MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Autor słów do hitu "W stronę słońca" napisał powieść. O czym są "Drony, skorpiony i sekret emira"?

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Przez długi czas miał swój zespół i jako muzyk, pisał piosenki dla innych. Tomek Napierała jest autorem tekstu do piosenki "W stronę słońca" wykonywanej przez Ewelinę Lisowską, a także tekstów z utworów Honoraty Skarbek. Teraz Tomek jest także autorem powieści o tytule "Drony, skorpiony i sekret emira, czyli jak znaleźć skarb i pokonać złoli". Co autor z Wrocławia sądzi o polskim czytelnictwie i czy łatwo jest pisać, gdy ma się trójkę dzieci? Przeczytajcie.

Nadia Szagdaj: Debiutancka książka o bardzo ciekawym tytule. O czym ona w ogóle opowiada?

Tomek Napierała: To historia trójki rodzeństwa, dzieci polskiego ambasadora, który właśnie został przeniesiony z Dublina do Madrytu. Jednemu z trójki dzieci bardzo się te przenosiny nie podobają. Źle je znosi, co przekłada się na relacje między nim a starszym bratem Kubą. Od początku książki zderzają się ich emocje, ale konflikt rozwiązuje najmłodsza siostra Zofijka - taka trochę dziewczęca, dziecięca wersja Jamesa Bonda. Akcja startuje w hiszpańskiej Kordobie. Od tego momentu wydarzenia nabierają tempa, a my jesteśmy świadkami pościgów i ucieczek, pożarów i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Wszystko wpisane w dosyć misternie zaplanowaną intrygę prowadzącą do rozwiązania największej arabskiej zagadki w Hiszpanii.

Z tego co mówisz jest to powieść dla młodzieży, ale czuję tutaj jakiś wątek biograficzny.

Wątek biograficzny jest. Mam trzech synków. Kiedy doszedłem do całego procesu pisania tej książki, odkryłem zabawny problem techniczny - nawigowanie akcji między trzema chłopkami jest niemożliwe, więc jednego z chłopców zmieniłem w bohaterkę. Ma ona jednak kilka cech mojego najmłodszego synka, między innymi lubi się bić. Jest to silna pisać. Drugi wątek biograficzny dotyczy lokacji - historia zaczyna się i w dużej mierze toczy się w Hiszpanii, a w tym kraju studiowałem. Byłem tam też wielokrotnie, znam język hiszpański, pisałem tam moją pracę magisterską. Jestem w niej zakochany.

Pisarze lubią poruszać się po znanym sobie terenie. Ale Wrocławia w powieści nie ma... A Ty jesteś z Wrocławia.

Tu się urodziłem, po tym jak moi rodzice przyjechali do Wrocławia. Ale te korzenie sięgają głębiej, bo mój dziadek od strony taty był na praktykach dentystycznych w Breslau. Tu została go wojna. Stworzyli wtedy z kolegami organizację sabotażową, wysadzali tory, wykradali plany logistyczne niemieckiemu wojsku. Potem przez pół roku dziadek był przetrzymywany przez Gestapo na dzisiejszej ul. Sądowej, a następnie trafił do Oświęcimia, gdzie poznał moją babcię. Po wojnie spotkali się po raz drugi i uznali, że to przeznaczenie. Choć babcia była słabego zdrowia, doczekała się trzech synów.

To dlaczego jednak o Wrocławiu nic w książce nie napisałeś? A może dopiero napiszesz?

Wbrew zasadzie, o której wspomniałaś, poza Kordobą czy Granadą, napisałem o miejscach, w których nie byłem. Pojawiają się w książce np. Escorial, marokański Fez czy Tilimsan w Algierii. Tam akurat nie dojechałem, a książka też w tych miejscach się rozgrywa. Spędziłem wiele godzin w źródłach angielskich, hiszpańskich a nawet arabskich, by lepiej poznać losy Maurów i ich ostatniego emira. Zobaczyłem w tym ciekawą historię, którą później uzupełniałem już moją wyobraźnią.

Jest w Tobie dziecko, skoro piszesz o przygodach młodzieży, czy wynika to raczej z tego, że masz dzieci? A może jedno i drugie?

25 lat marzyłem o pisaniu. W międzyczasie byłem wokalistą oraz songwriterem i to nie tylko dla mojego zespołu. Napisałem tekst do piosenki "W stronę słońca". Pisywałem dla popowych gwiazd. Od dawna chciałem zacząć pisać książkę, ale krótkie teksty piosenek zawsze wygrywały - chodziło o czas. Kiedy wreszcie poczułem, że jestem na tyle dojrzały emocjonalnie i doświadczony życiowo, żeby napisać powieść, zrealizowałem ten pomysł. Nie wszystko poszło jednak tak, jak to zaplanowałem. Miałem już wtedy trójkę dzieci i gdy o 22:00 kończyłem im czytać "Kicię Kocię”, a o 22:30 próbowałem zacząć tworzyć coś dla dorosłych czytelników, nie mogłem się przestawić. Wybrałem więc książkę młodzieżową, która połączyła świat, w jakim wtedy przebywałem z ulubionymi filmami przygodowymi czy pasją do historii. Chciałem też napisać książkę, która opowie moim synkom coś ciekawego o świecie. Koniec końców powstała powieść familijna. Dla rodziców i dzieci. A na literaturę dla starszych czytelników przyjdzie jeszcze czas.

Od piosenek do powieści - to duży przeskok. Czemu akurat książka? Pisarstwo to w dzisiejszych czasach raczej misja...

Kiedyś miałem takie naiwne wyobrażenie, że istnieją zawody bezstresowe. Jednak pisanie piosenek dla innych, znanych mniej lub bardziej artystów, wcale nie jest usłane tylko i wyłącznie różami. W którymś momencie trochę się zniechęciłem, pomimo że „W Stronę Słońca” było chyba największym polskim hitem 2013 roku. Oczywiście zarobiłem na tym pieniądze. Ale w tym samym czasie pisałem też dla własnego zespołu i poczułem, że muzyka to jest moje bardzo intymne przeżycie, które chcę zostawić tylko dla siebie. Byłem i jestem przedsiębiorcą, na co dzień zarabiam na czymś innym, więc mogłem sobie na to pozwolić. Natomiast co do książki - to z jednej strony marzenie, z drugiej wielkie wyzwanie. Do tej pory realizowałem w życiu mnóstwo projektów kreatywnych, ale trwały one krócej, maksymalnie 2-3 miesiące. Nie byłem pewny, jeśli chodzi o książkę, że jestem w stanie prowadzić jakiś projekt przez dwa lata. Kiedy już postawiłem ostatnią kropkę, napisałem epilog to byłem z siebie bardzo dumny. Dziś mam dużą satysfakcję także ze spotkań, na przykład z warsztatów literackich z dziećmi w przedszkolu. To wielka frajda.

A czego się boisz, jako autor? Spadku czytelnictwa albo sztucznej inteligencji?

Jeśli chodzi o sztuczną inteligencję... Prowadzę podcast na ten temat i jestem jego pasjonatem. Jeszcze rok temu zastanawiałem się, czy ja w ogóle zdążę się załapać na to, żeby się wybić, zanim rynek zaleją produkcje generowane przez AI. Wydawało mi się, że może ja nie zdążę być tym autorem, którego ktoś polubi, bo czeka nas zalew gigantycznej ilości książek średnich albo w ogóle "sztucznych". Ktoś sobie na przykład zamówi książkę i sztuczna inteligencja podpięta pod sklep internetowy z literaturą mu ją szybko wygeneruje wg podanych wytycznych. Ale z drugiej strony ebooki wcale nie wyparły z rynku książek z papieru. Książki pisane przez sztuczną inteligencję do tej pory też raczej pozostają tylko ciekawostką. Bardzo podoba mi się też to, co powiedział mi kiedyś pisarz i scenarzysta Jakub Szamałek: "Zawsze znajdzie się jakiś hipster, który doceni pisarza z wolnego wybiegu". Do tego mamy parę pozytywnych informacji z rynku. W ostatnim roku czytelnictwo w Polsce wzrosło zdaje się o 9%! To daje mi sporo nadziei. Moja książka dedykowana jest do bardzo trudnej grupy docelowej. Dzieci w wieku 8-14 mają bardzo dużo innych atrakcji, zwłaszcza w internecie. Liczę jednak, na pomoc rodziców, którzy zechcą podarować im i sobie fajną przygodę z tą książką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska