Droga do niepodległości

Materiał partnera zewnętrznego
prof. Krzysztof Kawalec z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN we Wrocławiu

Z perspektywy współczesnego nam pokolenia istnienie Polski jako samodzielnego państwa wydaje się czymś oczywistym. Trudno nam sobie wyobrazić skalę trudności, które trzeba było pokonać, by cofnąć skutki politycznej katastrofy, jaką u schyłku XVIII stulecia był podział dawnej Rzeczypospolitej.

Dzięki edukacji szkolnej pamiętamy o przegranych powstaniach - ale istota problemu niknie w morzu faktów i zdarzeń, zbyt wielu, by można je było powiązać je w logiczne ciągi. Tymczasem to, co było najważniejsze, kryło się w układzie sił pomiędzy mocarstwami, zdeterminowanym przez współdziałanie Rosji, Austrii i Prus (potem Niemiec) – państw wspólnie zainteresowanych w utrzymaniu polskiego łupu. Były one dostatecznie silne, by nie tylko ustalić, ale i ustabilizować – na całe stulecie! - zbójecki układ, przekreślając szanse czy to polskiego czynu zbrojnego, czy interwencji ze strony pozostałych mocarstw. Przez ten czas obszar objęty kwestią polską systematycznie kurczył się: osłabły więzy wewnętrzne, nasiliły się wewnętrzne konflikty, a tworzące dawną Rzeczypospolita narodowości oddaliły od siebie. Był to proces nieodwracalny, a jego wielorakie skutki odczuwamy do dzisiaj. Gdyby nie wybuch pierwszej wojny światowej (1914-1918), w wyniku której mocarstwa rozbiorowe znalazły się we wrogich obozach, można wątpić, czy polskość przetrwałaby do dziś – a jeśli nawet, to w jakiej formie i na jakim obszarze.

Wojna, wraz ze wszystkimi nieszczęściami, jakie każdy konflikt zbrojny niesie, z perspektywy skazanego na śmierć narodu była szansą odwrócenia fatalnego biegu wydarzeń. Sposób, w jaki skorzystaliśmy z tej szansy, może budzić podziw. Jakkolwiek przywrócenie dawnej Rzeczypospolitej w jej historycznych granicach nie było już możliwe, odrodzone po wojnie państwo objęło niemal wszystkie obszary, na których Polacy stanowili większość, dzięki zaś dostępowi do morza oraz strategicznego surowca, jakim był śląski węgiel, okazało się ono zdolne do utrzymania suwerenności, rozwoju, a także – jak miało się potem okazać - zdobycia szacunku oraz przywiązania większości swoich obywateli.

Na wielki ten sukces złożyła się praca wielu ludzi, w tym ukształtowanej wcześniej grupy przywódców, którzy wśród rywalizacji stronnictw, a gąszczu partykularnych interesów nie tylko potrafili dostrzec interes ogólnonarodowy, ale także dać mu decydującą rangę w podejmowanych działaniach. Patrząc z perspektywy czasu zdumiewa skuteczność polskich poczynań. Paradoksalnie, nie było jednolitego planu, jednej realizowanej strategii.

Można co najwyżej, i to z zastrzeżeniami, mówić o jednolitości dążeń. W podzielonym wojną świecie Polacy znaleźli się po obu stronach konfliktu, wspierając działania walczących z sobą koalicji. Rywalizując także pomiędzy sobą, zwalczając się wzajemnie, potrafili jednak nie tracić z pola widzenia celu działań. Dzięki temu nie psuli sobie nawzajem poczynań; to zaś, co uzyskali jedni, drudzy potrafili uszanować – co więcej, uczynić punktem wyjścia własnych dalszych kroków. Józef Piłsudski po latach, wspominając lata Wielkiej Wojny, pisał trafnie o „licytacji sprawy polskiej wzwyż”. Zarówno on, jak działający w obozie antyniemieckim Roman Dmowski, prowadzili taką właśnie licytację. W momencie startu ich możliwości były bliskie zeru. Cóż znaczyło kilkanaście tysięcy słabo uzbrojonych żołnierzy w obliczu zmagań wielomilionowych armii? Co mogła zdziałać nawet najzręczniejsza argumentacja w konfrontacji realnymi, przez lata kształtowanymi interesami? Sojusznikiem sprawy polskiej okazał się jednak czas, w połączeniu z wojskowym impasem. Historycy wojskowości, opisując I wojnę światową, piszą o przewadze obrony nad atakiem; uczestnicy tych zmagań – o okopowym piekle, beznadziejnym trwaniu i oddalającej się perspektywie końca wojny. Podzielone między dwie walczące koalicje, państwa europejskie (a od kwietnia 1917 r. również Stany Zjednoczone) zużywały swoje siły w morderczym zwarciu. Na decydującym froncie francuskim (zachodnim) przesunięcie linii frontu choćby o kilometr kosztowało dziesiątki tysięcy zabitych. Mimo budzących przerażenie strat, żadna ze stron nie była w stanie uzyskać przewagi. Potrzebni byli ludzie dla uzupełnienia topniejących szeregów, jak i nowe idee, które byłyby w stanie przywrócić im poczucie sensu ponoszenia coraz bardziej dotkliwych ofiar.

W drugim roku wojny bitność żołnierzy legionowych Piłsudskiego nabrała rangi ważnego argumentu politycznego. Uskrzydleni perspektywą walczącej po ich stronie milionowej armii o podobnych walorach Niemcy zdecydowali się zerwać solidarność mocarstw zaborczych, proklamując powołanie niezależnego państwa polskiego. Jakkolwiek przezornie nie określili ani granic tego państwa, ani zakresu jego suwerenności, tzw Akt 5 listopada okazał się początkiem lawiny zdarzeń, tworzących dla sprawy polskiej koniunkturę wcześniej niewyobrażalną. Po obaleniu caratu (marzec 1917 r.) podobne obietnice złożyła Rosja; przystąpiono także do tworzenia polskich sił zbrojnych, niestety w większości zniszczonych w ciągu następnego roku, w wyniku przewrotu bolszewickiego. W czerwcu 1917 r. prezydent Republiki ogłosił dekret o utworzeniu armii polskiej we Francji, co dało atuty politykom polskim działającym na Zachodzie, przede wszystkim Romanowi Dmowskiemu. Wśród uzyskanych przez nich aktów politycznych kluczowe znaczenie miała mało w Polsce znana tzw deklaracja wersalska z 3 czerwca 1918 r. Uznanie za jeden z wojennych priorytetów utworzenia państwa polskiego, zjednoczonego z trzech zaborów, suwerennego, z dostępem do morza - torowała drogę przyszłej Drugiej Rzeczypospolitej, określając jej kształt terytorialny, a i politykę zagraniczną. W zestawieniu z wcześniejszymi propozycjami formułowanymi przez Niemcy i Rosję – buforowych państewek trwale powiązanych z metropolią w postaci dawnego państwa zaborczego – umożliwiała realizację dążeń narodowych w postaci nieskrępowanej, zgodnej z ideałami wolności i niepodległości narodów proklamowanymi przez zwycięską koalicję w ostatniej fazie Wielkiej Wojny.

Propaganda PRL, dyskredytując międzywojenne państwo, piętnowała politykę szukania sojuszników daleko, poza kręgiem wielkich sąsiadów Polski. W rzeczywistości polityka ta nie miała alternatywy. „Sojusz” z którymkolwiek z wielkich sąsiadów oznaczałby narażenie młodego państwa na miażdżące naciski. Stało się to widoczne z chwilą uformowania się w Rosji, a potem w Niemczech, zbrodniczych reżimów dyktatorskich. Nie ulega wątpliwości, że odzyskana niepodległość była trudna, a zagrożenia, które doprowadziły do katastrofy w 1939 r., były właściwie widoczne od początku. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że ryzyko związane jest z samym pojęciem wolności. Nie ma wolności bez ryzyka. Trudno byłoby także, z perspektywy czasu, wskazać lepszą, bezpieczniejszą ścieżkę działań, niż tę, którą poruszaliśmy się tworząc niepodległe państwo, pomiędzy rokiem 1914 a 1921. Nie znając przyszłości, zrobiliśmy wówczas wszystko, co było możliwe. Wyciągając wnioski z historii tak właśnie widzieć winniśmy zadania stojące przed nami dzisiaj.


Mural historyczny #PokoleniaNiepodległej upamiętnia najważniejsze dokonania Polaków w walce o niepodległość państwową i wolność obywateli. W ciągu ostatniego stulecia zmagania o te wartości toczono najpierw z zaborcami, a następnie z dwoma totalitaryzmami: nazistowskim i komunistycznym. Walka ta zakończyła się zwycięstwem, zyskała uznanie innych narodów, a dla wielu z nich stała się inspiracją w poszukiwaniach własnej drogi do wolności.

Mural ukazuje w sposób symboliczny nasze przejścia od roku 1918 do dnia dzisiejszego, w którym możemy cieszyć się niezależnością i osiągnieciami współczesności.

Akcentując bohaterską postawę kilku pokoleń Polaków mural kształtuje dumę i tożsamość narodową, przywołuje doświadczenia i pamięć bez których trudno jest zrozumieć teraźniejszość i budować przyszłość. Pokazuje, że dobro ojczyzny zależy od nas wszystkich, naszej codziennej pracy, umiejętności porozumienia się, współdziałania, a nawet poświęcenia się w imię najwyższych wartości.

Mural historyczny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska