MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z Polakiem afgańskiego pochodzenia, mieszkającym na Dolnym Śląsku, rozmawiamy o sytuacji w jego ojczyźnie

Maciej Sas
Maciej Sas
Z Polakiem afgańskiego pochodzenia, mieszkającym na Dolnym Śląsku, rozmawiamy o sytuacji w jego ojczyźnie
Z Polakiem afgańskiego pochodzenia, mieszkającym na Dolnym Śląsku, rozmawiamy o sytuacji w jego ojczyźnie Z archiwum Abdula Raufa Ahadiego
Wojnę toczącą się w Afganistanie z uwagą śledzi wielu Polaków pochodzących z tego odległego kraju. Dlaczego Amerykanie wycofują się stamtąd? Kto tak naprawdę jest wygranym? Czy talibowie dotrzymają słowa, obiecując ludziom współpracującym z Amerykanami i NATO amnestię? O tym wszystkim Maciej Sas rozmawiał z oławianinem, Abdulem Raufem Ahadim, Polakiem afgańskiego pochodzenia, który po studiach rozpoczętych w 1979 roku został w Polsce na stałe.

Zapewne od kilku dni patrzy Pan z trwogą na to, co się dzieje w Afganistanie?
Od wielu tygodni patrzę z obawą na rozwój sytuacji w moich ojczystych stronach, ale ostatnie dni przyniosły zupełnie niespodziewane, szokujące wręcz wydarzenia. Nawet wielu naszych polityków nie przewidziało rozwoju sytuacji w Afganistanie. Przecież 20 lat trwała skuteczna, jak się mogło wydawać, wojna przeciwko talibom, a dzisiaj mają swoje flagi zawieszone nad Pałacem Prezydenckim i cieszą się, że wygrali wojnę.

Doniesienia stamtąd są skrajnie sprzeczne. Co, Pana zdaniem, tak naprawdę tam się dzieje?
Tak naprawdę Afgańczycy są ofiarami wojny między Stanami Zjednoczonymi, Iranem, Rosją, Pakistanem, Chinami itd. Chińczycy byli nawet przygotowani ostatnio do tego, by pomóc talibom, dlatego nagle na miejscu pojawili się niespodziewanie również Amerykanie – pod pretekstem ewakuacji swoich obywateli. Nawet jeden z afgańskich polityków zapytał publicznie: „Czy ten kraj ma w ogóle właściciela, czy już nie?!”. Którejś nocy Amerykanie wyjeżdżają, zostawiając wszystko, a kilka tygodni później nagle znowu się pojawiają… Tak naprawdę, wszystko, co się tam dzieje jest też elementem wojny między Pakistanem a Indiami. I chyba w największym jej wygranym jest właśnie Pakistan. Oni od dziesięciolecia mają swoich ludzi w Afganistanie – zarówno jeśli chodzi o władzę, jak i o handel przygraniczny. Wielu afgańskich Pasztunów (najliczniejsza grupa etniczna w Afganistanie; w sumie w tym kraju jest ponad 10 takich grup – przyp. SAS) utożsamia się nawet bardziej z Pakistanem, bo mieli swobodę w handlu przygranicznym, Pakistańczycy traktowali ich dobrze, przekupywali ich. Aż wreszcie ta piąta kolumna, jak ich nazywamy, doszła do Pałacu Prezydenckiego. Cały proces zaczął się już kilka miesięcy temu – zaczęli od zmian na najniższych szczeblach władzy, a więc w gminach – obsadzili je swoimi, przekupywali ludzi. Potem, kontynuując zmiany, powoli doszli do władz wojewódzkich. Aż nagle w ciągu tygodnia wystarczył jeden telefon, by wszystkie większe miasta i stolica kraju, Kabul, została oddana bez walki.

Nie padł tam podobno ani jeden strzał.
Podobno tak właśnie było. W sumie trzy osoby rządziły całym Afganistanem (nie wiem, kto im pomagał), w tym prezydent Aszraf Ghani oraz niedoświadczony szef służb bezpieczeństwa, afgański imigrant z Anglii, który dyktował warunki ministrowi obrony i ministrowi spraw wewnętrznych. I to ten drugi rozkazał oddać konkretne województwa bez walki i wycofać się wojsku. Ale przy okazji całą broń wycofujący się żołnierze zostawili na pastwę wrogów, czyli talibów pod pretekstem taktycznego wycofania się oraz braku czasu i paliwa. Sytuacja zrobiła się zupełnie nieprzewidywalna. To swego rodzaju hazard – politycy obstawiali, jak się rozwinie.

Można powiedzieć, że to rodzaj wielkiej, politycznej gry?
Tu zwykli ludzie się nie liczyli. Tylko przywódcy polityczni związani z różnymi grupami etnicznymi starali się wyrwać jak najwięcej dla siebie i swojej grupy. Pasztuni są najliczniejszą grupą, poza tym mają Pakistan, bo z tamtej strony granicy też żyją Pasztuni.

Czyli w Pakistanie.
Powiedziałbym raczej, że w Pasztunistanie, bo Afgańczycy od 100 lat mówią o tym, że to druga połowa ich kraju, którą Pakistańczycy zabrali nam przy pomocy Anglików. My chcemy odzyskać te ziemie. Tymczasem okazuje się nie tylko, że nam się to nie udało, ale to oni nas połknęli! Pakistan prowadził tak skutecznie politykę zagraniczną od 1975r, że Afganistan poddał mu się bez walki. Im na tym zależało, bo chcieli opanować lokalne rynki handlowe, m.in. Turkmenistanu, Tadżykistanu i Uzbekistanu. Chcieli też wymusić trasy tranzytowe przez Afganistan. Nasze władze też chciały mieć połączenia handlowe z Indiami. Niestety, oni cały czas nam to skutecznie utrudniali wszelkimi sposobami.

Ma Pan tam wielu krewnych? Kiedy Pan z nimi rozmawiał? Jak wygląda ich sytuacja?
Oczywiście, mam tam krewnych: braci, siostry, kuzynów. Od wczoraj z nimi nie rozmawiałem. Ale to wszystko jest bardzo dziwne – niby trwa wojna, a jednocześnie ludzie mają swobodny dostęp do internetu, do telefonów. Przedtem, podczas akcji Amerykanów i NATO przeciw talibom, wyłączali sieci telefoniczne i dostęp do internetu w tym rejonie. Teraz tak się nie dzieje – można się tam dodzwonić bez problemów.

Wszyscy moi bliscy mają wielkie obawy dotyczące swojej przyszłości. Szukali usilnie najdogodniejszej drogi ucieczki, bo w handlu był kompletny zastój, od kilku tygodni panuje kompletna niepewność. Przez 20 lat ludzie mieli swobody demokratyczne, kobiety mogły żyć normalnie w dużych miastach, bo na wsiach zapomnianych przez władze panowali talibowie, a nagle znowu pojawili się wszędzie, z większą siłą i cichym poparciem Amerykanów i rządu, więc wszyscy zaczęli się potwornie bać.

Sądzi Pan, że życie w Afganistanie wróci do zasad, jakie obowiązywały ponad 20 lat temu, gdy rządzili talibowie?
Nikt tego nie wie na pewno, bo panuje informacyjny chaos. Ale moim zdaniem może być nawet znacznie gorzej, bo talibowie nie wracają sami – wraz z nimi kraj zdobywa około 20 różnych organizacji terrorystycznych jak DAESH, czyli Państwo Islamskie, albo takie o charakterze fundamentalistycznym, które są przeciw Uzbekistanowi czy Tadżykistanowi. Ci ludzie chcieliby powstania władzy fundamentalistycznej w obu tych krajach. Są też Ujgurowie, którzy są przeciw władzy Chin na swoim terenie. Kłopot w tym, że zupełnie nie wiadomo, kto rządzi w tej grupie, czy talibowie są w stanie podporządkować sobie tych ludzi. Wczoraj nawet w Kabulu pojawiła się jakaś taka grupa (rzecznik talibów skomentował: „To nie są nasi”), która zaczęła rabować, okradać mieszkańców miasta.

To oznacza, że panuje tam wielka niepewność dotycząca wszystkich dziedzin życia…
Ogromna niepewność wywołana m.in. tym, że Amerykanie dali wielu ludziom gwarancję bezpieczeństwa.

Wielu Afgańczyków współpracujących z wojskami USA miało zostać wywiezionych do Stanów Zjednoczonych, ale to się chyba nie do końca udało?
Tu nie chodzi nawet o to – myślę, że ci ludzie są chronieni, ale sami Amerykanie zostali zaskoczeni błyskawicznym i nieoczekiwanym rozwojem sytuacji. Polskie i inne władze europejskie, też chcą pomóc tym Afgańczykom, którzy z nimi współpracowali. Nie wiadomo, czy to się uda, bo na lotnisku w Kabulu panuje straszliwy bałagan – nikt nic nie wie! Cała obsługa lotniska uciekła. talibowie ciągle powtarzają, że nie będą szukali zemsty, nie będzie rozliczeń, nie będą nikogo zabijali.

Ludzie im ufają?
A skąd! Chyba nikt im nie ufa, bo ludzie widzą, że oni systematycznie, od lat kłamią: z jednej strony mówią o pokoju, a z drugiej – robią to, co zwykle. To najlepiej widać po tym, co się pojawia w mediach społecznościowych. Wielu z talibów pisze mniej więcej tak: „Przez 20 lat wy żyliście dobrze, mieliście dolary, a my się musieliśmy męczyć na emigracji. Chcecie, żebyśmy wam to darowali, żebyśmy darowali wam życie?!”. Na pewno duża grupa ludzi zostanie rozliczona, czyli zabita. Poza tym, jak już wspomniałem, w Afganistanie konkurują ze sobą różne nacje i np. Hazarowie bardzo obawiają się o swoje życie, choć mają jakieś gwarancje bezpieczeństwa udzielone przez Iran. Początkowo, jak pewnie pan wie, kiedy talibowie ponad 20 lat temu, kiedy zajęli kraj, zabili 6 irańskich dyplomatów. Kilka tygodni temu Iran zaprosił delegację talibów do Teheranu i za poparcie ich oraz nazwanie Afganistanu Emiratem Islamskim zdobył zapewnienie, że nie zrobią krzywdy właśnie Hazarom, którzy podobnie jak większość Irańczyków są szyitami. Talibowie, jak już wspomnieliśmy, też nie są jednolitą grupą – rozdzielili się dla pieniędzy. Czy to jest ich świadoma taktyka, czy wewnętrzne spory? Tego nie jestem w stanie stwierdzić. Tylko czas pokaże, co naprawdę się za tym kryje...

Jak wielu ludzi chce uciec z Afganistanu?
Moim zdaniem gros ludzi będzie tego próbowało. Kłopot w tym, że od tygodnia wszyscy, którzy chcą wyjechać z kraju, są zawracani z granic. Już wcześniej, gdy wojna była, wiele osób uciekło na prowincję. Teraz odwrotnie – przyjechali do Kabulu, sądząc, że pod osłoną władz będą bezpieczniejsi. A tymczasem nasi przywódcy antytalibańscy nagle zniknęli, uciekli. Teraz talibowie rządzą na powierzchni ponad 90 procent kraju. Została jedynie prowincja Pandższir, która stanowi jedyny punkt oporu. Ale dzisiaj słyszałem, że talibowie zabili syna dowodzącego tym terenem Ahmada Szaha Masuda. Ale czy to prawda, nie jestem w stanie stwierdzić. Panuje absolutny chaos informacyjny. Mówi się też o tym, że dotychczasowe władze zakazują walki przeciw talibom – oddają im kolejne miasta bez jednego wystrzału. Trudno powiedzieć, kto tym wszystkim kręci, kto dowodzi. Co ważne, pojawiły się wiarygodne informacje o tym, że wśród talibów działa jakieś dziwne wojsko wyposażone w ultranowoczesną broń, w lasery. Pojawiają się wieczorami, działają, otwierają pole do walki talibom, a potem znikają.

Kto to może być?
Pewności nie ma, ale wszyscy zorientowani w sytuacji pokazują palcem na Pakistan. Afgańczycy nawołują się od wielu dni, by bojkotować wszystko, co pochodzi z Pakistanu, bo to ten kraj wspiera talibów. To wielka polityka, jak już mówiliśmy, w której graczami są Chiny, Rosja, Stany Zjednoczone, Iran, Pakistan. Dlatego też każdy Afgańczyk, z którym pan porozmawia, może panu sytuację przedstawić nieco inaczej. Zwykli ludzie myślą, że walczą dla wielkiej sprawy, dla dobra kraju. Nie zdają sobie często sprawy, że są sprzedawani za psie pieniądze. Dlatego młodzi stracili wiarę w uczciwość przywódców i w większości chcą wyjechać z Afganistanu.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska