Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co wiemy o Śląsku po debiucie Levego?

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
Wciąż mamy po piątkowym meczu uczucie niedosytu. No bo jak można grając w przewadze dwóch zawodników nie strzelić gola? Na dodatek jeszcze z tak słabym przeciwnikiem? Są jednak po trenerskim debiucie Stanislava Levego pewne plusy, które rzecz jasna nie przesłaniają niedostatków. Co zatem wiemy o Śląsku czeskiego szkoleniowca?

Rewolucji nie będzie
Tak jak Stanislav Levy powiedział - rewolucji w składnie nie będzie. Czeski trener stawia na stabilizację. W meczu z Podbeskidziem wystawił identyczny skład jak ten, który Paweł Barylski desygnował do gry z Ruchem Chorzów. Poprzednio zawodnicy mieli dość rotacji. Teraz to rozwiązanie na dłuższą metę może się opłacić.

Stevanović się rozkręca
Dalibor Stevanović został namaszczony na dublera Sebastiana Mili. Słoweniec długo nie może się odnaleźć w Śląsku. Jak nie kontuzja, to przeziębienie. Teraz - z uwagi na zawieszenie kapitana Śląska - rozegrał kilka spotkań. Fajerwerków nie pokazał, ale udowodnił, że drzemie w nim potencjał. W Bielsku miał kilka udanych przerzutów, groźnie uderzał z dystansu, sporo widział na boisku. Rzecz jasna trzeba patrzeć na klasę rywala i na to, co Stevanović grał kiedyś występując w holenderskim Vitesse Arnhem. Skreślać go jeszcze nie można.

Śląsk potrafi strzelać
Nagle okazało się, że Śląsk potrafi strzelać na bramkę. Były takie mecze, w których wrocławianie właściwie nie zagrażali bramkarzowi rywali. W drugiej połowie spotkania pucharowego z II-ligowym KS-em Polkowice uderzali między słupki tylko raz. Teraz mieli aż osiem uderzeń, po których golkiper musiał interweniować. Progres jest, chociaż po drugiej strony nie biegali obrońcy Realu czy Barcelony.

Brakuje snajpera
Co z tego, że WKS strzela, jak brakuje mu skuteczności i snajpera?! Cristian Diaz zszedł z boiska już w 7 min, Johan Voskamp nie jest w rytmie meczowym od kilku miesięcy, a Łukasz Gikiewicz na poziomie ekstraklasy strzelił jedynie 5(!) goli.

Ćwielong wraca do łask
Gdy w 84 min z boiska musiał zejść Dalibor Stevanović trener Levy wolał postawić na Piotra Ćwielonga, niż Mateusza Cetnarskiego, który wydawało się powinien być naturalnym zmiennikiem na tej pozycji. W dodatku strzelił już trzy bramki w tym sezonie. Pepe zatem wraca do łask, szczególnie że w taktyce czeskiego trenera ważne będą skrzydła.

Kowalczyka lubi ofensywę
Trener Levy podkreślał, że to, czy drużyna gra ofensywnie czy defensywnie, zależy od bocznych obrońców i pomocników. Defensorzy - Amir Spahić i Marcin Kowalczyk - dostali z przodu więcej swobody. Częściej na połowę rywali zapuszczał się szczególnie ten drugi i chociaż nie wszystko mu wychodziło, to stwarzał przewagę liczebną. Pokazał, że ma zadatki do przeprowadzania takich akcji.

Obrona wciąż się myli
Obrona wciąż popełnia błędy. Trzeba jeszcze nad tym pracować. W Bielsku Kowalczyk pozwolił odegrać głową Paweli, a Amir Spahić tylko stał i patrzył jak Kamil Adamek - jeszcze niedawno piłkarz z okręgówki - daje się pokierować swojej intuicji, idzie za akcją i dokładając nogę strzela na 1:1.

Sobota jest w gazie
Waldemar Sobota najpierw dał niezłą zmianę w meczu Polska - Mołdawia, a potem Stanislav Levy wystawił go od pierwszej minuty w spotkaniu z góralami. Skrzydłowy jest w gazie, a pewności siebie dodała mu jeszcze reprezentacja. Może być tym, który robi różnicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska