Stanowisko Prawa i Sprawiedliwości pojawiło się obok pasażu handlowego Arena przy ulicy Komandorskiej we Wrocławiu. Radny miejski Wrocławia z PiS-u Michał Kurczewski oraz członek PiS Jarosław Góral zbierali podpisy do rejestracji kandydatów.
Nie, jak podał portal „Wrocławskie Fakty” - „by utworzyć komitet wyborczy przed zbliżającymi się wyborami”. To podpisy z udzieleniem poparcia liście kandydatów zgłaszanych przez Prawo i Sprawiedliwość, a nie poparcia dla konkretnych kandydatów.
Portal pisze o tym, że sprawa ma drugie dno i pyta: pod czym zbiera podpisy Radny Kurczewski, skoro PiS nie ogłosił jeszcze list wyborczych?.
Wyjaśniamy: komitety wyborcze zostały zarejestrowane już wcześniej do Państwowej Komisji Wyborczej. Wbrew temu, co twierdzą już w przestrzeni medialnej zwolennicy opozycji, zbieranie podpisów do rejestracji kandydatów to jak najbardziej proces legalny i demokratyczny, mimo że partia rządząca nie ogłosiła jeszcze pełnych list wyborczych. To praktyka powszechna wśród ugrupowań i absolutnie możliwa.
- Jeżeli zbieramy podpisy pod rejestrację kandydatów, po wcześniejszej rejestracji komitetu, to absolutnie nie mamy obowiązku prezentacji pełnej listy kandydatów. Listy kandydatów będą zgłaszane do komisarza wyborczego w delegaturze, a żeby to się stało, należy zebrać określoną lisę podpisów – mówi nam Maciej Piasecki z Krajowego Biura Wyborczego, delegatury we Wrocławiu
Zamieszanie przy centrum handlowym Arena wokół stanowiska PiS wywołali sprzedawcy i przechodnie, którzy zaczęli obrażać radnego, używać wulgaryzmów i zakłócać cały demokratyczny proces zbierania podpisów.
Jeden z mężczyzn postawił przy stanowisku tablicę na drewnianym stojaku, na której wcześniej napisano kredą "Czekam na wiatr co rozgoni Kaczora i innych gamoni”. Była to czysta prowokacja. Radny spokojnie przestawił tablicę dalej, czym naraził się otaczającym go osobom. Padały przekleństwa i obraźliwe słowa.
Sytuacja dla zbierającego podpisy zrobiła się patowa. Ostatecznie musiał przestawić stanowisko nieco dalej, ponieważ ludzie nie mieli zamiaru się uspokoić i przeszkadzali, robiąc na złość radnemu.
Całą sytuację można zobaczyć na nagraniu:
Co mówi o całej sprawie sam Michał Kurczewski?
- Scenki zaprezentowane za pośrednictwem filmu umieszczonego na Twitterze to smutny obraz zbydlęcenia części wrocławian. To była tak naprawdę próba wpłynięcia w demokratyczny proces. Przeszkadzanie, obrażanie, podrzucanie potykaczy czy filmowanie miało nas zniechęcić do zbierania podpisów lub sprowokować. Warto zauważyć, że użytkowniczka Twittera udostępniająca filmik tak się reklamuje: "jeżeli uważasz, że ***** *** i boga w sercu nie masz to daj follow" - komentuje radny miejski Wrocławia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?