Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt we wrocławskim MPK. Chodzi o pieniądze i... buspas. Związkowcy zawiadamiają prokuraturę

Andrzej Zwoliński
Związkowcy swoje oskarżenia kierują pod adresem zarządu spółki. A ten jednoosobowo sprawuje powołany przez prezydenta Jacka Sutryka prezes Krzysztof Balawejder
Związkowcy swoje oskarżenia kierują pod adresem zarządu spółki. A ten jednoosobowo sprawuje powołany przez prezydenta Jacka Sutryka prezes Krzysztof Balawejder Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
- Jesteśmy szykanowani przez kierownictwo spółki – skarżą się pracownicy wrocławskiego MPK zrzeszeni w związkach. Zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez zarząd spółki. Mówią, że wszystko zaczęło się, gdy zaczęli otwarcie krytykować zmiany jakie na drogach fundują kierowcom władze Wrocławia, m.in. buspas na Podwalu. Ale chodzi też o pieniądze. Mówią, że zamiast podwyżek zaproponowano im "jałmużnę".

- Motorniczowie i kierowcy, którzy działają w Związkach Zawodowych Pracowników Komunikacji Miejskiej MOZ Wrocław na rzecz swoich kolegów, koleżanek są zastraszani przez Zarząd MPK – poskarżył się nam jeden z pracowników spółki. Mówi o bardzo napiętej sytuacji w spółce i nabrzmiewającym konflikcie między władzami MPK, a działającymi w nim związkowcami. Jego zdaniem, kierowcy narażani są na niebezpieczeństwo.

Jak usłyszeliśmy od przedstawicieli Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP we Wrocławiu, zrzeszającej kilkuset pracowników MPK, punktów zapalnych jest kilka. Chodzi o narastający spór o podwyżki, a także o - jak przekonują związkowcy - szykanowanie ich przez zarząd MPK.

- Władze firmy postanowiły wyrzucić nas z zajmowanych przez nas biur w siedzibie spółki przy ul. Bolesława Prusa, proponując nam w zamian pomieszczenie na terenie zajezdni przy ul. Słowiańskiej – mówi nam Waldemar Węglowski, przewodniczący ZZPKM RP MOZ we Wrocławiu.
- Po pierwsze proponowana nam nowa siedziba jest dużo mniejsza od obecnej, a po drugie odbieramy to jako chęć odizolowania nas od pracowników. Tam będziemy mieli znacznie ograniczony kontakt z załogą – skarży się związkowiec.

Zdaniem działaczy, decyzja o przeprowadzce to forma szykany i odegrania się na nich za – jak to określili – brak pokory i zadzieranie z władzami spółki.

Jak wyjaśnia jeden z nich – poszło między innymi o ich protesty w związku z wyznaczeniem buspasa na Podwalu między ulicami Piotra Skargi i Świdnicką. - Widział pan jak tam jest wąsko? – pyta zdenerwowany związkowiec. Jak na jednym pasie stoją w korku samochody, a na chodniku wzdłuż ulicy zaparkowane są auta, autobusy wręcz ocierają się o nie. Zmuszanie kierowców autobusów do jeżdżenia tamtędy, to narażanie ich na kolizje, a co za tym idzie na straty materialne, a nawet narażanie zdrowia – przekonuje.

Związkowcy nie są – jak przekonuje – przeciwnikami buspasów jako takich, ale na niektórych ulicach – w ich ocenie – nie ma warunków by je wytyczać i takim miejscem jest właśnie Podwale.

Jak twierdzą, zarząd spółki nie reaguje w ogóle na ich skargi w tej sprawie. - Władzom nie podobały się nasze monity do władz miasta czy do ZDiUM. Nie udało im się zamknąć nam ust, to teraz odgrywają się na nas, wyrzucając z siedziby przy ul. Prusa – przekonują związkowcy.

Pierwsze pomruki niezadowolenia ze strony szefów usłyszeli, po tym, gdy zaczęli się skarżyć na to, co zrobiono z organizacja ruchu w ramach remontu na skrzyżowaniu Suchej i Piłsudskiego. Zarząd MPK miał wtedy duże pretensje do pracowników o to, że komentowali w mediach efekty remontu. Przed kilkoma miesiącami w sieci pojawił się nawet apel, co prawda nie podpisany przez nikogo, ale z logo MPK, zatytułowany: "Co się zdarza w MPK Wrocław, niech w MPK Wrocław zostaje". Zwracano się w nim do pracowników, by nie dzielili się z nikim, a szczególnie z mediami, tym co się dzieje w firmie. „Czy ginekolodzy policjanci i grabarze rozpowiadają o swojej pracy i jej niuansach? Raczej nie, bo oni już wiedzą, że zły to ptak, co własne gniazdo kala” - czytamy w opublikowanym apelu. - Jako związkowcy musimy w takich sytuacjach interweniować, przecież do naszych zadań należy ochrona interesów pracowników – przekonuje tymczasem Waldemar Węglowski.

MPK zapewnia: nikogo nie szykanujemy

Władze MPK, za pośrednictwem swojego rzecznika Aleksandra Łosia, w odpowiedzi na nasze pytania o konflikt ze związkami o siedzibę zapewniają, że standard pomieszczenia w zajezdni przy ul. Słowiańskiej jest podobny do tego, które związek zajmował w siedzibie dyrekcji spółki przy ulicy Bolesława Prusa. - Zmiana lokalizacji siedziby Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP podyktowana jest wyłącznie zaistniałymi potrzebami organizacyjnymi naszej Spółki związanymi z nowoutworzonym Wydziałem Torów i Sieci, którego zadaniem jest między innymi opracowywanie planów i harmonogramów robót remontowych, konserwacyjnych i przeglądowych oraz inwestycji w zakresie sieci i torów - przekonuje rzecznik spółki. Aleksander Łoś zapewnia ponadto: Decyzja o zmianie siedziby nie miała na celu w żaden sposób dyskryminować ww. związku. Zależy nam na równym traktowaniu wszystkich związkowych reprezentantów naszych pracowników. W ocenie Spółki zaoferowane Związkowi Zawodowemu Pracowników Komunikacji Miejskiej RP nowe pomieszczenie w budynku Zakładu Tramwajowego Ołbin przy ul. Słowiańskiej będzie zapewniało wszelkie warunki potrzebne dla realizacji ich zadań związkowych.

- To nie prawda, że standard jest podobny. Na Słowiańskiej będziemy mieli dwukrotnie mniej miejsca i przyjmując ludzi, będziemy musieli chyba siedzieć piętrowo. To bardzo ważne bo dziennie trafia do nas z różnymi sprawami od 60 do 80 osób. Ponadto wielu pracowników będzie miało o wiele dalej do naszej siedziby - odpowiada Węglowski.

Walcząc o pozostanie w dotychczasowej siedzibie, związkowcy złożyli w tym tygodniu pozew do sądu pracy przeciwko MPK Wrocław sp.z o.o, w którym zarzucają spółce łamanie ustawy o związkach zawodowych. Jednocześnie poinformowali, że niezależnie od pozwu, zawiadomili prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez pracodawcę.

Zamiast podwyżki jałmużna

Oprócz konfliktu o biura i wyrzucenie związkowców z głównej siedziby spółki, związkowcy mówią też o narastającym sporze o płace. - Wystąpiliśmy na początku października do prezesa Krzysztofa Balawejdera z postulatami płacowymi. Po tym jak władze spółki stwierdziły, że nie możemy na nie liczyć w przyszłym roku ze względu na sytuację finansową, przedstawiliśmy nasze żądania w których zawarliśmy skale oczekiwanych podwyżek oraz termin spełnienia żądania - informuje Waldemar Węglowski przewodniczący ZZPKM RP MOZ. Nie chciał ujawnić, jakich dokładnie podwyżek domagają się od zarządu, ale to co usłyszeli w odpowiedzi nazwał jałmużną.

Co na to MPK? - Jesteśmy obecnie przed podjęciem decyzji o przyszłorocznych podwyżkach. Rozmowy na ten temat rozpoczną się w przyszłym tygodniu. Jako że MPK jest w całości finansowane z budżetu miasta, zaś ubiegły rok spółka zakończyła ze stratą ponad 51 milionów złotych, zatem decyzja o ewentualnym wydaniu kolejnych milionów musi być bardzo poważnie przeanalizowana - odpowiada Aleksander Łoś rzecznik prasowy MPK Wrocław. Jednocześnie zaznaczamy, że rozmowy ze związkami zawodowymi o podwyżkach mają dla nas wysoki priorytet. O ich wynikach będziemy informować zainteresowane strony, ale nie za pośrednictwem mediów. Nie mamy wiedzy o rzekomej „jałmużnie”, czyli informacji o kwocie proponowanych podwyżek którą mieliby otrzymać związkowcy - dodaje.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zarząd MPK zaproponował pracownikom podwyższenie pensji w 2020 roku na poziomie od 50 do 100 złotych. Ci ją odrzucili i czekają teraz na dalsze negocjacje. - Chcemy, by nasze zarobki choć zbliżyły się do poziomów jakie są w innych przedsiębiorstwach komunikacyjnych w kraju – przekonują związkowcy. Oczekują nie tylko podwyżek, ale też wyrównania płac w skali podobnej jak to miało miejsce w 2018 roku, czyli zbliżenia zarobków nowych pracowników – ten są najniższe – do tego, co zarabiają osoby z ponad 20 letnim stażem. W ubiegłym roku najmniej zarabiającym podniesiono pensje średnio o 200 złotych. Dysproporcje w zarobkach pomiędzy nowymi pracownikami, a tymi z największym stażem wciąż przekraczają jednak 1000 złotych i wahają się od 3 do ponad 4 tys. zł brutto. - Obowiązujący regulamin płac wraz ze skalą stawek, obowiązuje u nas od 4 lat. W tym okresie, rok w rok wraz z podwyżkami staraliśmy się, by te dysproporcje między pracownikami zmniejszać - tłumaczy Węglowski.

Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, związkowcy zapowiadają wejście w spór zbiorowy z zarządem MPK i zdanie się na mediatora wyznaczonego przez resort pracy. Strajk – jak mówią – jest ostatecznością, ale wcale go nie wykluczają.

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska