mają problemów z przetrenowaniem czy wspomaganiem "tonami odżywek". Problem dotyczy amatorów, którzy chcą szybko zmienić się w Pudzianowskiego czy Hardcorowego Koksa.

- Na sylwetkę trzeba pracować kilka lat, a amatorzy muszą mieć tego świadomość i muszą mieć poukładane w głowie. To tak jak z pracą, alkoholem czy odchudzaniem - przesada jest niebezpieczna - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska