Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzybiarze tracą nadzieję...

Grażyna Szyszka
- Dobrze, że mamy zapas suszonych grzybów i w razie czego będzie na wigilijny sos – mówią Antonina Kwiatkowska (z lewej) i Janina Jankowska z Grochowic
- Dobrze, że mamy zapas suszonych grzybów i w razie czego będzie na wigilijny sos – mówią Antonina Kwiatkowska (z lewej) i Janina Jankowska z Grochowic Grażyna Szyszka
Grzybiarze nie mają wątpliwości - sezon stracony! W lasach sucho aż trzeszczy, a punkty skupu grzybów pozamykane. Czy to się jeszcze zmieni?

Miłośnicy grzybów nie mają w tym roku powodów do radości. W lasach sucho, aż trzeszczy, więc i pusto, bez ludzi, bo i z lupą się nie znajdzie choćby najmniejszego podgrzybka.
- I na razie nic nie zapowiada, że będzie lepiej - mówią mieszkanki Grochowic w gminie Kotla, wsi, która przez wiele lat żyła z leśnego runa. - Nie widać też ludzi w lasach, bo grzybiarze stracili już nadzieję.

Sytuację w lesie sprawdza na bieżąco Janina Jankowska. Okolice Grochowic zna jak własną kieszeń i wie, gdzie zajrzeć w poszukiwaniu grzybów. Pani Janina ma w tym doświadczenie.
- Mieszkam tu od 1946 roku, więc jak tu nie znać lasów wokół własnego domu - śmieje się kobieta. - Już jako dziecko miałam swoje grzybowe miejsca, a potem przez lata mąż pracował dla lasów państwowych, więc teraz nic dziwnego, że ciągnie mnie w tamtą stronę. Biorę więc rower i jadę parę kilometrów leśnymi ścieżkami. Jak są grzyby to i dwa razy obrócę - dodaje ze śmiechem. - Tak było z 15 lat temu, gdy dosłownie nasze lasy były nimi zasypane. Człowiek tylko wybierał i przebierał w prawdziwkach i szukał co ładniejszego. Aż żal było odchodzić.

Pani Janina przyznaje, że takiej grzybowej posuchy jak w tym roku już dawno nie było. - Sierpień i wrzesień są już stracone, ale jak przyjdzie deszcz, to może w październiku coś się w lesie ruszy - mówi wspominając jak to kiedyś i w grudniu grzyby z mężem zbierała. - Robiliśmy coś przy drewnie i natknęliśmy się na podgrzybki. Żal było je zostawić, bo śnieg zaczął padać. Zamiast suszonych, mieliśmy wtedy na Wigilię świeże, prosto z lasu.

Pani Janina zachęca grzybiarzy do obserwowania przyrody, bo ona podpowie, czy szykować koszyki, czy nie. - Gdy po deszczu drogi zrobią się białe, jakby ktoś posypał je mąką to znak, że będą - podpowiada pani Janina i dodaje: - Moja córka potrafi wyczuć w lesie, gdzie są grzyby. Mówi, że pachną z daleka i faktycznie je szybko znajduje!

Ze względu na suszę, w Grochowicach nie działają w tym roku punkty skupu grzybów. Rok temu były dwa. Jeden z nich prowadziła Antonina Kwiatkowska.
- Były lata, że oddawałam odbiorcy i z 500 kilogramów grzybów dziennie! - wspomina pani Antonina. - Jak wysypało w lesie, to ludzie nosili do skupu pełne kosze prawdziwków i podgrzybków. Głównie byli to swoi, ze wsi, albo z najbliższej okolicy.
Pani Antonina wylicza, że cena zależała od gatunku. Najdroższy był - wiadomo - prawdziwek. Za kilogram tego szlachetnego grzyba skup płacił 15-20 zł. Podgrzybki szły po około 4 zł, a kozaki od 4 do 2 zł. Im więcej ich w lasach, tym ceny były niższe. - Tamte lata się już nie wrócą - mówi z żalem w głosie. - Susza swoją drogą, ale i grzybów z roku na rok jest coraz mniej. Nic dziwnego, bo nasze lasy też wycinają, a w młodniku przecież nie urosną. Dobrze więc, że mamy chociaż zapas tych suszonych, z poprzedniego roku. Na święta wystarczy - mówią grochowiczanki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska